poniedziałek, 11 czerwca 2018

Charles M. Schulz: Fistaszki zebrane z gazet codziennych i weekendowych 1985-1986

Nasza Księgarnia, Warszawa 2018.

Oswajanie

Spike oswaja samotność. Siedzi na pustyni wśród kaktusów i próbuje coraz to nowych rozrywek, do których przydaje się towarzystwo kolczastych przyjaciół. Może budzić melancholię lub stanowić przestrogę, ale z drugiej strony – wydaje się być szczęśliwy z takiego życia i nie szuka z niego ucieczki. Bo u Charlesa M. Schulza smutku jest tylko odrobina – w sam raz, żeby doprawić codzienność, ale nie żeby przygnębiać czy martwić. Komiksowe stripy z filozoficznym dnem zdobyły fanów wśród przedstawicieli różnych pokoleń – i do dzisiaj mogą cieszyć, bawić i wzruszać. Fakt, że przygody Charliego Browna i jego kompanów pojawiają się jako dzieła zebrane Schulza to jeden ze wspanialszych prezentów, jakie Nasza Księgarnia mogła czytelnikom zafundować. Od tych miniopowiastek nie sposób się oderwać – przenoszenie się do rzeczywistości Snoopy’ego to idealny sposób na relaks, ale również chwilę zadumy. I nie ma tu znaczenia, że komiksy przez długi czas traktowane były jak sztuka niższych lotów. Charles M. Schulz wykorzystał najlepsze cechy gatunku, połączone z niebanalnym poczuciem humoru i talentem do rysowania – tak powstała seria-ewenement, wciąż silnie działająca na odbiorców.

W najnowszym tomie „Fistaszków zebranych” dzieje się wiele, chociaż zamiast częstych powrotów do dawnych motywów autor woli raczej wprowadzać nowe kwestie. Nie oznacza to, że rezygnuje z powtarzanych wzorców: Lucy dalej będzie próbowała zdobyć serce Schroedera i drażnić młodszego brata, Linus czasami przypomina sobie o kocyku, Sally zdarzy się rozmawiać ze szkołą, a Snoopy zamieni się w asa lotnictwa z czasów wojny. Ale Schulz wprowadzi też kilka nowych rozwiązań, w tym… witryniarki, dziewczynki, które chodzą po centrum handlowym i przyglądają się towarom (nie wolno przy tym niczego kupować, to wbrew idei witryniarki). Pojawi się tu Mikołaj, a u Linusa zacznie się refleksja nad przemijaniem i starością. Ten tom należy do Peppermint Patty, która dalej zasypia na lekcjach, ale razem z Marcie chodzi też na koncerty dla smyków. A ponieważ w mikroświecie Fistaszków miejsce jest dla przedziwnych osobowości, Charles M. Schulz wprowadza Tapiocę Pudding, dziewczynkę, która zamierza stać się celebrytką. Trochę w jednokierunkowej postawie Tapioca przypomina Fridę, ale ożywia środowisko. I staje się kolejną rywalką Sally do serca Linusa. Woodstock znajdzie sobie nowy środek transportu, a jego koledzy z drużyny dowodzonej przez Snoopy’ego zaczną prowadzić obserwacje ptaków.

U Fistaszków bez przerwy coś się dzieje, chociaż akcja zamyka się w czterech kadrach (w wydaniach weekendowych jest całostronicowa, ale tu z kolei często Schulz obywa się bez słów), wszystko musi więc być dokładnie przemyślane i zrealizowane tak, by odbiorcom nie pozostawić żadnych wątpliwości co do satyrycznych intencji. Ale Schulz znajduje też miejsce na refleksję i podsuwa czytelnikom tematy, które okazują się ważne na każdym etapie życia. Sprawia, że z drobnej wymiany zdań płynie nie tylko humorystyczna puenta, absurd lub komizm sytuacyjny, celna riposta albo satyra na rzeczywistość – a również wartościowa i ważna myśl. Przy Fistaszkach nie da się tylko śmiać: tu równie naturalną reakcją na lekturę będzie zaduma i przyglądanie się codzienności z nowej perspektywy. Bohaterowie – bez intencji „kaznodziejskich” czy chęci prawienia morałów (w końcu to dzieci i dziećmi pozostają bez względu na przesłanie, jakie Schulz przygotowuje!) przekonują do podążania za nimi i odkrywania tajemnic egzystencji. W Fistaszkach udało się połączyć to, co teoretycznie niemożliwe do połączenia – śmiech i smutek, radość i melancholię. Oswajanie rzeczywistości polega w tym wypadku na szukaniu równowagi między tymi czynnikami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz