Foksal, Warszawa 2018.
Poza światem
Z zaświatów, które Marta Kisiel bez przerwy podgląda, przez cały czas wydobywa się chichot. Rozmaite rodzaje stworów rodem z ludowych bajań wchodzą ze sobą w bezustanne konflikty po to tylko, żeby uwypuklić ludzkie przywary. Ta autorka bardzo chętnie się śmieje - sięga po komizm sytuacyjny i charakterów, po przekomarzanki słowne, ale i po wyższe formy żartu - absurd czy ironię. Uwielbia wprost lęk przed umieraniem. Moment przejścia to jedynie zyskiwanie nowych możliwości działania - a czasem zwyczajne podtrzymanie starych nawyków. W “Pierwszym słowie” Marta Kisiel pokazuje, co potrafi - chociaż operuje tu małymi formami, przesyca je całym zestawem żartów na różnych płaszczyznach. Tworzy obrazową galerię dziwaków, szaleńców i oryginałów, niezwykłości, karykatur i istot, które wymykają się wszelkim definicjom. Ale nie przyszpila ich w gablotkach wystawowych, za to pozwala działać i to w zwyczajnych dla człowieka okolicznościach. A zmuszone do porzucenia stagnacji stwory bywają nie tylko kreatywne, bo i wyjątkowo kapryśne.
W przedmowie do “Pierwszego słowa” autorka informuje o swoim podejściu do pisania opowiadań. Oczywiście zaraz zaprzeczy tej informacji - jakością wprowadzanych utworów. Widać jednak, że potrzebuje miejsca na to, by w pełni rozwinąć skrzydła w opisach. Uwielbia rozsmakowywać się w komentarzach, szukać precyzyjnych dookreśleń, ale też rejestrować metamorfozy postaci za pomocą samej tylko międzysłownej energii. Kipi od pomysłów, wciąż szuka sposobów na inteligentne rozbawianie czytelników. Nie daje chwili wytchnienia – kiedy tylko zaprosi do zaświatów, eksploduje wyobraźnią, podsuwa coraz to nowe rozwiązania charakterologiczne i fabularne, a przy tym wszystkim sama znakomicie się bawi. Drwi sobie ze śmierci, a skoro już porzuciła realizm, może stale wyostrzać satyrę. Akcentuje tym samym to, co zasługuje na wyśmianie w codziennych aspiracjach lub nadziejach. Potrafi też wyzwalać współczucie - do bohatera, który nie znajduje uznania w społeczeństwie. Celnie operuje kontrastami i ogólnie przesyca opowiadania licznymi niespodziankami dla czytelników. Cieszyć będą nie tylko zabiegi ironiczne, ale i całe zestawy gier intertekstualnych czy zabaw z konwencją. Chociaż na pierwszy rzut oka zajmuje się Marta Kisiel opowiadaniem historii, to jednak forma ma tu spore znaczenie – i stanowi wyzwanie.
“Pierwsze słowo” to zbiór opowiadań zakorzenionych w inności: jest tu mnóstwo wyrzutków społeczeństwa (nawet jeśli to społeczeństwo zaświatowe), w komplikacjach bohaterów odzwierciedlają się zupełnie ludzkie problemy. Ale opowiadania Marty Kisiel stają się również po prostu literackim popisem, eksponowaniem warsztatowych umiejętności - tworzy autorka z tego tomu niezłą wizytówkę. Można nie przepadać za małymi formami, a mimo to dać się uwieść Marcie Kisiel. Inteligentna rozrywka, jaką autorka zapewnia komicznymi pomysłami w zestawieniu z ogromną dbałością o stylistykę - to wystarczające powody, żeby po tę publikację sięgnąć. Proponuje Marta Kisiel czytelnikom książkę niezapomnianą. “Pierwsze słowo” tylko w części składa się z tekstów, które swoje pierwodruki miały gdzie indziej, będzie też więc obowiązkową lekturą dla stałych fanów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz