Edipresse, Warszawa 2018.
Wskazówki
Karina Sęp wśród autorów poradników wyróżnia się nastawieniem na konkretne wskazówki i czytelne polecenia dla odbiorców. Autorka powraca na rynek ze swoją teorią map marzeń – która ma prowadzić do odmiany życia i do poprawy losu. A że tego typu publikacje przeważnie cechują się jakąś naiwnością – w dowolnym planie – i tu uproszczenie się pojawi. Mieści się ono w dość infantylnym przekonaniu, że zrobienie mapy – jak dawniej na zajęciach plastycznych w szkole – samo w sobie jest impulsem do metamorfoz i działań prowadzących do sukcesu. Ale po kolei.
Przede wszystkim autorka nie serwuje czytelnikom długich rozbiegówek ani ogólnikowych refleksji. Mapa marzeń pojawia się niemal od razu i zaskakuje dokładnością. Może trochę niepotrzebnie Karina Sęp rozwodzi się nad wyższością tradycyjnych działań nad komputerowymi projektami – to dla niej ważny sygnał zaangażowania się w temat. O roli kreatywnych zajęć w redukowaniu stresu i likwidowaniu rutyny wprawdzie autorka nie wspomina, ale można dzięki temu lepiej zrozumieć jej determinację. Kto zamierza skorzystać z podpowiedzi, rozważy motyw własnoręcznego przygotowania mapy. Zwłaszcza że jej kolejne punkty Sęp omawia bardzo dokładnie. Mapę tworzy się indywidualnie i trzeba wsłuchać się we własne potrzeby, a także uwzględnić możliwości czy sytuację, żeby nie stawiać przed sobą nierealistycznych celów i nie doprowadzić do frustracji. O skuteczności sposobu trudno się wypowiadać, jedynie ważne jest to, że tom zmusza do aktywności. Zdefiniowanie marzeń, nadanie im konkretnego charakteru to pierwszy krok na drodze do zmian, często impuls do działania, to, czego trzeba niepewnym siebie, by wystartować i zdecydować się na metamorfozy. Zwizualizowana mapa – utrwalona na papierze – przypomina o tym, co należy robić, by być szczęśliwym. Ma jeszcze jedno bardzo istotne zadanie: porządkuje myśli, staje się drogowskazem dla użytkownika.
Każda mapa marzeń w tym ujęciu składać się powinna z dziewięciu pól wypełnianych treściami i tekstem, zdjęciami, wycinkami prasowymi a także kolorami (do nich autorka przywiązuje dużą wagę). Między tymi polami zachodzą rozmaite relacje, które uwzględniać powinni twórcy. Tak lepiej pojmą rodzaj aktywności, jaka ich czeka – nastawią się też na konkretne zmiany po realizacji planów. Dzięki mapie marzeń widać, na co poświęcić energię i na czym się skupić, by ziściło się marzenie.
Autorka nie poprzestaje na wyliczeniach towarzyszących kilkakrotnie przedrukowywanej mapie. Pojedyncze kwadraty rozbija na duże rozdziały z zestawami pytań porządkujących, wyliczeń, objaśnień czy przykładów. Podsuwa motywy, na które warto zwrócić uwagę, ale też pokazuje, jakie opcje do wyboru mają czytelnicy. Może kogoś zainspirować lub udowodnić, że różne są przepisy na szczęście. Bardzo starannie rozczytuje znaczenie kolejnych kwadratów czy haseł, rozwija pojedyncze pojęcia. Przez cały czas trzyma się konkretów, bardzo zależy jej na budowaniu przydatnego poradnika, a nie tylko zapełnianiu kolejnych stron. Nawet tak charakterystyczne dla gatunku ćwiczenia dla odbiorców zamieszcza w jednym rozdziale. Stawia na porządek i detale. W rezultacie nie zniechęca do lektury (może tylko odrobinę przy znaczeniu kolorów). Nie powtarza zatem Sęp błędów typowych dla kioskowych publikacji dotyczących samorozwoju. Dba o odbiorców i zachęca ich do wprowadzania w życie nawet bardzo rozbudowanych planów prowadzących do spełniania marzeń. Przy świadomości, że każdego uszczęśliwia coś innego, udało jej się stworzyć wskazówki uniwersalne a przy tym konkretne i przydatne. Zdobędzie zaufanie czytelników. Oczywiście trzeba umieć przyznawać się do marzeń, ale to i tak jedna z ciekawszych publikacji gatunkowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz