W.A.B., Warszawa 2018.
Śmiech z życia
"Dziewczynki Floodów" to obrazkowa "powieść", jaką Eleanor przygotowała o sobie i swojej siostrze Ivy. Powieść przeleżała w wydawnictwie bez echa – a w życiu Eleanor nastąpiło tyle wstrząsów, że właściwie nie ma już co próbować wskrzesić dawnego projektu. Kilkanaście obrazków o małych dziewczynkach, które przeżywają wizytę niedźwiedzia w domu to jedyne, czym mogła się pochwalić bohaterka kiedyś. Jej praca trafia do powieści "Dziś będzie inaczej": na specjalnej wkładce z kredowego papieru pojawiają się ilustracje i komentarze do nich. Ale "Dziewczynki Floodów" to tylko jeden z akcentów powieści "Dziś będzie inaczej". Owszem, wyróżniający ją odrobinę spośród obyczajówek - bo poza historiami kulinarnymi rzadko się zdarza, żeby temat działań bohaterek trafiał do powieści jako ilustracja akcji – ale na pewno nie jedyny czy najważniejszy. Maria Semple stara się bowiem upewnić swoje czytelniczki, w sposób serialowy, że mają prawo popełniać błędy, nie być idealne czy realizować najgłupsze pomysły, jakie przyjdą im w danym momencie do głowy. Nie powinny tylko się ograniczać. Eleanor Flood ograniczeń nie zna, nie podporządkowuje się konwenansom. Synowi nadała imię, jakie podpowiedział słownik w telefonie (Timby doskonale tę historię zna) - pozwala dziecku interesować się kosmetykami, makijażem i modą i nie uważa, że powinna namawiać go na bardziej "chłopięce" zabawy; co więcej, nie przychodzi jej do głowy, że Timby z powodu swojej inności mógłby gdziekolwiek mieć problemy. Sama Eleanor bez skrępowania opowie i o braku intymnego życia z mężem, i o kolejnych porażkach - w pracy, w domu, w relacjach ze znajomymi i nieznajomymi. Eleanor Flood stworzona jest do tego, by popełniać błędy - sprawia jej to nawet rodzaj perwersyjnej satysfakcji – ta bohaterka musi pokazać innym, że doskonała nie jest. I czyni to aż do przesady. Maria Semple korzysta z wyolbrzymień niemal na każdej stronie, nie potrafi przedstawiać zwyczajnego życia kobiety, wydaje jej się to nudne i bez wyrazu. Chętnie za to podchodzi do tematu prześmiewczo, jakby zamierzała dać upust złości na kolejne portrety z kolorowych magazynów. Eleanor może sobie wyobrażać, że dziś będzie inaczej, że wszystko się zmieni, że uda jej się zrealizować plany i żyć tak, jak podpowiadają reklamy czy pisemka. Ale pozostaje rysowniczką w zespole, który niekoniecznie zawsze przynosi satysfakcję zawodową, jej siostra wyszła za mąż za znienawidzonego przez Eleanor człowieka i szwagier aż do skutku dąży do kłótni i zerwania relacji. Timby nie rozumie, dlaczego matka twierdzi, że ma siostrę, skoro zawsze twierdziła, że jej nie ma. Dysfunkcjonalne wydarzenia odbijają się i na bohaterce, i na jej narracji. Bo Maria Semple przede wszystkim w języku akcentuje cichy bunt postaci.
Jest ta powieść dosyć przewidywalna. To znaczy – autorka rezygnuje ze schematów obyczajówek, nie czerpie inspiracji z bestsellerów, pozostaje na uboczu ze swoją "niedoskonałą" relacją. Prowadzi historię tak, by odbiorczynie nie domyślały się, co się zaraz wydarzy, zresztą w natłoku spraw, którymi przejmuje się Eleanor nie ma miejsca na wyprzedzanie toku akcji. W tym wszystkim Eleanor ma dodawać otuchy, udowadniać, że kobiety nie mają obowiązku być najlepszymi żonami i matkami, że mają prawo do złości, frustracji czy kryzysów. Nikt tego bohaterce nie odbierze, nikt też - poza nią samą - nie oczekuje pasma sukcesów na każdym gruncie. Maria Semple w "Dziś będzie inaczej" chce przywracać normalność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz