niedziela, 28 maja 2017

Lucky Luke. Daily Star

Egmont, Warszawa 2017.

Konkurencja

Na Dzikim Zachodzie samotny kowboj walczy ze złem. Tym razem jednak Lucky Luke nie zaczaja się na przestępców, a zajmuje się… rozwojem prasy. Horacy P. Greely dziedziczy po ojcu prasę drukarską i zakłada gazetę „Daily Star”, która m przekazywać mieszkańcom miasteczek najświeższe wiadomości z okolicy. Zanim jednak biznes się rozkręci, Greely bez przerwy wpada w tarapaty, z których wydobywa go Lucky Luke. Kowboj wskazuje też, jak dobierać tematy, by zyskać zainteresowanie czytelników. Z czasem rozwiązuje też problemy z brakiem papieru czy tuszu. Pomaga na różne sposoby, podobnie jak Jolly Jumper (chlubiący] się, że jest jednym z członków redakcji). Greely, jak prawdziwy, wścibski i niezależny dziennikarz zdobywa wielu wrogów, którzy chcą go pokonać jego własną bronią – wydają konkurencyjną gazetę. Walka staje się naprawdę ostra i nie polega wyłącznie na wymianie artykułów. „Daily Star” , kolejny komiks wznawiany w serii o Lucky Luke’u przedstawia sytuację niby odległą, a jednak znaną wszystkim, którzy muszą borykać się z pomysłami nieuczciwej konkurencji. Potyczki gazeciarza i jego zdeklarowanych przeciwników to nie tylko wojna o wolność słowa i druku. W pobliżu nie brakuje bandytów, zawsze gotowych do sięgnięcia po broń, ale każde wydarzenie, nawet najbardziej błahe, w mediach zyskuje otoczkę skandalu. Odbiorcy przekonają się, czym różnią się fakt od doniesień prasowych – i jak się nimi manipuluje. Bo mimo deklaracji dotyczących wolności słowa, bohaterowie lubią ubarwiać rzeczywistość. W końcu jakoś muszą zdobyć czytelników.

„Daily Star” to komiks bardzo uporządkowany, nadrzędny temat pozwala sensownie ułożyć wszystkie potyczki czy strzelanki oraz pojedynki umysłowe. Greely z pomocą Lucky Luke’a pokonuje kolejne wyzwania, a czytelnicy mogą śledzić perypetie i kreatywne rozwiązania ratujące każdą trudną sytuację. Autorzy nakreślają tu niechlubne zachowania konkurencji i bawią się piętrzeniem trudności dla pierwszych wydawców. Tu gazeciarz cieszy się z trzydziestu sprzedanych egzemplarzy, mechanizmy działania ma jednak podobne do aktualnie stosowanych (chociaż oczywiście w komiksie – na potrzeby satyrycznej bajki – są one znacznie wyostrzone). Lucky Luke angażuje się w pomoc i chroni wydawcę przed konsekwencjami nieprzemyślanych kroków, przed bandytami oraz przed bankructwem – radzi więc sobie również w dziedzinie dotąd mu obcej, staje się superbohaterem, który nie zarzuca dotychczasowego sposobu bycia: wciąż niesie pomoc uciśnionym i pomaga.

Jest ten komiks ciekawym przedstawieniem przemian kulturowych, ale też i dostarcza rozrywki. Charakterystyczne poczucie humoru twórców polega na rozbijaniu stereotypów i uwypuklaniu absurdów. To strzały zawsze trafiające w nabój przeciwnika, to sarkastyczny wierzchowiec. Miniaturowe scenki służą wyzwalaniu śmiechu na różnych poziomach. W efekcie tomik trafi do młodych odbiorców, ale i do tych, którzy kiedyś wychowywali się na przygodach Lucky Luke’a. Komiks imponuje także samą stroną graficzną – do części ilustracji przenika humor, a twórcy z upodobaniem operują zmianami formy (gazetowe artykuły kontra codzienność). Lucky Luke funkcjonuje bez przeszkód w świecie, który dziś nie ma racji bytu – a istotą jego przygód jest umiejętne wykorzystanie konwencji. Inteligentne zabawy kontekstami pokazują odbiorcom, jak satyra może współgrać z popkulturą. Lucky Luke to postać jednowymiarowa: idealny bohater, który zawsze będzie walczył ze złem – a jednak nigdy odbiorcom się nie znudzi, a w swojej doskonałości znajdzie miejsce i na niewinne słabostki. To bohater-ikona, postać, która przetrwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz