środa, 15 sierpnia 2018

Omar El Akkad: Ameryka w ogniu

W.A.B., Warszawa 2018.

Nienawiść

Sarat jest tą bohaterką, która może wyjaśniać odbiorcom, do czego prowadzą zadawnione krzywdy i nieszczęścia. Wychowuje się bez ojca (chociaż była jego pupilką), razem z matką, siostrą bliźniaczką i bratem trafia do obozu dla uchodźców i obserwuje, jak ginie Ameryka, którą znała. Między Północą i Południem rozpoczyna się bowiem okrutna bratobójcza walka. Omar El Akkad przenosi akcję powieści “Ameryka w ogniu” do przyszłości, ale posiłkuje się w kreowaniu wizji rzeczywistymi mechanizmami społecznymi. Można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że jego publikacja jest bardziej przestrogą niż powieścią z gatunku rozrywkowych. Autor przygląda się upadkowi państwowości i powrotowi do najbardziej pierwotnych instynktów. Tutaj społeczeństwa nie dbają już o dyplomację ani o budowanie struktur narodowościowych: agresja wyzwala przemoc, złość nakręca ludzi do popełniania czynów, które w zwykłych okolicznościach nie zostałyby przez nikogo zaakceptowane. Trwa wojna, ale wojna w najbardziej prymitywnym wydaniu. Ameryka ginie, niszczona od środka. I teraz autor przygląda się temu zjawisku z dwóch perspektyw. Jedną jest egzystencja Sarat. Kobieta niezłomna i odważna postępuje w zgodzie ze swoim sumieniem, czasami sprzeciwiając się istniejącym nieporządkom, częściej wymierzając sprawiedliwość na własną rękę. Sarat znosi rozmaite upokorzenia i trudy. Od najmłodszych lat przyjmuje wyzwania chłopaków i osiąga niemal niemożliwe cele, skupia się na tym, żeby w żadnym wypadku nie okazać słabości. Jej ciało znaczą kolejne blizny – dowody ekstremalnych przeżyć. Sarat nie zna miłości ani litości, potrafi tylko walczyć. Ale kiedyś wojna się skończy i wtedy kobieta będzie musiała nauczyć się żyć inaczej. Jeden obraz to zatem wojna przez pryzmat jednostki, wyjątkowej, ale mimo wszystko bezbronnej w całej wojennej machinie: losy Sarat wydają się nawet ciekawsze niż same starcia, chociaż autor od krwawych opisów nie stroni. Drugi obraz to wojna w mediach. Omar El Akkad wykorzystuje liczne gatunki prasowe, żeby naświetlić sytuację rzekomo obiektywnie, a przynajmniej w szerszej perspektywie. Tutaj Sarat nie jest już interesująca, nie trafia do artykułów z pierwszych stron gazet. Za to autor ma przestrzeń na budowanie całej opowieści politycznej, otoczki związanej z wojną, a niedostrzeganej przez zwykłego obywatela, który musi walczyć o przetrwanie. Fragmenty wywiadów, reportaże, artykuły, strzępki dokumentów - to wszystko ma urozmaicić stylistykę powieści, ale też dostarczyć czytelnikom uprawdopodobnienia dziwnego świata z przyszłości. Chociaż akcja toczy się w innej rzeczywistości i zahacza o apokalipsę, Omar El Akkad dba o dostosowywanie reakcji ludzi do tego, w co uwierzą bez trudu odbiorcy. Zależy mu na tym, żeby wybory bohaterów wydawały się oczywiste i zrozumiałe dla wszystkich, nie szuka sensacji na siłę, za to mocno opiera się na psychologicznych przesłankach. Dba o dobre poznanie postaci, co wydaje się nietypowe w sytuacji, gdy akcentuje sceny batalistyczne i naturalizm historii. Mógłby spokojnie pominąć psychologiczne aspekty, tymczasem rozwija je i to całkiem nieźle, z literackim wyczuciem. W narracji większy nacisk kładzie na obyczajowość i rozwój postaci niż na budowanie grozy sytuacji. Wie doskonale, że samą prawdziwością (czy prawdopodobieństwem) kierunku akcji wywoła oczekiwany efekt. Jest “Ameryka w ogniu” powieścią zadziwiająco tradycyjną, tu tylko czas akcji przenosi do przyszłości autor, resztę zakorzenia w tym, co wydawało się minione. Nie ucieka w wynalazki, zajmuje się konsekwencjami wyborów i tłumaczeniem, jak zło przemienia się w tragedie na masową skalę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz