czwartek, 13 grudnia 2018

Elżbieta Sieradzińska: Wanda Rutkiewicz. Jeszcze tylko jeden szczyt

Marginesy, Warszawa 2018.

Wysoko

Wanda Rutkiewicz to legenda – i jak każda legenda wzbudza zainteresowanie czytelników. Do tego dochodzi jeszcze mocno ostatnio podbijane zainteresowanie rynku literaturą górską. Stąd kolejne biografie i, co ważniejsze, próby zrozumienia postaci wyjątkowej. Tom „Wanda Rutkiewicz. Jeszcze tylko jeden szczyt” jest z jednej strony próbą uporządkowania życiorysowych wiadomości i osiągnięć, z drugiej – rodzajem reportażu, literackim popisem Elżbiety Sieradzińskiej. Nieprzezroczysty styl jest dość specyficzny, na początku trzeba się do niego przyzwyczajać, ale też do lektury przystąpią odbiorcy raczej zainteresowani tematem, dla których część poruszanych kwestii będzie już znana z innych źródeł, a wtedy znacznie łatwiej przyswoić sobie charakterystyczny styl. W tomie „Wanda Rutkiewicz” nacisk kładziony jest na wydarzenia sportowe, rekordy w górach, ambicje i konflikty, przyjaźnie z innymi wspinaczami, ekwipunek czy organizację wypraw (albo dołączanie do innych wypraw, zasady w zdobywaniu szczytów). To najbardziej eksponowana część opowieści o Wandzie Rutkiewicz, ale nie wyłączna. Autorkę interesuje również organizacja zwyczajnego życia w powiązaniu z tym zawodowym: prelekcje czy spotkania, prace nad książkami, zobowiązania wobec sponsorów, wizja domowej codzienności, relacji z matką… ma sporo tematów do przedstawienia, nie może się zatem zagłębiać w nie przesadnie. Góry mają pierwszeństwo i trudno się dziwić. Chociaż autorka nie będzie opracowywać literacko każdego kroku, zajmie się dość szczegółowo i sytuacją w obozach, i atmosferą w zespołach. Postara się odzwierciedlić ducha rywalizacji, a do tego również przyzwyczajenia na trasie. Rzadko odnosi się do specyficznego języka, fachowych terminów albo sprzętów: korzysta z tego słownictwa tak, by nie zaburzyć lektury zwykłym odbiorcom. Sprawdza, co niezwykłego było w Wandzie Rutkiewicz, dlaczego przeszła do historii jako ktoś więcej niż tylko zdobywczyni ośmiotysięczników, która zaginęła w górach. Wanda w centrum uwagi to gwarancja różnorodności tematycznej i emocjonalnej, zwłaszcza że budziła skrajne emocje u tych, którzy ją znali.

Zależy Sieradzińskiej, żeby przedstawić barwną postać, indywidualność nawet w obrębie elitarnej grupy wspinaczy. Przez te relacje przewijają się i Jerzy Kukuczka, i Artur Hajzer, i Reinhold Messner, cała grupa alpinistek, Elizabeth Hawley… lista zdaje się wciąż wydłużać – autorka przeprowadza wiele rozmów, sprawdza wiele źródeł, żeby zrozumieć swoją bohaterkę jak najpełniej. To droga do zrozumienia postaci, a i do nasycenia biografii osobistymi akcentami. Wanda Rutkiewicz nikogo nie pozostawia obojętnym, a że ma silny charakter – doczekuje się urozmaiconych opinii. W pewnym momencie zaczyna się pojawiać rozdźwięk między ambicjami Wandy, ograniczeniami zdrowotnymi, coraz częściej też dochodzi do starć w zespołach, z którymi się wspina. Wanda staje się samotna, co widzą już czytelnicy. Życie osobiste Wandy Rutkiewicz to w tej publikacji jedynie wzmianki dla porządku: nie da się wiele dowiedzieć ani o mężach i partnerach, ani o tragicznej śmierci ojca: to schodzi na dalszy plan, nie powinno odciągać uwagi od gór. Istnieje w relacji, ale nie jako najważniejsze.

Elżbieta Sieradzińska przyjmuje w narracji styl pełen równoważników zdań albo fraz krótkich i urywanych, stara się sugerować klimat przez powtórzenia nieistotnych wiadomości albo imitować wysiłek w wysokich górach. W języku widać momentami walkę o każdy oddech, co trochę utrudnia lekturę, a na pewno przenosi uwagę z rejestrowanych wydarzeń na ich wymowę. To sposób na urozmaicenie książki, wyróżnienie jej na rynku. Rzeczywiście tom Sieradzińskiej od strony stylistycznej przyniesie trochę niespodzianek. Jest gęsty od faktów i pasuje do bohaterki. Wanda Rutkiewicz w tym ujęciu to bezwzględne uwielbienie dla gór i fascynacja, której nawet nie można próbować wytłumaczyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz