Prószyński i S-ka, Warszawa 2018.
Dla porzuconych
Ta powieść jest rzeczywistym poradnikiem dla tych wszystkich kobiet, które nie potrafią sobie poradzić po rozstaniu z ukochanym i popełniają szereg błędów, niszcząc siebie, w nadziei, że ukochany się opamięta i wróci. Nie wróci, Sabina Czupryńska próbuje to przekazać najdobitniej jak się da i przekonać odbiorczynie, żeby wzięły się za siebie. Świadoma, że nie będzie to łatwy proces, przedstawia sytuację Jaśminy, bohaterki, która parę razy zirytuje wszystkich czekaniem na cud i robieniem tragedii z rozwodu – bohaterki, w której zatrważająca liczba czytelniczek będzie mogła się przejrzeć.
Jaśmina ma 39 lat i rozstała się z mężem, a dokładniej – mąż od niej odszedł. Kobieta nie dopuszczała do siebie myśli, że w jej związku wszystko dzieje się nie tak, jak powinno, ignorowała sygnały ostrzegawcze, ale oddalanie od siebie prawdy nie pomogło: nie udało się uratować tej relacji, zresztą nie było czego ratować. Marcin, reżyser nagradzanych reklam, nie nadawał się do życia we dwoje, co zaświadczyła też inna jego partnerka. Dla Jaśminy Marcin jednak był ideałem, niezależnie od tego, co robił, albo czego nie robił. Z perspektywy czasu i już po traumie bohaterka może przyznać, jak wiele stresów fundował jej małżonek, począwszy od niesłuchania potrzeb, skończywszy na zrzucaniu Jaśminie na głowę spraw wielkich, w stylu kupienia domu. Toksyczny związek Sabina Czupryńska analizuje od każdej możliwej strony: pokazuje złe zachowania wiecznie nieobecnego i zajętego tylko sobą mężczyzny i kobiety, która poświęca najlepsze lata życia na tęsknotę, czekanie i usprawiedliwianie jego czynów przed sobą i innymi. Do tego skupia się na detalach, nawet na pojedynczych słowach, którymi on daje do zrozumienia (może nawet nieświadomie), że nie ma ochoty na budowanie rodziny. Jaśmina cierpi i z tego cierpienia wypływa mnóstwo goryczy: cała książka opiera się na ironii i na złośliwościach, jest daleka od optymistycznych obyczajówek, jakby trochę na przekór tytułowi. Polega na dogłębnym przeanalizowaniu błędów – jego – prowadzących do ruiny małżeństwa, jej – prowadzących do ruiny poczucia własnej wartości. Jaśmina gotowa jest na wszystko, żeby tylko on wrócił. Staje się żałosna i może tylko budzić litość. Ale taki obrazek jest potrzebny, żeby czytelniczki uświadomiły sobie, dlaczego powinny wziąć się w garść i rozstać z przeszłością – a nawet – w jaki sposób mogą to zrobić, żeby symbolicznie oczyścić myśli. Jaśmina przedstawia w opowieści pojedyncze scenki lub zachowania – opatrując je „konkluzjami poniewczasie”. Jest zadziwiająco trafna w ocenach, ale po fakcie wszystko staje się jasne, wystarczy więc dokładnie prześledzić historię, żeby zrozumieć zawoalowane porady bohaterki.
Sabina Czupryńska odchodzi zatem od typowej obyczajówki, w której natychmiast po rozstaniu pojawia się superprzystojny pocieszyciel, tym razem – miłość na całe życie. Tutaj po rozstaniu można popełnić szereg błędów ze strachu przed samotnością, przed pomyłkami i związkami zastępczymi też autorka ostrzega. Nie daje baśniowych rozwiązań, przestrzega przed ładowaniem się w kolejne pułapki. Żeby jednak uprzyjemnić lekturę i zamienić ją w coś więcej niż tylko poradnik sercowy, autorka sięga po rodzinne krzepiące motywy. Na uwagę zasługuje tu brat Jaśminy, bliźniak, który zawsze wie, co się dzieje i bez zbędnych zabiegów dyplomatycznych postawi siostrę do pionu. Takim głosem Jana będzie dla odbiorczyń cała ta książka, trudna i irytująca, a przecież bardzo potrzebna. „Jeszcze będzie przepięknie” to lektura umożliwiająca powrót do normalności po nieudanej relacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz