Wilga, Warszawa 2017.
Pasożyt
Dzieci mają problem. To znaczy: do tej pory nie przeżywały sielanki, ale dzieje się coraz gorzej. Wszechdrzewo gnije, a z jego chorobą coraz bardziej słabnie więź ze zwierzoduchami. Gdy ulegnie zerwaniu, zmieni się układ sił, zmniejszą magiczne umiejętności, ale pojawi się również niemożliwa do wypełnienia pustka. Jeżeli Wielkie Bestie zaczną służyć złu, zło stanie się niepokonane. Ale to jedno ze zmartwień. Drużyna boryka się z innym, wewnętrznym. W ramieniu Conora zagnieździł się pasożyt. Nie można go usunąć ani pokonać (bo natychmiast się rozmnoży). Kiedy tylko dojdzie do czoła chłopca, przejmie nad nim kontrolę. Zacznie zarażać kolejnych członków grupy. Jakby tego było mało, Conor opada z sił. Funkcjonuje już na granicy jawy i snu, nie do końca kontroluje, co się z nim dzieje. A skoro słabnie, staje się balansem dla innych. Pojawiają się pierwsze głosy, że chorego należy zostawić. Na szczęście przyjaźń jest silniejsza niż zdrowy rozsądek, a za pomoc odwdzięczyć się można ratunkiem w odpowiedniej chwili. I tu żadne osłabienie nie przeszkodzi.
„Spalona ziemia” to drugi tom kontynuacji cyklu Spirit Animals. Dzieci, które podróżują po Erdas, zyskują niespodziewaną pomoc – tajemnicze postacie w charakterystycznych płaszczach wykazują się wielką odwagą. Nie wiadomo jednak, czy to sprzymierzeńcy, czy z drużyną Conora łączy ich tylko wspólny wróg. Trzeba zachować ostrożność, bo zło nie zna litości. Bohaterowie na razie mogą jeszcze liczyć na swoje zwierzoduchy i korzystać z ich wyostrzonych zmysłów, ale to ma się zmienić. Muszą więc wypracować także zaufanie do siebie nawzajem, nauczyć się wspólnego działania i wybierania najlepszych – a niekoniecznie najbardziej logicznych – rozwiązań. W „Spalonej ziemi” nie ma kultu siły – nawet ten, kto jest osłabiony albo pozbawiony imponującej tężyzny, przyda się innym, jeśli ma wystarczająco dużo sprytu. Inaczej w starciu z siłami zła bohaterowie nie mieliby żadnych szans. Victoria Schwab, autorka tej części, bardzo stara się zaznaczyć potęgę grupy, jej postacie w drodze dojrzewają.
Ponieważ w tym cyklu każdą część tworzy inny autor, nie można wprowadzać rozwiązań modyfikujących wyraźnie rozkład sił. Liczy się tu, jak w wielu powieściach pop z gatunku fantasy, droga najeżona pułapkami i sposób jej pokonywania. Victoria Schwab nawet niespecjalnie chce konstruować opisy – podaje raczej pojedyncze zdania sugerujące, co dzieje się z bohaterami, większość twórczej energii wkładając w dialogi. Tak napowietrza tekst, dodaje mu objętości, a przy tym nie odstrasza nadmiarem lektury najmłodszych. Uzyskuje też jego dynamikę – o wiele łatwiej jest nakreślić silne emocje czy w ogóle filmowe sceny, opierając się na rozmowach bohaterki. Dla odbiorców to bez wątpienia wygodniejsze rozwiązanie – zwłaszcza że nie ma wówczas stylistycznych zgrzytów między kolejnymi częściami.
W Spirit Animals. Upadek Bestii niewiele się pod kątem fabularnym i konstrukcyjnym zmienia. Opowieść przypomina grę zręcznościową z pułapkami dla postaci, dzieci mają zająć się zwykłym śledzeniem akcji, a nie analizowaniem zachowań. To w końcu historia rozrywkowa, jej przeznaczenie podkreśla nawet łączenie tekstu z grą komputerową. Zwierzoduchy trafiły jednak do przekonania dzieciom, więc pojawiają się w kolejnych prostych fabułach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz