piątek, 1 grudnia 2017

Agnieszka Radwańska: Jestem Isia. Rozmawia Artur Rolak

Burda, Warszawa 2017.

Rakieta

Wywiady-rzeki ze sportowcami to lektury nie tylko dla kibiców. Trudno przecież oczekiwać od tych, którzy na co dzień ciężko trenują, analiz wysiłku fizycznego, a choćby i szczegółów rywalizacji. Nawet nie w tym rzecz, że trudno odtwarzać sportowe emocje na zawołanie, ale kwestie przygotowań czy startów w dowolnej dyscyplinie dla czytelników byłyby raczej mało strawne. Dlatego trzeba znaleźć inny pomysł, wcielić się w zwykłego, nawet przypadkowego odbiorcę, który gwiazdę sportu potraktuje po prostu jak celebrytę – zechce dowiedzieć się czegoś o pracy, czegoś o życiu prywatnym, a przy tym zyska smaczki w postaci wiadomości o wynagrodzeniu, problemach sercowych, „skandalach” i całej zwyczajności. „Jestem Isia” to tom, w którym z Agnieszką Radwańską rozmawia Artur Rolak – i ten dziennikarz nie dość, że zdobył pełne zaufanie tenisistki, to jeszcze wie, jak i o co pytać, żeby było zajmująco dla czytelników. Czerpie ze schematów, ale radzi z tym sobie za sprawą familiarności i spokoju. Wie, kiedy wkracza na grząskie tereny, woli uprzedzić Radwańską, że chciałby zadać niewygodne pytanie niż narażać siebie na odmowę, a rozmówczynię na konieczność przekreślenia miłej atmosfery.

Bo miła atmosfera, wpisana zresztą w gatunek, to wyznacznik rozmowy. W „Jestem Isia” króluje dyplomacja – tam, gdzie nie da się szczerze, żeby nie rozbijać klimatu całości, lepiej posłużyć się zręcznym wybiegiem, unikiem, wymijającą i bezpieczną kwestią. Nikt tego Radwańskiej nie ma za złe, skoro rozwiązanie wpisuje się w konwencję. A Artur Rolak, niezależnie od sympatii do Agnieszki Radwańskiej, pewne kwestie poruszyć musi, skoro decyduje się na quasi-biograficzną opowieść. Zresztą odbiorcy nie darowaliby mu, gdyby udawał, że nie istnieje motyw konfliktu z ojcem, rozwodu rodziców, zbliżającego się ślubu, porażek w głośnych turniejach albo relacji z rywalkami. Rozpoczyna się tom od szybkiego przeglądu dzieciństwa, równie błyskawicznie wprowadza się do opowieści Urszulę. I już Artur Rolak przemiksowuje tenisowe turnieje i treningi z kwestią szkoły. Później zajmuje się prezentowaniem rodziców, przy okazji szkicując sprawę trenera. Tu Isia może opowiedzieć o charakterze ojca – żądna to tajemnica, wszystko już w mediach było. Artur Rolak odnosi się i do przyjaźni z kortów, i do ulubionego manicure’u, nie może pominąć też tematu wiary i… pozowania nago (łączonych tylko przez dawne medialne pseudosensacje) – ale tym Radwańskiej nie zadręcza. Przychyla się raczej do tego, o czym tenisistka chce opowiadać i to się sprawdza: Isia jest zrelaksowana i zadowolona, chętniej podejmuje rozmowę i bawi się wywiadem.

„Jestem Isia” to w ogóle album, wywiad momentami schodzi na daleki plan, ważniejsze są artystyczne fotografie sportsmenki, efekty profesjonalnych sesji zdjęciowych lub fotografie sportowe, z momentów uchwyconych podczas meczy. I jedne, i drugie składają się na „celebrycki” wizerunek Isi, fani otrzymają też zestaw zdjęć z rodzinnego albumu. Nie ma tu pogłębiania tematów znanych, jest raczej wygodnie, raczej bezpiecznie i raczej bezkonfliktowo, autor potrafi zapytać o sprawy osobiste lub związane z fizjologią, o uczucia – ale i o tematy zawodowe, te połączone z emocjami z kortu. Podsuwa tym samym odbiorcom książkę na pozór pełną faktów o Isi, stanowiącą uzupełnienie medialnych doniesień – ale też mocno skrótową, powierzchowną i ostrożną. Bohaterka tomu zyskuje szansę na autoprezentację, zaistnienie na książkowym rynku – a nie płaci za to zbyt wysokiej ceny, może zachować prywatność. „Jestem Isia” to publikacja, z której lepiej się Agnieszki Radwańskiej nie pozna, rodzaj książkowej wizytówki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz