Media Rodzina, Poznań 2017.
Lekcja pływania
Ten dyrektor rzeczywiście za grosz nie ma podejścia do dzieci, jest surowy, a nawet okrutny – wyobraźnia jego wychowanków dopowiada dalsze krwawe szczegóły, bo najmłodsi – o czym dorośli dzisiaj często zapominają – lubią się bać. Dyrektor to potężny straszak, rodzaj baśniowego potwora z pozoru nie do pokonania. Dla Rubena dyrektor jest podwójnie groźny. Wymaga bowiem, żeby wszyscy uczniowie zdobyli odznakę pływacką. W tym celu muszą wykonać kilka zadań, ale najtrudniejsze to ratowanie tonącego dyrektora z zastosowaniem prawidłowego chwytu ratowniczego. Ruben tymczasem boi się wody. Nie cieszą go basenowe rozrywki, najchętniej w ogóle w dzień egzaminu udałby chorego – żeby tylko ominęła go konieczność holowania do brzegu tonącego dyrektora.
Rubena najlepiej rozumie jego przyjaciel, Kent. Kent to wyjątkowy luzak, nie chce się przejmować niczym ponad miarę. Nieobce są mu zatem nawet absurdalne usprawiedliwienia. Kent, jak na dobrego przyjaciela przystało, zamierza pomóc Rubenowi. Chłopcy wspólnie opracowują listę potencjalnych chorób wykluczających Rubena z udziału w dniu pływania – ale trzeba się bardzo napracować, żeby nie zrobić sobie krzywdy, czyli zachorować niezbyt poważnie. Pozostaje więc plan awaryjny, czyli unieszkodliwienie dyrektora, który po prostu musi mieć jakiś słaby punkt.
„Najgorszy dyrektor na świecie” to krótkie opowiadanie wzbogacane licznymi ilustracjami w roli dodatkowych komentarzy. Ruben prowadzi swoją relację opartą na prostej konstrukcji: jest tu wróg niemal nie do pokonania, silniejszy fizycznie, intelektualnie i ze względu na pozycję (to dyrektor szkoły, więc podlegają mu uczniowie, rodzice i nauczyciele – nie ma się do kogo zwrócić z prośbą o ratunek, bo dyrektor jest silniejszy od wszystkich). Jest problem w bohaterze: zwykle dzieci uwielbiają pływać, przychodzi im to bez trudu i sprawia radość, więc postawa Rubena nie spotka się z powszechnym zrozumieniem – a to oznacza, że trudno liczyć na wsparcie. Nie da się też polemizować z argumentem, że każde dziecko powinno sę nauczyć pływać (i przy okazji ratować z wody innych). Cały świat wydaje się być przeciwko Rubenowi. To sytuacja nie do pozazdroszczenia – oznacza jednak, że bohater musi odkryć w sobie olbrzymie siły do przezwyciężania wszelkich trudności. Nie uda mu się to, dopóki nie uwierzy w siebie. W fabule tymczasem autor uwiarygodnił tę postać choćby przez bardzo dziecinną ucieczkę w chorobę. Na dłuższą metę niczego by to nie rozwiązało, ale Ruben oraz Kent liczą na taki właśnie finał, bez myślenia o dalekosiężnych konsekwencjach.
„Najgorszy dyrektor na świecie” to tomik szybki, zbudowany na prostym i czytelnym dla dzieci wątku. Odwołuje się autor do typowych doświadczeń uczniów, przekonując tym samym, że warto czytać książki dla rozrywki. Przygotowuje dla dzieci dość zaskakujący (chociaż oczywisty, jeśli wziąć pod uwagę determinację Rubena i jednokierunkowość jego wysiłków) finał. „Najgorszy dyrektor na świecie” to lektura humorystyczna, trochę nawiązująca do stylu powieści komiksowych. Nie ma tu przesadnie dużo tekstu, autor za to mocno skupia się na rozbawianiu małych odbiorców na różne sposoby. Marius Horn Molaug postawił na absurd i przesadę – te chwyty sprawdziły się na tak ograniczonej przestrzeni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz