Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2018.
Odkrycia
Lektura tego tomu przypomina trochę zdobywanie wtajemniczeń i poznawanie szyfrów, jakimi posługiwali się ludzie bardzo dawno temu. Genevieve von Petzinger dzieli się z czytelnikami nie tylko zestawem danych i odkryć, ale też własną pasją, radością ze zdobywania wiadomości. „Pierwsze znaki” to publikacja popularnonaukowa, ale z zacięciem reportażowym, pełna osobistych wtrętów i… humoru, co rzadko spotykane w ramach gatunku. Ale kiedy autorka w pierwszych scenach przeprowadza odbiorców przez klaustrofobiczne wnętrza jaskiń i zwierza się z rozmaitych odczuć – to już wystarczająca zachęta do śledzenia opowieści. W tomie „Pierwsze znaki” autorka na wstępie rozwiązuje jedną zagadkę: istnieje system kilkudziesięciu zaledwie symboli, które pozostawiano na skałach. Genevieve von Petzinger na początku kariery naukowej zauważyła deficyt literatury przedmiotu, postanowiła więc poznać temat dogłębnie i od podstaw: osobiście obejrzeć wszystkie naskalne znaki i dopiero na tej podstawie tworzyć dalsze teorie oraz doszukiwać się powtarzalności bądź prawidłowości w ich stosowaniu. Próbuje złamać szyfr, odczytać informacje sprzed tysięcy lat – a to zadanie na miarę pirackich wypraw po skarby z dziecięcych opowieści. Cenne jest nie tylko sprawdzenie, co społeczności mogły sobie przekazać, ale też – w jakich okolicznościach. Autorka tego tomu nie koncentruje się zatem wyłącznie na treści, ale i na formie. Zajmują ją estetyczne walory prac – zastanawia się między innymi nad artyzmem malowideł. Próbuje nawet, co już świadczy o wyjątkowym zaangażowaniu w temat, odczytywać intencje twórców – wskazywać elementy humoru czy zabawy.
Zestaw powtarzających się znaków wyznacza rytm rozdziałów: każdy symbol zyskuje swoją osobną opowieść. Autorka prezentuje ich interpretacje, możliwe przesłania – ale też miejsca, w których znaki się zachowały. Tu przy okazji ujawnia szczegóły swojej pracy od kuchni – przedstawia „turystyczne” doświadczenia i przygody, z którymi nikt nie kojarzyłby w ogóle profesji badacza. Niektórym w ogóle trudno będzie pojąć, jak można fascynować się naskalnymi znakami do tego stopnia, by narażać się na rozmaite niewygody dla niepewnych odkryć. Jednak im dalej w lekturze, tym bardziej kibicuje się autorce uciekającej od rutyny. W „Pierwszych znakach” rywalizują ze sobą w interpretacji chęć przedstawienia najbliższego otoczenia, potrzeba wyrażania się przez sztukę oraz komunikowanie się. Genevieve von Petzinger tłumaczy, jak można odczytywać dodatkowe znaczenia z prastarych śladów, na przykład – kiedy rysunki w jaskiniach pokazują migracje ludności. Zajmuje się również przedstawianiem typowych wzorów, a nawet technik ozdabiania ścian. Pozwala czytelnikom dzielić ze sobą radość z dokonywanych odkryć. A całe prehistoryczne śledztwo prowadzi do pytania o język. Autorka sprawdza, czy regularnie powracające znaki mogły stać się zalążkiem alfabetu czy pisma, chce poczuć więź z dawnymi ludami i trochę je zrozumieć. Sama podejmuje rozmaite studia, żeby opanować warsztat mówienia o znaleziskach z różnych perspektyw, czytelnikom dostarcza natomiast lektury wręcz zbeletryzowanej, reportażu z badań. Owszem, omawia dość szczegółowo kolejne znaki, odrzuca teorie ich dotyczące lub snuje własne, ale nie zapomina o kontekście poszukiwań. Umożliwia odbiorcom przeżywanie silniejszych wrażeń – kiedy odkrywa eksponaty sprzed dziesiątek tysięcy lat, kiedy czołga się po jaskiniach, by w wąskim świetle latarki dojrzeć znaki przeoczone przez innych – nielicznych – badaczy – wtedy widać najlepiej, że praca może też być przyjemnością. Tym przekonaniem autorka dzieli się z szerokim gronem odbiorców. Po tę publikację sięgnąć można z czystej ciekawości, a nie dla wiedzy – i tak przyniesie sporo wiadomości, ale dostarczy też emocji: to w literaturze popularnonaukowej rzadkość. W tym wypadku warto zatem podkreślać również jakość samej narracji, chęć autorki do dzielenia się z innymi pasją i sposobem na życie – mocno egzotycznym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz