poniedziałek, 18 lutego 2019

Anna Mieszkowska: Hanka Ordonówna. Miłość jej wszystko wybaczy

Prószyński i S-ka, Warszawa 2019.

Artystka i życie

Anna Mieszkowska jawi się jako ekspertka od gwiazd estrady dwudziestolecia międzywojennego - i nic dziwnego. Kto zagłębi się w lekturę wspomnień ówczesnych artystów - w połączeniu z zestawem często osobistych opracowań - ten poczuje się w realiach dwudziestolecia swobodnie i stopniowo zacznie wyciągać kolejne smaczki i ciekawostki na temat wybranego estradowca. Jeśli ma się ponadto dostęp do archiwum gwiazdy - można zbudować całą autobiograficzną opowieść bez trudu. O Ordonce Mieszkowska pisze ze zrozumieniem i delikatnością, chce pozwolić czytelnikom zrozumieć jej fenomen, a do tego też zaangażować się w relację. Najpierw Ordonka jest zjawiskiem, kimś, kto rozpala wyobraźnię i pozostaje na świeczniku. Nie śpiewa idealnie, ale potrafi przejmująco interpretować teksty. Na scenie zmienia się nie do poznania, wprawia w histerię słuchaczy. Anna Mieszkowska sprawdza, dlaczego to właśnie Ordonka przeszła do historii jako wybitna pieśniarka, na czym polegała tajemnica jej scenicznych metamorfoz. Tutaj pokazuje odbiorcom artystkę w pełni możliwości twórczych, kobietę świadomie kreującą siebie i oddziałującą na rzesze fanów. W karierę Ordonki jednak brutalnie wdziera się wielka historia – druga wojna światowa sprawia, że artystka musi pogodzić się z tułaczką i cierpieniem. To jednocześnie próba sił, walka o istnienie i godność - zupełnie poza scenicznymi szansami. To też moment, w którym Anna Mieszkowska przechodzi od analizowania kariery w stronę życia osobistego. Wcześniej związek Ordonki z Jarosym był pretekstem do szybkiego nakreślenia sylwetki konferansjera. Przy Michale Tyszkiewiczu sytuacja jest inna – autorka zajmuje się biografią, także ze względu na przerwę od występów. Ordonka budzi zainteresowanie nie tylko za sprawą scenicznych wcieleń - to Mieszkowska dość mocno podkreśla.

Zwykle sięga autorka tomu po dokumenty, które same w sobie są przyjemne w lekturze – sprawdza, jak Ordonka przewijała się prze zapiski Stefanii Grodzieńskiej, Jerzego Jurandota, Hanki Bielickiej czy Kazimierza Krukowskeigo – wie, że sceniczni partnerzy, koledzy z garderoby (albo konkurentki) mają do opowiedzenia smakowite historie – i chętnie z tego korzysta, budując zgrabną i szybką relację. Co ciekawe, chociaż ma do dyspozycji również wspomnienia samej Ordonki, sięga po nie bardzo oszczędnie, raz tylko przytacza dłuższy wybór. Z jednej strony to chęć obiektywnego przedstawienia bohaterki, a z drugiej... efekt chaosu, jaki wyłania się z tych notatek przygotowywanych przez Ordonkę. Bohaterka tomu pisze o wszystkim, co ma dla niej choćby minimalne znaczenie, czy utrwala życiowe doświadczenia, czy akurat notuje, co jej się śniło. Jest w tym naiwna i faktycznie znacznie lepiej śledzi się uporządkowane i “przetrawione” informacje niż wiadomości z pierwszej ręki. Zwłaszcza że Anna Mieszkowska jest specjalistką od ciekawych narracji. W tomie nie spotka się też mozaiki cytatów - a to dzięki przedstawianiu recenzji w formie reprintów. Kto jest zainteresowany, może sobie przeczytać całe artykuły na temat Ordonki – Mieszkowska dostarcza wycinki prasowe, przedruki plakatów czy programów, fragmenty zapisów nutowych, fotosy... materiału graficznego jest tu aż a duo, ale nie będzie to przeszkoda w lekturze (co najwyżej dla tych, którym domowe biblioteki pękają już w szwach). Opowieść o Ordonce wybrzmiewa atrakcyjnie dla czytelników, chociaż nie zamyka się na obrazie scenicznych dokonań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz