środa, 28 lutego 2018

Cath Crowley: Graffiti Moon

Jaguar, Warszawa 2018.

Szaleństwa młodości

To, co tajemnicze, nieznane i zakazane – kusi najbardziej, zwłaszcza wtedy, gdy ma się naście lat i przekonanie, że wie się już wszystko o relacjach damsko-męskich. Postawa Lucy nie przekonałaby żadnej dorosłej i rozsądnie myślącej kobiety, za to młode dziewczyny dostrzegą w niej swoje własne odczucia. Bo Lucy tęskni za chłopakiem, którego nigdy nie widziała, którego w ogóle nie zna i nawet nie ma pewności, że istnieje i że należy do jej grupy wiekowej. Swoją fascynację opiera na wyjątkowo kruchych podstawach. Wierzy, że Shadow, autor pięknych pojawiających się w przestrzeni miejskiej graffiti, jest jej przeznaczony. Opinię na jego temat wyrabia sobie tylko przez analizy dzieł – murali o skomplikowanych przesłaniach. Nie słucha krytycznych uwag przyjaciółki, za to liczy na łut szczęścia i owocne przypadkowe spotkanie. Lucy ma prawo nie być rozsądna właśnie teraz: skończyła dwunastą klasę i czeka ją pełna rozrywek, wyjątkowa noc. Poza oczekiwaniem na księcia z bajki Lucy jest artystką, a zajmuje się wyrobami ze szkła. Ona wyraża się w tym rodzaju kreatywnej pracy, ma zatem czym zaimponować znanemu artyście.

Tymczasem Ed mierzy się z własnymi demonami. Chłopak rzucił szkołę, bo nie radził sobie z czytaniem i do teraz stanowi to jego kompleks. Pracował w sklepie z farbami, ale stracił posadę po śmierci właściciela. Teraz musi znaleźć na siebie nowy pomysł – poza działalnością artystyczną pod osłoną nocy. Niestety Ed zapożycza się u miejscowego młodego przestępcy. Dopóki jednak trwa imprezowa noc, nic nie może zepsuć zabawy. Ed i Lucy mają za sobą jedną nieudaną randkę: dawno temu, podczas spotkania on złapał ją za tyłek, a ona w odwecie… złamała mu nos. To powraca jak refren, bo pomaga definiować charaktery postaci i klasyfikować ich wzajemne relacje. Lucy zapatrzona w Shadowa nie zwraca uwagi na otaczających ją chłopaków – nawet gdyby którykolwiek chciał nawiązać z nią bliższe relacje, nie ma na to szans. Lucy bowiem marzy tylko o jednym nastolatku.

Cath Crowley buduje więc narrację na mało solidnych bohaterach, pozwala młodzieży na szaleństwa młodości i brak myśli o konsekwencjach. Miłość jest tu mylona z pożądaniem, to znów – z fantazjami i fałszywymi wyobrażeniami na temat drugiej osoby. Ponieważ opowieść przejmują raz po raz Ed, Lucy i ich przyjaciele, autorka uzyskuje efekt szybkiej rockowej powieści i nie musi starać się dbać o przyszłość postaci. Istnieje razem z nimi w wyzywającym tu i teraz. Zapewnia ekstremalne doznania, które zbliżają ponownie bohaterów do siebie – czytelnicy dużo szybciej wiedzą, kto jest kim, śledzą zatem intrygę bez rozwiązywania zagadek, jakie stawiane są przed Lucy. Pokazuje się tutaj nastolatkom, że nie zawsze trzeba być rozsądnym i spełniać oczekiwania innych. Nawet jeśli Ed czy Lucy zostaną w jakiś sposób przez otoczenie zranieni – potrafią iść dalej, pogodzić się z sytuacją i wzmacniać swoje charaktery. Crowley przedstawia ludzi, których dorośli z pewnością ocenialiby powierzchownie – ale dzięki zaangażowaniu w historię umożliwia dotarcie do ich wartości, do siły, jaką daje im wiara w spełnianie marzeń i do roli sztuki w życiu każdego. Jest „Graffiti Moon” powieścią dla zbuntowanych nastolatek – tych, które zmęczone są obyczajowymi schematami i powtórzeniami wciąż tych samych ról społecznych dla bohaterów. Tu i Lucy, i Ed wyłamują się ze społeczeństwa, udowadniają, że zasługują na szacunek bez względu na stosunek do edukacji czy spełniania domowych obowiązków. Są ważni jako jednostki. Poza tym w „Graffiti Moon” królują odważne marzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz