czwartek, 31 stycznia 2019

Katarzyna Michalak: Trzy życzenia

Znak, Kraków 2018.

Naiwność

Katarzyna Michalak w łzawych obyczajówkach podporządkowanych wymogom i modom rynku masowego celuje. Zwłaszcza w pierwszych częściach swoich kolejnych serii uruchamia znane i sprawdzone schematy z bestsellerów. Potem je – niestety – wynaturza, a korzystanie z określonych scenariuszy sprawia, że łatwo tu przewidzieć kierunki rozwoju akcji. W “Trzech życzeniach” osierocona właśnie (ale już dorosła) Natalia, dziewczyna z krzywym kręgosłupem (mimo kalectwa wciąż piękna i dobra) trafia do domu Jadwigi – i tu spotyka Damiana, chłopaka, który urodził się ze zdeformowaną ręką i między innymi z powodu tej ułomności atakuje wszystkich zanim jeszcze ci zdążą mu cokolwiek zrobić. Tęsknota dziewczyny za prawdziwą miłością to jeden fabularny “sekret”, drugim - równie przewidywalnym - są nagrania na pocztę głosową. Do pary Natalia – Damian autorka dokłada kolejne szukające szczęścia. Siergiej i Magda przechodzą kryzys związany z myślą o powiększeniu rodziny. Nataniel i jego ukochana dali schronienie małym dzieciom, ale marzą o własnym. To wiąże się z poważnymi wyzwaniami, a nawet zagrożeniem życia. Wszyscy rozgoryczeni, sfrustrowani i zmęczeni życiem znajdują azyl u ciotki Jadwigi. Tutaj kłopoty rozwiązują się same – i to wszystkie: sercowe, finansowe, te związane z planami na przyszłość i te oparte o relacje międzyludzkie. Owszem, bywa ostro albo gorąco, ale wszystko biegnie do happy endu - obowiązkowego. Co prawda dla Katarzyny Michalak znaczy to, że kobiety postawią na swoim, ale w końcu to dla kobiet ta autorka pisze i im ma dać nadzieję - że złudną, to już nie ma znaczenia.

Nie boi się autorka komplikowania akcji problemami zdrowotnymi, ale w tej wersji może bardziej rozśmieszać niż zastanawiać. Poważna, zaawansowana skolioza jest niewidoczna pod ubraniem (potrzebna autorce tylko jako źródło kompleksów, przez większość czasu o tym nie pamięta), mordobicia nigdy nie prowadzą do poważniejszych uszkodzeń ciała i psychiki, a niemożność zajścia w ciążę nagle i bez przyczyny zmienia się w zwyczajną płodność. Wybaczenia na łożu śmierci, nagłe zmiany uczuć... wszystko prowadzi Michalak tak, żeby dostarczać czytelniczkom wzruszeń - ale nie bierze pod uwagę faktu, że nadmierna baśniowość może tu mocno przeszkadzać. Jeśli stawia na realizm w otoczeniu, powinna odrobinę zadbać o prawdopodobieństwo, inaczej zamęczy odbiorczynie własną fantazją.

“Trzy życzenia” to powieść pełna rozmaitych wątków, podstawowe akcenty kładzie autorka na miłość i uczucia macierzyńskie, w pewnym momencie przesładza historię do granic możliwości i zupełnie bez potrzeby. Do tego próbuje dość nieudolnie komplikować egzystencję postaci: to rozwiązania bardzo na siłę, nieprzekonujące nawet wtedy, kiedy przyjmuje się bez zastrzeżeń wizję azylu u ciotki Jadwigi. Niby składniki opowieści zapewniają sukces – a jednak tak zaklasyfikowane w końcu zamieniają się w karykaturę. Być może gdyby Katarzyna Michalak złagodziła trochę te portrety, gdyby uwierzyła w znaczenie subtelności, gdyby odrzuciła pokusę ciągłego podbijania wydarzeń... Za bardzo zależy jej na wzruszeniach.

Ponadto w samym stylu, gdzie tylko pojawią się dzieci, autorka odruchowo zaczyna zdrabniać wszystkie dotyczące ich określenia (i w narracji, i w wypowiedziach postaci). Są plecki, rączki, oczka, cud, że nie ma siniaczków, kiedy pojawia się temat przemocy domowej. Przydałoby się pamiętać, że nawet wśród fanek romansowych obyczajówek są kobiety, które nie chcą za wszelką cenę posiadać potomstwa i nie rozczulają ich zupełnie zwyczajne dzieci. “Trzy życzenia” to powieść tendencyjna – ale nie to w niej jest największą przeszkodą, tylko naiwność autorki manifestowana w portretach i scenach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz