Bukowy Las, Wrocław 2017.
Dystans
To prawo autorów młodzieżowych obyczajówek: wierzyć w miłość od pierwszego wejrzenia i to taką, której niestraszne żadne przeszkody. Nawet jeśli uczucie, jakie pojawia się między młodymi bohaterami, nie ma większego uzasadnienia, stanowi wystarczającą siłę sprawczą późniejszych irracjonalnych wyborów. Z punktu widzenia dorosłych związek przedstawiany przez Jennifer E. Smith w „Odległości między tobą a mną” nie ma najmniejszego sensu. A jednak autorka podsuwa młodym czytelniczkom materiał do marzeń.
Zaczyna się od wielkiej awarii prądu w Nowym Jorku. Owen i Lucy utykają w windzie. Inaczej mogliby się w ogóle nie spotkać – ona mieszka na 23. piętrze, on w suterenie. Zmuszeni do dzielenia ciasnej przestrzeni, zaczynają ze sobą rozmawiać i odkrywają, że świetnie się rozumieją. On zabiera ją na dach budynku, razem oglądają rozgwieżdżone piękne niebo. Nad ranem chłopak znika. Ma ważne powody, o tym jednak Lucy nie wie. A potem los ich rozdziela. Ona ma się przeprowadzić z rodzicami do Londynu, on z ojcem jeździ po Stanach i nie osiądzie na dłużej nigdzie, jeśli tata nie dostanie pracy. Wysyłają do siebie widokówki: oboje czują dziwną (i w sumie niezrozumiałą) awersję do bezdusznej poczty elektronicznej. Nie spieszą się do siebie, a nawet próbują inaczej poukładać sobie życie. Tylko autorka wie, że nie pozwoli się im tak po prostu rozstać.
„Odległość między tobą a mną” to powieść budowana na detalach tworzących sekretny język związku. Lucy i Owen, nawet kiedy jeszcze nie planują być ze sobą, wypracowują sobie system gestów i znaczeń zrozumiałych tylko dla nich. Jennifer E. Smith zresztą lubi operować takimi sygnałami, trochę filmowymi. W narracji przeskakuje między postaciami – w pewnym momencie tylko po to, żeby zarejestrować ich pojedyncze spojrzenia lub pełne tęsknoty westchnienia z różnych punktów globu. To oczywiste chwyty pod publiczkę, obliczone na wzbudzenie zachwytu młodych idealistek – ale do tej historii bardzo pasują. Autorka nie boi się sentymentalizmu, pokazuje, jakie wsparcie dają sobie nawzajem postacie. Lucy może czuć się osamotniona przez to, że jej bracia wyjechali na studia (a do tej pory zastępowali towarzystwo i przyjaciół), a rodzice podróżują tylko we dwoje i nawet nie pomyślą o tym, by zaproponować Lucy wspólny wyjazd. Owen niedawno stracił mamę – teraz musi nauczyć się tworzyć dom tylko z ojcem, który wprawdzie prezentuje sztuczny optymizm, ale nie za bardzo potrafi pogodzić się z sytuacją. Zachowuje się dojrzale, wspiera ojca także finansowo – i przez to nie poświęca tyle czasu, ile by chciał, na budowanie relacji z Lucy.
Jest to historia jak wiele romansów dla nastolatek zbyt piękna, żeby była prawdziwa, ale też nikt o prawdopodobieństwo nie będzie się tu upominał: liczą się uczucia, przy nich blednie nawet akcja. Notabene, oparta na schemacie wypełnianym dość konwencjonalnie: podstawową przeszkodą dla związku jest tutaj odległość, ale zdarza się też i zazdrość, i brak porozumienia. Jennifer E. Smith sięga po standardowe motywy i układa je w zgrabną całość, a w przerwach między spotkaniami Lucy i Owena zajmuje się problemami rodzinnymi, jedynym wątkiem na tyle poważnym, by na moment odsunąć sprawy sercowe. Jest „Odległość między tobą a mną” historią dla marzycielek, ale też tym, czego młode czytelniczki się spodziewają po tej autorce. Smith nawet mimo fabularnych uproszczeń dobrze pisze – można się zająć perypetiami postaci i kibicować im w trudnej drodze. W tym wypadku przezwyciężanie trudności to walka o własne szczęście. Jeśli się z niej zrezygnuje, nie ma szansy na odzyskanie radości życia. Lucy i Owen wiedzą, że każdą przeszkodę można pokonać – nie ma znaczenia, że na razie muszą jeszcze słuchać rodziców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz