piątek, 1 czerwca 2018

Galia Bernstein: Jestem kotem

Nasza Księgarnia, Warszawa 2018.

Pojedynek

To jak pojedynek Dawida z Goliatem – i sytuacja z pewnością znana dzieciom. Wiele maluchów zetknęło się z podobnym problemem albo w dyskusjach z rodzicami, albo – ze starszym rodzeństwem czy kolegami. Autorka tomiku "Jestem kotem" zwraca uwagę na ważne społeczne zagadnienie, chociaż bawi się tematem i przy okazji stara się też rozbawić odbiorców z różnych pokoleń - i dzieci, i ich rodziców czy dziadków, którzy będą im czytać. Przekona do siebie kociarzy, ale nie tylko. Urzekająca i prosta jest ta historyjka, ale pełna znaczeń i wartościowa. Bohaterem opowieści został Felek, mały kotek. Już w tym momencie Galia Bernstein zapewnia sobie uwagę maluchów, które uwielbiają zwierzęcych bohaterów. A ponieważ kot ma do wygłoszenia podstawową prawdę, a mianowicie to, że jest kotem, pojawia się ciekawość. Oznajmienie bohatera wywołuje salwy śmiechu między innymi u lwa czy tygrysa. To one czują się prawowitymi kotami – i wskazują nawet cechy, które w byciu kotem są niezbędne. Kot przechodzi od jednego wielkiego drapieżnika do drugiego, w każdym wywołuje śmiech i protest. Ale bohater nie daje się tak łatwo przepędzić. Dochodzi w końcu do słusznego wniosku, że łączy go z rozmówcami całkiem sporo, a już na pewno – realizuje kocie wytyczne. Czyli? Czyli jest kotem. Teraz interlokutorom trudno będzie zbić argumentację bohatera.

Autorka stosuje prosty rytm rozmowy, która wypełnia tomik. Wykorzystuje powtórzenia i czytelne dla maluchów konstrukcje, dzięki czemu lepiej wybrzmiewa finał. Stawia na rozśmieszanie kilkulatków, dostarcza im zgrabny pomysł, uchwycony bardzo precyzyjnie. Stosuje karykatury i hiperbole, środki, którymi najprościej rozbawiać. Korzysta też z motywu zaskoczenia. Jej publikacja ma nawet wymiar edukacyjny – tam, gdzie wymienia różne gatunki dzikich kotów. Ale na pierwszym planie jest rozrywka. A do tego – pewna cenna dla najmłodszych odbiorców sugestia związana z wzajemnym szacunkiem. W końcu to, że bohater jest znacznie mniejszy od kolegów, nie znaczy jeszcze, że powinien być przez nich ignorowany czy wyśmiewany. Jego zdanie też się liczy, trzeba postaci wysłuchać i wziąć pod uwagę argumenty, zwłaszcza te sensowne. Wskazuje tym samym autorka drogę postępowania dzieciom, które walczą o swoje racje z pozornie mocniejszymi przeciwnikami, podejmują nierówną dyskusję z dorosłymi czy po prostu starszymi. Przypomina, że zawsze warto, bo każdy rozmówca musi ustąpić, gdy przedstawi mu się rozsądne argumenty. Tym tomikiem uczy się maluchy nabierania pewności siebie, poczucia własnej wartości. Pozornie więc tylko rozrywkowa lektura bardzo się przydaje w budzeniu tożsamości i w kształtowaniu relacji z innymi. Dziecko nauczy się, że nie wolno wyśmiewać się z innych ani narzucać im swoich poglądów. Zrozumie, że nie ma znaczenia, że każdy jest inny – i to zamienia się w korzyść. Sporo można wyczytać z prostej historyjki o różnych kotach, na tym polega jeden z wielu uroków tej publikacji. Autorka przez tę bajkę może nauczyć maluchy funkcjonowania w najbliższym otoczeniu – to będzie lekcja tolerancji, a i samoświadomości.

Z jednej strony dowcipny rozwój akcji. Wielkie koty i ich malutki kolega w dyskusji na temat, kto jest lepszy i więcej warty. Z drugiej strony opowieść, na której dzieci mogą ćwiczyć czytanie. Lektura przyjemna, ciekawa i krótka. Do tego liczne obrazki – tomik jest świetnym picture bookiem, ma się zatem przyjemność w samym oglądaniu całości. Jest to książka urocza i z pewnością szybko się nie znudzi mimo skrótowości i przewidywalnej dla starszych puenty. Obowiązkowa dla miłośników zwierząt, innym spodoba się za sprawą dowcipu i przemyślanej konstrukcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz