WUJ, Kraków 2017.
Wady z uśmiechem
Matt Rudd przekonany jest, że nie trzeba wychodzić z domu, żeby przeżyć przygodę podróżniczą związaną z odkrywaniem charakteru własnej nacji. Idzie w ślady Billa Brysona, tyle że bez ruszania się z miejsca. Przymrużonym okiem spogląda na Brytyjczyków – na ich narodowe wady, komiczne statystyki czy przyzwyczajenia nieznane gdzie indziej. Przepuszcza obserwacje przez satyryczny zmysł, a często po prostu wyzłośliwia się na tematy dotyczące rodaków, bez litości obnażając kolejne słabostki czy wady. „Anglicy. Przewodnik podglądacza” to trochę publikacja dla tych odbiorców, którzy lubią dostrzegać absurdy codzienności. Chociaż autor rzadko wypuszcza się poza najbliższe otoczenie Brytyjczyka (najchętniej siedzi w domu, komentując zachowania ludzi w kolejnych pomieszczeniach i nonsensy związane z użytkowaniem kuchni czy sypialni), materiału do komentowania mu nie zabraknie. Ze swoimi bohaterami wychodzi do sklepu i do pracy w biurze, do pubu i na plażę. Najlepiej jednak czuje się tam, gdzie nikt go nie widzi i nie może komentować. To oznacza, że sugeruje odbiorcom zdradzanie niemal intymnych sekretów i szczegółów, o których milczeć będą turystyczne przewodniki. Matt Rudd odsłania wstydliwe sekrety Brytyjczyków, zwłaszcza te, które jego samego irytują (czasem i u siebie). Nie próbuje zmieniać rodaków, ale chętnie się z nich śmieje. Zresztą z siebie samego również, w końcu nie jest wolny od winy.
„Anglicy. Przewodnik podglądacza” to tom napisany jakby z zewnątrz, to znaczy z zachowaniem koniecznego dla komizmu dystansu, ale dzięki najgłębszemu wniknięciu w rzeczywistość bohaterów. Autor sięga po statystyki i analizy rynku, nie wykorzystuje stereotypów, za to zdobywa zupełnie inne tematy do żartów: dla odbiorców z początku nieoczywiste, więc przyjemnie zaskakujące. Gdzieś ponad krytyką na wesoło Anglików kryje się dość przerażająca ocena konsumpcyjnego trybu życia, już ponadnarodowe. Rudd lubi wyolbrzymianie i sarkazm. Operuje ironią z wielką wprawą, a przy złośliwościach nie wpada w wulgarne dowcipy. Podsuwa czytelnikom satyryczne obrazki zwykle wymykające się naturalnemu poznaniu: tak już oczywiste, że z ukrytymi humorystycznymi puentami. Odświeża je, wydobywając z nich to, co powinno być zabawne. Na nowo zmusza do refleksji i do przewartościowań. Jest to znany sposób wzbudzania śmiechu, a przy dobrym pomyśle na realizację – bardzo skuteczny. Rudd taki pomysł ma, chociaż, rzecz jasna, nie jest odkrywczy w swoich działaniach ani nawet w stylu pisania.
„Anglicy” to książka, która paradoksalnie pozwala lepiej poznać obyczajowość Wielkiej Brytanii, zwykłą nieświąteczną krzątaninę. Autor wybiera jako temat normalność ludzi – sen, jedzenie, pracę. Sprawdza pomysły na spędzanie czasu wolnego i organizację dnia. Uogólnia, ale stara się przy tym wydobyć cechy, które wyróżniają jego bohaterów. Przygląda się tu Anglikom ze śmiechem, a czytelnikom dostarcza dzięki temu ciekawą lekturę rozrywkową. Pozwala odbyć podróż, podczas której pozna się mankamenty wybranego styl życia, ale i sympatyczne przywary Anglików-każdych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz