Prószyński i S-ka, Warszawa 2018.
Retro
Ta książka powraca na rynek już po śmierci Krystyny Sienkiewicz, stanowić więc może wzruszające pożegnanie z artystką, która nie ulegała modom (także tym na rynku wydawniczym) i znalazła własny pomysł na twórcze emanacje. „Haftowane gałgany” to zestaw literackich drobiazgów, niby felietonów lub zwierzeń pisanych na konkretne tematy, ale pełnych ulotnych wrażeń. Krystyna Sienkiewicz przedstawia tu siebie nie przez porządkowanie i konkrety, a przez twórczy rozgardiasz – dający wrażenie przytulności. Motywy do opowieści wybiera albo spośród odległych wspomnień i skojarzeń z życia, albo – spośród własnych pasji oraz fascynacji. Dzieli się z czytelnikami tym, co dla niej ważne, odrzuca stereotypowe zagadnienia czy ponure doświadczenia. W tym tomie jest miejsce wyłącznie na uśmiech – pogodny i dobrotliwy. Taką Krystynę Sienkiewicz chce się pamiętać, i taka będzie w tej relacji. W „Haftowanych gałganach” nie ma miejsca na sprawy nieważne, wszystko, co pojawia się w tekście, ma odpowiednią rangę – choćby naprawdę osobom postronnym wydawało się błahostką. Ale to publikacja przeznaczona dla fanów i inni czytelnicy nie będą mieć z niej większego pożytku. Autorka zachęca odbiorców w magiczną podróż po przestrzeniach jej samej najbliższych, nie ukrywa wzruszeń lub fascynacji, daje sobie prawo do odkrywania słabości. Nikomu nic nie udowadnia, do niczego nie przekonuje – ma komfort bycia sobą i zapewnioną akceptację ze strony wiernych widzów.
Autobiografia nie jest w ogóle dobrym punktem odniesienia dla tej pozycji. Próżno by tu szukać spisu ról czy choćby ich przeglądu przefiltrowanego przez odczucia, nie ma dat przełomowych w życiu – czy to artystycznym czy osobistym. Postacie ważne dla autorki pojawiają się w przestrzeni historii naturalnie, jakby domownikami były i dla odbiorców – nie trzeba zatem ich przedstawiać ani specjalnie komentować. Inaczej rzecz ma się ze zwierzętami, niektóre zyskują piękne portrety – to w końcu jedna z pasji, więc i metoda autodefinicji. Krystyna Sienkiewicz w tej książce nie zastanawia się, co będzie ważne dla czytelników – pisze od serca to, co istotne dla niej samej. Tę strategię można tylko zaakceptować, a potem czytać między wierszami – i układać sobie prywatny portret artystki z dala od zawodowych wyzwań.
Nie tylko poetycka narracja jest sposobem na prezentację aktorki – równie ważne stają się rękodzieła przez nią produkowane. Krystyna Sienkiewicz wyszywa, przygotowuje szmaciane lalki, rysuje (w stylistyce ważnych ludowych makatek). Zatrzymuje czas ozdobami retro, dziełami z duszą. Zwalnia tempo, pozwala się zastanowić nad tym, co ważne i wartościowe. Może zarazić czytelniczki pasją do wyszywania – albo urzec zwyczajnością. Jest w tych wytworach artystycznej duszy pogodzenie się ze światem, jest spokój i wytchnienie. Wiele dzieł pojawia się w tomie w roli ozdobników, ale spora część zaczyna też funkcjonować jako dodatkowa opowieść, druga relacja o aktorce. Mało kto z twórców ma odwagę i szansę na to, żeby opisać siebie nie przez pryzmat scenicznych dokonań a przez własne hobby – Krystynie Sienkiewicz się to udało. „Haftowane gałgany” doczekały się kontynuacji. Ozdobą tego tomu są też utwory Agnieszki Osieckiej – bardzo sprawdzające się w nieco przykurzonych, ale bardzo przytulnych wnętrzach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz