niedziela, 12 marca 2017

Weronika Wierzchowska: To nie tak

Prószyński i S-ka, Warszawa 2017.

Zwłoki

Weronika Wierzchowska nie dość, że tworzy krwawy kryminał, w którym trup ściele się gęsto, to jeszcze trochę odstrasza amatorów czytania przy jedzeniu – a to ze względu na obecność entomologa, który zajmuje się owadami żerującymi na zwłokach. Z jednej strony czytelnicy otrzymają więc poderżnięte gardła czy rany postrzałowe, z drugiej – larwy i muchy potrzebne do określenia czasu zgonu. Apetyczne to z pewnością nie jest, nawet mimo zgrabnego prowadzenia przez autorkę fabuły na kanwie standardowej obyczajówki.

Wierzchowska zaczyna jak wszystkie autorki babskich czytadeł: rozstaniem zgodnej do niedawna pary. Kamil bezceremonialnie porzuca Blankę dla młodszej (cóż z tego, że zezowatej) Joasi, sekretarki. Bohaterka traci też swoją pozycję w firmie – Kamil to jej przełożony, który nie ma zamiaru narażać siebie ani nowej ukochanej na ewentualne sceny w wykonaniu porzuconej, przenosi więc Blankę do najdalszego laboratorium, do piwnic budynku. Tu pracuje Patryk, entomolog-pasjonat, który o owadach wie wszystko i chętnie opowie o ich zwyczajach. Tymczasem na światło dzienne wychodzą coraz to nowe związane z firmą tajemnice: eksperymenty na chorych na raka, fałszowanie analiz i rozboje. Pojawiają się pierwsze ofiary, przy których jeszcze Wierzchowska zgrabnie przesuwa podejrzenia na różne postacie z otoczenia Blanki. Pojawiają się też pierwsze akcje sensacyjne, niemieszczące się w konwencji obyczajówki. Ale po pierwszym szoku związanym z rozstaniem „To nie tak” obyczajówką być przestaje.

Weronika Wierzchowska bardzo dba o to, żeby uprawdopodobnić środowisko swoich bohaterów. Czyni to przede wszystkim przez ogrom podawanych odbiorcom fachowych informacji. Blanka na oczach czytelników zabiera się do przeprowadzania eksperymentów z użyciem specjalistycznych narzędzi, wynikami wszyscy w firmie dzielą się, stosując naukowe określenia. Autorka rozpędza się do tego stopnia, że nawet aplikowanie trucizny określa żargonem badaczy. Rzuca czytelnikom wyzwanie – i sugeruje, że zna się na przedstawianej rzeczywistości, jednocześnie zyskuje poważną podbudowę świata Blanki i sprawia, że będzie się wydarzenia traktować poważniej niż wynikałoby to z samego rozwoju kryminalnej akcji. Sprawa zresztą nie może być lekka i przyjemna, skoro giną kolejni ludzie zaangażowani w badania.

Kiedy już Weronika Wierzchowska zdecyduje się odkryć karty i wskazać winnych, bardzo dba o szerokie uzasadnienia dla ich postępków. Prowadzi całe biograficzne opowieści, wskazuje nie tylko motywy zbrodniarzy, ale i ich środowisko czy psychikę – tak, żeby ani nie pozostawić odbiorcom wątpliwości co do intencji postaci, ani nie pominąć żadnego ważnego dla śledztwa kroku. Pokazuje, że dobrze opanowała powieściowy warsztat, ma w garści czytelników i nie pozwoli im odejść od lektury aż do końca. I w tej dziedzinie, w narracyjnej precyzji oraz budowaniu charakterów, Wierzchowska jest precyzyjna i atrakcyjna dla odbiorców. „To nie tak” to kryminał z elementami thrillera psychologicznego, powieść, w której nie odwraca się oczu od zwłok. Jedno, co wymagałoby lekkiego dopracowania, to nazwiska bohaterów, bo wygląda, jakby autorka próbowała znaleźć takie, żeby nikt nie oskarżył jej o szarganie personaliów – ale to w akcji da się znieść. Jest „To nie tak” książką dla tych, którzy cenią sobie brutalne kryminały z mocno umotywowanym miejscem akcji czy zawodami bohaterów. Weronika Wierzchowska panuje nad czytelnikami i tworzy mocną powieść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz