niedziela, 10 lutego 2019

Ewa Karwan-Jastrzębska: Misja Xibalba

Akapit Press, Łódź 2018.

Detektywi gdzie indziej

Ewa Karwan-Jastrzębska wysyła na niemal magiczne misje bliźniaki, Julię i Julka. We dwoje młodzi ludzie mają większe szanse na rozwiązywanie zagadek detektywistycznych. To jednak tylko pretekst dla przekazywania odbiorcom zestawu wiadomości na temat różnych kultur i wierzeń czy zwyczajów. Motyw edukacyjny wybija się na pierwszy plan, autorka bardzo dba o intertekstualne zabawy, mniej o wygodę czytania. Nie pierwszy raz tworzy narrację dość zaciemniającą gęstą fabułę. Zresztą u tej autorki praktycznie nie istnieją transparentne relacje. I tym razem książka robi się szybko przeintelektualizowana – może przypadnie jednak do gustu odbiorcom bardziej ambitnym, tym, którzy nie przepadają za naiwnością oraz przewidywalnością. Ale jednak – oddala się prosta rozrywka.

Ewa Karwan-Jastrzębska nie pilnuje wieku bohaterów, wydaje się, jakby próbowała pokazać proces dojrzewania w czasie rzeczywistym – w poprzedniej powieści dzieci były małe, teraz to już nawet nie nastolatki a dorośli. Jeżeli autorka oblicza im lata w odniesieniu do doświadczeń odbiorców – to zabieg, którego czytelnicy może nie zrozumieją i nie docenią, już wkrótce też bohaterowie wypadną z orbity zainteresowań publiczności literackiej. Ale chociaż metrykalnie Julek i Julka są dorośli, dalej zachowują się trochę jak dzieci. Może tylko miewają nieco inne wyzwania (wizyta w salonie tatuażu nie byłaby możliwa w przypadku niepełnoletnich – a staje się dość ważnym punktem w śledztwie). „Misja Xibalba” polegać ma między innymi na ocaleniu posągu Świetlistego Quetzala, według podań z problemem poradzą sobie wyłącznie bliźniacy, tym większą nadzieję pokładają w bohaterach postronni obserwatorzy znający przekazy. Co dość dziwne, oczytani i inteligentni rodzice, którzy kiedyś mocno wspierali pociechy, teraz usuwają się na daleki plan, co pewien czas tylko przypominają o swoim istnieniu, podczas niezobowiązujących spotkań towarzyskich. Wprawdzie katalizują akcję – wycieczkę życia bohaterowie odbyć mogą dzięki ojcu – ale nie mogą w żaden sposób wtrącać się do tej historii. Julia i Julek poradzić sobie mają sami. Wyzwań czeka ich naprawdę sporo. Powieść zamienia się w historię detektywistyczną z posmakiem kryminalnym. W akcji liczy się zdobywanie kolejnych informacji – ale i groza, śmiertelne niebezpieczeństwo, jakie dosięgnąć może postacie. Julek i Julka muszą wykazać się umiejętnością wspólnego działania, pomysłowością, oczytaniem (w końcu część wskazówek znajduje się w dokumentach i pismach, tu trzeba się sporo natrudzić, żeby zdobyć potrzebne podpowiedzi), ale też talentami w zakresie perswazji – będą spotykać się z ludźmi o rozmaitych intencjach, doświadczonymi w robieniu (często nieczystych) interesów: niekoniecznie skłonnych do współpracy. Przeplata się tu fikcja i rzeczywistość, a pierwsza likwiduje efekt uzyskiwany przez drugą. Autorka nie chce infantylizować i w efekcie przesadza w drugą stronę. Proponuje młodym odbiorcom bardzo wymagającą prozę, nasyconą wiadomościami z zakresu kulturoznawstwa, ale nie płynną. „Misja Xibalba” może jednak posłużyć jako trampolina do odkrywania mitologii – wprowadzi trochę egzotyki do lektur.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz