Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017.
Świat kobiet
Rozela, Gerta, Truda i Ilda mogłyby istnieć naprawdę i faktycznie tworzyć domy na przekór trudnej (bo zawsze jest trudna!) rzeczywistości wojennej oraz powojennej. To kobiety, które nigdy się nie poddają, chociaż nieustannie przegrywają, a to z polityką, a to z konwenansami. Nie mogą się jednak poddać – to one stabilizują rodzinną sytuację, a kiedy trzeba – staną do walki o najbliższych. Martyna Bunda w powieści „Nieczułość” towarzyszy Rozeli przy rodzeniu, a potem wychowywaniu córek. Kibicuje w wyborach i w codziennych zmaganiach, ale nigdy nie upraszcza spraw tak, by bohaterki odczuły czyjąś opiekę. Ingerować w ich świat nie wolno – to zniszczyłoby kruchą, z mozołem wypracowywaną równowagę. Zewnętrzne nieszczęścia rzadko wstrząsają mikroświatami bohaterek, ale kiedy już – wydaje się, że istnieją tylko po to, żeby udowodnić postępy, jakie kobiety robią.
Życie każdej z pań w tym tomie to szereg uciążliwości i wyzwań różnego rodzaju – raz to kłopoty z mężczyznami, raz – świniobicie (czyli konieczność pożegnania się z ukochanym zwierzakiem). Sytuacje pozornie bez wyjścia dzięki wsparciu najbliższych nie niosą pozorów ostateczności – mimo że autorka rezygnuje z przedstawiania sielanki. Odrzuca wszelkie sentymenty, nawet w samych postawach bohaterek książki: tu nie ma miejsca na słabości, nikt nie może też kierować się własnymi marzeniami. Jedyne rozwiązanie akceptowane przez społeczeństwo to pokorne tworzenie swojego losu. Dobrze chociaż, że ten los daje się odrobinę kształtować za sprawą silnych charakterów…
Tematyka nieobca literaturze środka. Ale w „Nieczułości” bardziej niż bieg wydarzeń liczy się sposób ich prezentowania. Martyna Bunda posługuje się niebywale plastycznym językiem, stylem, który odzwierciedla pewną liryczność powieści, na przekór samej akcji. Jeśli ktokolwiek miałby zastanawiać się nad powodem sięgania po ten tom – to argumentem za byłaby bezsprzecznie strona stylistyczna: jakość tej prozy jest naprawdę wysoka. Bunda uzyskuje swoistą melodię tekstu, uruchamia czułość już na poziomie formy, żywo reaguje w planie opisu na każdą, najmniejszą nawet zmianę w życiorysach postaci.
„Nieczułość” to powieść wyrazista. Martyna Bunda ma na nią pomysł i potrafi stworzyć cztery zupełnie różne bohaterki, nie zmieniając w ich prezentacjach poetyki. Przekonuje do siebie i dostarcza esencjonalnej powieści z licznymi i dobrze rozmieszczanymi punktami kulminacyjnymi. W zwyczajności znajduje autorka ucieczkę od schematów i pułapek scenariuszowych, rozwija akcję po swojemu (i w zgodzie z wyobrażeniami na temat egzystencji w dawnych czasach i realiach), ale nie traci na wiarygodności. Postacie wciąż wypadają szczerze – dlatego też tak chętnie czytelnicy będą śledzić ich losy i sprawdzać, do czego są zdolne. Tu nie ma wielkich czynów, przynajmniej nie w rozległej i historycznej perspektywie, ale kobiety robią, co mogą, żeby zapewnić sobie i bliskim normalność na przekór zawierusze – a to czasami ogromny wysiłek. „Nieczułość” to powieść napisana pięknym językiem, trochę archaizująco, ale niezwykle malowniczo. Autorka trafi do miłośników dawnej obyczajowości, dostarczy zestawu mocnych charakterologicznych portretów i scenek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz