niedziela, 14 maja 2017

Eliot Schrefer: Spirit Animals. Upadek Bestii. Tom I: Nieśmiertelni strażnicy

Wilga, Warszawa 2017. Odrodzenie zła Zakończyła się seria o zwierzoduchach, ale zarówno pomysł na cykl – kolejne tomy pisane przez różnych bestsellerowych autorów dziecięcej fantastyki, jak i sama koncepcja młodych bohaterów wspieranych przez dzikie zwierzęta z pogranicza rzeczywistości i magii – okazały się na tyle nośne, by poprowadzić historię dalej. Tytuł Spirit Animals trzymał podtytuł Upadek Bestii i oto pojawia się na rynku pierwsza część kontynuacji, opowieść „Nieśmiertelni strażnicy”. Eliot Schrefer odnosi się tu do znanych odbiorcom bohaterów, ale modyfikuje cele i kanwę wydarzeń tak, by misje dzieci zyskały odświeżający charakter. I tym razem światu zagraża niebezpieczeństwo – ujawnia się to śmiertelną chorobą Wszechdrzewa. Na jego konarach pojawiają się gnijące fragmenty, które w szybkim tempie się powiększają. Tu trzeba działać od razu i być może zawierzyć tym, do których nie miało się jeszcze niedawno zaufania. Niebezpieczeństwo grozi i czwórce bohaterów, i ich zwierzoduchom – stworzeniom fascynująco groźnym. Stopniowo na jaw wychodzą rozmaite tajemnice związane z ich dokonaniami. Chociaż z niektórymi magicznymi istotami trudno się porozumieć – opanowały zaledwie kilka komend i nie przejawiają chęci do rozwijania komunikacji – funkcjonują jako przyjaciele, ochroniarze i kompani wyprawy. Ważną rolę przejmuje tutaj znany już z poprzednich tomów goryl Kovo, w przypadku którego zmienia się proporcja ocen. Tymczasem odradzające się zło, to samo, które zagraża Wszechdrzewu, może doprowadzić do zerwania więzi bohaterów z ich zwierzoduchami. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, jak wielką tragedią byłaby utrata części mocy – a w dodatku proces ten wiązałby się również z bólem fizycznym. Żeby zachować baśniową rzeczywistość w znanym sobie kształcie, dzieci muszą stawić czoła wyzwaniu. W związku z tym znów wyruszają na wyprawę, a odkryją miejsca tajemnicze i pomysłowo wkomponowane w otoczenie. Eliot Schrefer prowadzi narrację dość spokojnie, prawdziwą bitwę do tomu wprowadza tylko raz – i nie chce tego wrażenia, jakie wywoła, osłabiać pomniejszymi potyczkami. Owszem, rany i skaleczenia są nieodłączną częścią wyzwania, ale autor poza batalią ma do zaoferowania małym czytelnikom całkiem sporo: sekrety z przeszłości, stopniowo uwalniane, tajemnicze rytuały świadczące o znaczeniu (pozycji społecznej) poszczególnych postaci nawet w nowym środowisku… Rezygnuje z rytmu komputerowej zręcznościówki, pozwalając bohaterom na poznawanie nowych miejsc i odkrywanie powiązań w magicznym świecie. Umiejętnie operuje symbolami – dba o to, by dyskretnie podsuwać czytelnikom wskazówki co do pochodzenia lub intencji wybranych istot, wprowadza też element niepokoju, gdy coś dzieje się po raz pierwszy i nie wiadomo, jaki znajdzie finał. Nie sili się na moralizatorskie komentarze ani na akcentowanie międzyludzkich uczuć. Jeśli coś tu ulega podkreśleniu, to relacja dzieci z ich zwierzoduchami (czasem – zabawna), nie fundamentalna kwestia przyjaźni czy oddania. Schrefer odrzuca oczywistości i operowanie emocjami, akcja musi płynąć wartko i bez wprowadzania wątków, które utrudniłyby wymyślanie fabuły kolejnym autorom. Dlatego nastawienie na ciąg wydarzeń dominuje w tej konstrukcji. Schrefer stara się jeszcze obudować je zgrabną i przezroczystą narracją, tworzy fantastykę w obrębie popu – niezbyt zatrzymującą uwagę, za to w pełni wystarczającą małym fanom. „Nieśmiertelni strażnicy” to przedłużenie możliwości przebywania z ciekawymi bohaterami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz