Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017.
Obietnica
W przebiegu uczucia szkicowanego między bohaterami po przejściach nie ma mowy o nowatorstwie czy przełamywaniu schematów. Wiadomo, że będzie to miłość trudna i najeżona przeszkodami. Ale też od początku wiadomo, że będzie to miłość – w końcu zasługują na nią oboje. A że muszą się nauczyć bycia razem, ułatwia to budowanie fabuły z sensacyjnych składników. Owa sensacja to jedyne zresztą odejście od konwencji czytadła dla pań. Agnieszka Krakowiak-Kondracka zaczyna od przerażającej sceny oto Baśka, kobieta, którą mąż niedawno zdradził z asystentką, łamie sobie nogę i omal nie pada ofiarą najgroźniejszego z przygarniętych przez siebie psów. Trzeba było autorce unieruchomić Baśkę i uzależnić ją od pomocy sąsiadów – inaczej nie zaangażowałaby się w nowe znajomości i nie otworzyła na miłość. W opiece nad psami pomaga Baśce przysłany przez sąsiadkę Kostek, mężczyzna, który niedawno wyszedł z więzienia. Kostek budzi strach swoim wyglądem, jest tajemniczy i nieprzystępny – i przez to też pociągający – jak zauważa z melancholią starający się o serce Baśki miejscowy weterynarz, kobiety zakochują się w łobuzach. Wszystko wskazuje jednak na to, że w porównaniu z innymi postaciami Kostek wyjdzie na ideał. W odróżnieniu choćby od jego ojca, który najpierw sprowadził synów na przestępczą drogę, a potem uwiódł narzeczoną Kostka i zapewnił jej w domu luksusowe więzienie. Niebezpieczeństw i wyzwań jest tu mnóstwo, Agnieszka Krakowiak-Kondracka bardzo chce ożywić standardowy i przewidywalny romans mrocznymi akcentami. Szuka ciągle zagrożeń i pułapek, każe bohaterom walczyć o siebie i wierzyć w kiełkujące uczucie. Autorka kieruje się specyficznym ujęciem romantyczności – to szereg burzliwych wypadków, nieujawnianej troski, nieporozumień, zazdrości czy lęków. Ważna jest tu kwestia zaufania – a to budują do siebie osoby skrzywdzone przez najbliższych.
Na marginesie opowieści toczy się walka o siebie samą – mąż pozbawił ją wiary w siebie, zanegował też spory wkład kobiety w projekty architektoniczne. Baśka może marnować talent, zadowalając się namiastką w postaci projektowania kojców dla psów, może też stawić czoła strachom i nauczyć się realizować marzenia. Nie rezygnuje z samodzielności, chociaż przyda się wsparcie Kostka. „Zostań do rana” ma zachęcać czytelniczki do tego, by nie rezygnowały z własnych pragnień pod żadnym pozorem nie dały się zdominować. Nagroda za to jest bardzo klasyczna i niepasująca do wizji samodzielnych pań – czyli baśniowa miłość. Czytelniczkom taka obietnica przeszkadzać raczej nie będzie, po tom sięgną miłośniczki tradycyjnych romansowych obyczajówek, nastawione na łzawą, ale w ostatecznym rozrachunku krzepiącą historię. Może autorka przesadza w dynamizowaniu historii sensacyjnością, traci w ten sposób na prawdopodobieństwie i szczerości przekazu – ale można to potraktować jako próbę łamania schematu do zaakceptowania przez fanki gatunku. Nieco bardziej przeszkadzają tu uproszczenia w formie, zwłaszcza uporczywe pomijanie roli podmiotu domyślnego – tu kontekst i wiedza czytelniczek decydują o zrozumieniu intencji autorki, gdy brakuje wskazań w tej kwestii. Jest to rozwiązanie dość dzisiaj popularne, ale trudne do zaakceptowania, gdy ktoś zwraca uwagę na dbałość o język.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz