Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018.
Zwierzenia
Dowiedzieć się o cieście przekładanym gwiezdnym pyłem i o tym, który twórca, jak Mickiewicz, został uznany za świnię z talentem. O perypetiach związanych z kupowaniem mięsa i o komputerach-liczydłach. O przeczytanych książkach, spotkaniach towarzyskich, publikacjach i o wydarzeniach kulturalnych. Ewa Lipska i Stanisław Lem dzielą się w listach rozmaitymi przemyśleniami, tworzą coś w rodzaju dziennikowych zwierzeń - dla samej przyjemności korespondowania. Tę przyjemność bardzo wyraźnie widać w lekturze i w efekcie czytelnicy nie będą mogli się oderwać od książki. “Boli tylko, gdy się śmieję” to zestaw listów (i nie tylko) twórców obdarzonych prywatnie wyjątkowym poczuciem humoru i dystansem do siebie i rzeczywistości. Zresztą skupiają się trochę z konieczności na sferze rodzinnej, unikają komentowania społeczno-politycznych wydarzeń (w 1990 roku pojawia się stwierdzenie, że “wprawdzie cenzurę już zlikwidowano, ale pozostali hobbyści, którzy pewnie czytają z przyzwyczajenia, z przyjemności, ciekawości). Ważniejszych tematów dostarcza dorosłe życie, codzienność pozbawiona fajerwerków. Tu czasem Lem poważnie choruje, czasem Lipska nie może się wyleczyć. Spotykają się z ludźmi pióra (powracają tu, znów prywatnie, Szymborska i Kornel Filipowicz), obserwują działania artystyczne. Komentują wzajemnie swoje książki albo piszą o zakończeniu prac nad tekstem. Zwierzenia autotematyczne nigdy nie trwają długo, zresztą wszystkie listy cechują się zwięzłością i precyzją. Nie ma w nich opisów grzecznościowych - chyba że za takie uznać pozdrowienia dla członków rodziny. Ale już troska o bliskich jest szczera. W końcu wszyscy się znają i darzą sympatią, są dla siebie wsparciem.
Właściwie czytelnicy nie mają szans dowiedzieć się czegoś o okolicznościach pierwszego spotkania, o rozpoczęciu korespondencji, która zaowocowała małymi perełkami sztuki epistolarnej. Widzą jedynie, po zmieniających się nagłówkach, jak ewoluowała relacja. Ewa Lipska i Stanisław Lem prześcigają się w literackich popisach i anegdotach, dostarczają sobie wzajemnie pokrzepienia i dowodów pamięci. Rozśmieszają się, nieformalnie omawiają szczegóły życia literackiego. Jest w tych listach czasem chęć brylowania, popisywania się poczuciem humoru, wyobraźnią czy choćby umiejętnością przekazywania puent. W listach powraca między innymi postać Tomasza Lema, syna pisarza - i książkę uzupełnia korespondencja Ewy Lipskiej z nim. Kiedy Tomasz wyjechał na studia, opowiadał Ewie Lipskiej o swoich wykładowcach i o kolegach, o pracy naukowej, perypetiach z komputerami i... językami. Tomasz Lem czasami komiksowo rysuje, prowadzi barwne opowieści. Ewa Lipska podtrzymuje ton pełen uśmiechów (a nawet ironii), znajduje w synu Stanisława Lema dobrego partnera do korespondencyjnej wymiany myśli.
Na koniec – kilka rozmów, wywiadów tematycznych. Ewa Lipska i Stanisław Lem toczą opowieści o samochodach i o snach. Trochę komentują zmiany polityczne czy życie literackie. Tutaj rozwijają spostrzeżenia bardziej niż w listach. Odbiorcy otrzymują też szereg prezentowanych w charakterze ilustracji kopii rękopisów i maszynopisów, zdjęć kartek pocztowych, kopert czy znaczków - oraz fotografii przedstawiających samych autorów w różnych momentach życia. Jest to lektura ciekawa: pozwala się pośmiać, a i docenić rodzaj literackiego spojrzenia na rzeczywistość. Twórcy, dla których słowa są ważne, tutaj pozwalają sobie na większą swobodę, ale nigdy nie zapominają o znaczeniach. Dostarczają odbiorcom wspaniałą literaturę, która funkcjonować może również po latach i bez znajomości kontekstu. Serdeczność, jaka przepaja listy, przysłania wszelkie problemy: i te zdrowotne, i te związane z codzienną szarością. Na rynku pojawiła się ta publikacja dla rozrywki, ale też dla lekturowej satysfakcji czytelników. Pisać lekko o sprawach błahych lub bardzo istotnych – to kwintesencja tych listów. Stanisław Lem, Ewa Lipska i Tomasz Lem odkryli przyjemność korespondowania, sprawili, że w erze internetu łatwiej czytelnikom zrozumieć sens wymieniania się tradycyjnymi listami w przeszłości. “Boli tylko, gdy się śmieję” to książka, z którą trudno się rozstać - prawdziwy literacki popis i istota relacji międzyludzkich. Bez patosu, bez zaangażowania w sprawy wielkiej wagi, za to ciepła i z uśmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz