sobota, 8 września 2018

Katie Kitamura: Rozstanie

Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018.

Tajemnica

Christopher wyjeżdża do Grecji i nikomu o tym nie mówi. To znaczy: wspomina matce, że miał tam pojechać z żoną. Tyle tylko, że żona nic o tym zamiarze nie wie, a poza tym od pół roku z Christopherem nie rozmawiała. W końcu mężczyzna zrezygnował z małżeństwa, nie chce już wracać do wspólnego życia, ani prowadzić wspólnych interesów. Żona godzi się z losem, po pół roku nie ma już nawet pretensji, potrafi żyć swoim życiem i coraz mniej tęskni. Nie rozumie tylko jednego: dlaczego Christopher fakt rozstania utrzymał w tajemnicy przed własną matką i dlaczego o podtrzymanie sekretu poprosił ją samą. Przecież to normalne, że ludzie się rozstają, to już również fakt akceptowany społecznie. Katie Kitamura wie, jak rozbudzać ciekawość, sugeruje czytelnikom, że wie też, co stało się między bohaterami. Tego jednak szybko nie ujawni. Wprowadza zestaw niespodzianek. Najpierw trzeba wyjaśnić, dlaczego Christopher znalazł się w Grecji – i co tam robił.

Żona doskonale wie, czego oczekiwać po partnerze: zdążyła przecież go poznać. Wie, jak zareaguje w określonych okolicznościach, potrafi przewidzieć wiele zachowań i reakcji uzależnianych od okoliczności. Ma intuicję, a do tego cechuje się przenikliwością umysłu. Doświadczenie połączone z wyczuciem sprawia, że wydaje się bohaterka idealnym detektywem. Ale z biegiem czasu odkrywa tylko, jak niewiele wiedziała o swoim mężu. Na światło dzienne wychodzą coraz to nowe niespodzianki. Christopher okazuje się niemal kimś obcym dla bliskich. Ani matka, ani żona nie radzą sobie z interpretacją jego działań, ale mierzyć się mogą już tylko z zestawem wiadomości, nie z wyjaśnieniami mężczyzny. Autorka przełamuje pewność na temat bohatera, pokazuje, jak złudne jest poczucie bliskości. To niestereotypowy obraz małżeństwa po przejściach, nawet – nieszczęśliwego związku. Kitamura rezygnuje z oczywistości, nie interesują jej uczucia. Te już wygasły, a w ich miejsce wchodzą suche wydarzenia. Tych nie da się odgadnąć przed czasem, więc autorka zainteresowanie czytelników ma zapewnione.

Cały tom stanowi analizę rozstania, ale owo rozstanie jest tylko pretekstem do pokazania, że nigdy nie wie się wszystkiego o innych ludziach. Autorka sięga po gatunki z literatury popularnej – kryminał i thriller, żeby odrobinę odciążyć nurt psychologiczny, bardzo silnie akcentowany. Zajmuje się też w dużej mierze śmiercią w jej rozmaitych aspektach. Nieprzypadkowo Christopher miał zbierać materiały do książki o żałobnych rytuałach, a teraz jego tropem podąża żona. Śmierć to ważny element całej układanki. Ta publikacja jest zapisem mierzenia się z prywatną katastrofą. Konflikty na linii teściowa – synowa naszkicowane zostały subtelnie, nie chodzi tu w końcu o kabaret, a o precyzyjne charakterystyki – i to się sprawdza.

Książka jest opowieścią snutą przez żonę już bez nerwowości czy żalu. Christopher przestał budzić w niej silne uczucia, teraz funkcjonuje wyłącznie jako zagadka do rozwiązania. Sama opowieść snuta jest powoli, nie ma w niej zbędnych uczuć, pozostaje wymuszona ciekawość dalszego ciągu. Autorka rezygnuje ze schematów detektywistycznych: te byłyby zbyt oczywiste, sensowne w fabule, ale psujące wymowę tekstu. Proponuje czytelnikom podróż opartą na wiwisekcji, związaną z tym, co niewyjaśnione i niesygnalizowane przez wcześniejsze działania. „Rozstanie” jest powieścią z pozoru prostą, z narracją bez stylistycznych wybuchów – robi wrażenie właśnie przez ascetyzm w formie. Opiera się na niewyeksploatowanym pomyśle i już samo to zapewnić może uwagę czytelników. Kitamura karmi odbiorców międzyludzkim dramatem, rezygnując przy tym z przemycania oczywistości, za to koncentrując się na kłamstwach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz