Świat Książki, Warszawa 2017.
Zło z zewnątrz
Dziewięcioletni Cukinia (w poprzednim wydaniu sprzed dekady – Matołek) chce zabić niebo, bo mama powtarza mu, że niebo zsyła same nieszczęścia. Zamiast tego zabija swoją mamę znalezionym w domu rewolwerem. Nie rozumie, co naprawdę zrobił, a kiedy trafia do domu dziecka przekonuje się, że nieszczęśliwy wypadek okazał się bardzo szczęśliwy. Chociaż wcześniej miał dom, kolegów i mamę (wiecznie pijącą piwo i grożącą synowi laniem, które ten popamięta na całe życie), w domu dziecka znajduje prawdziwych przyjaciół. Tu trafiają dzieci z problemami – dziewczynka molestowana przez ojca czy chłopiec, którego tata siedzi w więzieniu. Niektórzy mają swoich rodziców, ale z różnych powodów nie mogą z nimi mieszkać. Zresztą cieszą się ze swojej obecności, świetnie się ze sobą dogadują i akceptują wady. Ktoś zjada wydzieliny z nosa, ktoś zachowuje się jak hipochondryk, żeby wywalczyć uwagę wychowawczyni, ktoś inny wie za dużo o kolegach – znacznie więcej niż sami mogą mu przekazać. Ale te słabostki nie przekreślają przyjaźni. Dzieci tworzą sobie mały świat, w którym czują się bezpiecznie. Nawet kiedy są tak naiwne jak Cukinia, w towarzystwie nic im nie grozi.
Poza przyjaciółmi wśród rówieśników Cukinia ma jeszcze dwoje ważnych ludzi w swojej orbicie. Pierwszym jest Raymond, policjant, który rozpracowywał sprawę śmierci matki Cukinii. Odwiedza chłopca w domu dziecka i stopniowo wprowadza go w normalność. Samotnie wychowuje małego synka – po śmierci żony – i ma dobre podejście do dzieci. Cukinia mu ufa i lubi spędzać z nim czas, z kolei Raymond przepada za tym dziewięciolatkiem tak samo jak za własnym dzieckiem. Druga ważna dla Cukinii postać to Camille, dziewczynka, w której bohater bardzo szybko się zakochuje. Mama Camille po nocach ustami i językiem „naprawiała panom serca”, dopóki nie zginęła z rąk zazdrosnego męża. Teraz dziewczynka próbuje znaleźć sposób, by przekonać wychowawczynie, że znęca się nad nią jedna z krewnych. Camille szybko skrada serce Cukinii – chłopiec bardzo lubi się z nią całować (owszem, maluchy z domu dziecka wiele przeszły i wydają się dojrzalsze niż ich rówieśnicy ze zwykłych rodzin, ale wydaje się to mało wiarygodne – w końcu Cukinia jest w wieku, w którym jeszcze nie odczuwa się fizycznego pożądania. Może lubić Camille i spędzać z nią czas chętniej niż z innymi, może zwierzać się jej z najgłębszych tajemnic, ale trudno uwierzyć, że cieszy się z pocałunków, choćby tych najbardziej niewinnych).
W „Nazywam się Cukinia” dorosły świat brutalnie wdziera się do rzeczywistości maluchów. Tu dzieci przekonują się, że dorośli wcale nie są idealni – co więcej, bywają groźni i trudno się przed nimi obronić. Analizują na swoje sposoby rzeczy, których nie rozumieją (na przykład sceny zaobserwowane w filmach pornograficznych). Wiedzą, że zdane są na siebie i nie powinny liczyć na pomoc z zewnątrz. A jednocześnie Gilles Paris w domu dziecka tworzy azyl, także psychologiczny. U kilkulatków ledwo widoczne są ślady traum, jeśli coś należy do przeszłości, nie trzeba się tym więcej zajmować, a już na pewno nie warto tego rozpamiętywać. W „Nazywam się Cukinia” bohaterowie wydają się być wyjątkowo odporni na zło, jakby nie dostrzegali, że to najbliżsi ich ranili. Jest to książka nietypowa – bo zaprzecza wizjom rodzinnej sielanki – ale do tego też przygotowana jest nietypowo, przełamuje tematy tabu i pokazuje, jak świat dorosłych bez cenzury funkcjonować może w rzeczywistości kilkulatków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz