Iskry, Warszawa 2018.
Teorie rzeczywistości
Dwie godziny, które można poświęcić na lekturę (tyle zakłada autor, Marcin Król), czasem straconym nie będą. Zwłaszcza gdy w dyskursie publicznym brakuje sensownej i pełnej konkretów refleksji nad sferą polityki. Ale „Do nielicznego grona szczęśliwych” tonie kolejna felietonowa reakcja na stan bieżący – a uchwycenie bolączek społecznych i próba uniwersalizowania tematu. Marcin Król wybiera zaledwie kilka aspektów politologii powiązanej z filozofią, zagląda do pism myślicieli, ale i do spostrzeżeń wybitnych humanistów, żeby zapewnić odbiorcom materiał do samodzielnych przemyśleń. Nie interesuje go agitacja ani polityka jako agon. Nie staje się komentatorem teraźniejszości (z rzadka nawiązuje do konkretów, zwykle – z przeszłości, żeby niepotrzebnie nie rozpalać opinii publicznej: to tylko zaburzyłoby wymowę eseju. „Do nielicznego grona szczęśliwych” to publikacja starannie przygotowana, dobrze argumentowane komentarze pokazują, że autor sporo uwagi poświęcił na stworzenie książki. Co ciekawe, tytuł bez wytłumaczenia będzie – dla szerokiego grona czytelników – nie do końca zrozumiały, w powszechnym mniemaniu bowiem szczęśliwość przypisuje się z reguły nieświadomości, a zatem bardziej ogółowi niż wybranym. Ale do „grona szczęśliwych” za Stendhalem dołączyć może każdy. Punktem wyjścia dla tych wywodów staje się idea zmiany – w skrajnych wypadkach nawet rewolucji. Tęsknota za zmianą to jedno z narzędzi wykorzystywanych do własnych celów przez polityków: i tutaj, chociaż Król nie wnika w bieżące problemy (a nawet dla oddalenia oczywistych skojarzeń sięga do historii świata), można wysnuć pewne przestrogi czy wskazówki. Nie to jest jego celem – a refleksja. Podpowiada autor, jakie zadawać pytania, żeby zrozumieć ideę demokracji (w tym – jej pułapki). Co prawda może trochę dziwić zdumienie Króla, że ilość nie przechodzi w jakość (taki tytuł nosi jeden z rozdziałów) – co prawda zdarza mu się tu wpaść na trop przyczyny takiego zjawiska, ale zupełnie bezpodstawnie wierzy, że nastąpi równanie w górę. Stąd prosto przechodzi do tematu nierówności społecznych (także jako motor zmian). Wreszcie udowadnia Marcin Król istnienie całkiem współczesnej rewolucji, odnotowuje jej przejawy i znaczenie.
Niewielka jest ta publikacja objętościowo, ale chociaż bez trudu da się ją przeczytać w założone przez autora dwie godziny, refleksje polekturowe trwać będą dłużej – o to zresztą chodzi. Z czasem Marcin Król zaczyna się podpierać cytatami z literatów – jednak wcale nie musi sięgać do arcydzieł literatury, żeby zainteresować odbiorców narracją. Pisze bardzo dobrze, a chociaż wkracza w rejony refleksji, filozofii i teorii polityki, dba o to, by tok jego myślenia był dla czytelników zrozumiały. Jasny, precyzyjny wywód wypełniony konkretami to coś, co autor ma do zaoferowania – i czym przyciągnie niemałe grono odbiorców. „Do nielicznego grona szczęśliwych” to publikacja pomagająca zrozumieć pewne niebezpieczne schematy w polityce bez uciekania się do analizy aktualnego stanu. Król nie zawodzi czytelników, jego spostrzeżenia są wartościowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz