W.A.B., Warszawa 2018.
Zapiski z życia
W tej powieści na dalszy plan schodzą damsko-męskie relacje. Najsilniejsza jest miłość, jaką żywi siostrzenica Jenny do swojej ciotki Doris. Doris wkrótce umrze. Już teraz jest jej trudno wykonywać codzienne czynności, potrzebuje opieki i pomocy w najprostszych sprawach. W duszy może być młoda, ale o przemijaniu bezlitośnie przypomina jej czerwony notes - pełen wykreślonych nazwisk. Przy niemal każdym nazwisku powtarza się adnotacja “zmarł”. Dla Doris zestaw nazwisk to jednak zestaw wspomnień, skojarzeń bardzo silnych i niejednoznacznych, składających się na kronikę życia. Bohaterka chciałaby ocalić swoje doświadczenia, utrwalić je dla jedynej żyjącej krewnej. Wie, że dzięki takim opowieściom Jenny zyska wgląd w jej egzystencję, a może i kilka wskazówek dla siebie. Sama Doris w prowadzeniu pamiętnika dostrzega też szansę na ocalenie części siebie. I na ostateczne rozliczenie się z przeszłością.
Bohaterka sięga wspomnieniami do czasów, kiedy jako nastolatka przeżyła śmierć ojca i przez matkę została wysłana na służbę. Przedstawia swoje losy, tułaczkę po świecie ogarniętym wojną, uciekanie się do różnych sztuczek i zabiegów, byle tylko móc poprawić warunki bytu. Opisuje mężczyzn, którzy byli jej przyjaciółmi i wspierali w najtrudniejszych momentach, ale i tych, którzy zawsze występowali z pozycji siły i doprowadzali na skraj rozpaczy. Miłości ora przyjaźnie, poświęcenie i zaufanie, instynkt przetrwania. W pewnym momencie do zwierzeń wprowadza też swoją siostrę, matkę Jenny – opowiada siostrzenicy o scenach, których ta poznać nie mogła. Wyznaje swoje błędy i prezentuje motywacje – nie po to, żeby się usprawiedliwiać czy uzyskać wybaczenie, ale dla spokoju własnego sumienia. Nie chce, żeby burzliwa historia przepadła razem z nią.
Refrenem staje się tu czerwony notes i rejestr nazwisk – to on wyznacza retrospekcje i kierunki opowieści, zabiera odbiorców w przeszłość, która na nowo ożywa. Koleje losu Doris zrobią wrażenie na czytelnikach - zwłaszcza że nie ma tu taryfy ulgowej dla bohaterki, wszystko rozgrywa się z całą intensywnością. Ale równie ważna okazuje się teraźniejszość postaci. Doris, która trafia do szpitala, Doris, która posługuje się komputerem, żeby móc porozmawiać z Jenny. Potem Jenny walcząca o spełnienie ostatniego marzenia umierającej ciotki - gotowość do poświęcenia wszystkiego, żeby odwdzięczyć się za całą miłość. Sceny wzruszające i filmowe, może i naiwne – ale autorce łatwo ową naiwność wybaczyć dzięki potędze uczuć.
“Czerwony notes” to powieściowy debiut Sofii Lundberg – i jak na debiut to tom wyjątkowo udany. Powieść zmysłowa i przykuwająca uwagę nastawieniem na uczucia poza schematami. Autorka zadbała o to, żeby odmalować różnorodne doświadczenia i międzyludzkie relacje, pokazała bez prawienia morałów, co w życiu jest naprawdę ważne i jak zadbać o swoich bliskich, żeby rutyna nie zniszczyła piękna miłości. Ucieka autorka od schematów scenariuszowych, ale też i od realizacji często zalecanych na kursach kreatywnego pisania. Unika monotonii w narracji, a pry tym nastawiona jest na rejestrowanie zmysłowych doznań. Przekonuje do siebie – wyczuleniem na subtelności, umiejętnością prowadzenia wciągającej relacji. Sięga po tematy mniej oczywiste, może zepchnięte na margines w literaturze popularnej – a przecież wartościowe. Celnie je opisuje, “Czerwony notes” może się podobać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz