piątek, 17 marca 2017

Marta Panas-Goworska, Andrzej Goworski: Grażdanin N. N. Życie codzienne w ZSRR

PWN, Warszawa 2017.

Doświadczenia społeczeństwa

Jest u nas – na razie nieprzemijająca – moda na sentymentalne prezentowanie codziennego życia w PRL-u. Marta Panas-Goworska i Andrzej Goworski zdecydowali się sprawdzić, jak wyglądało codzienne życie w Związku Radzieckim – jakie były jego charakterystyczne elementy, czy – co nie mogło przetrwać próby czasu. I chociaż we wstępie nieco odstraszają – bo poza dawnymi podróżami do ZSRR posiłkowali się między innymi… wpisami na blogach, portalem społecznościowym czy filmami dokumentalnymi; udało im się stworzyć oryginalną i nieodstręczającą historię. Nawet fakt, że dają upust literackim fascynacjom i każdy rozdział rozpoczynają od „opowiadania” – scenki z fikcyjnymi lecz prawdopodobnymi bohaterami – nie powinien budzić uprzedzeń. Robią to dobrze, a „Grażdanin N. N.” wybrzmiewa dzięki temu lepiej.

Goworscy zdecydowali się doświadczenia charakterystyczne dla różnych grup wiekowych zlać w „życiorys” jednego człowieka, everymana – nie tyle konkretnego bohatera, co istoty umownej. Po prostu zaczynają od tego, co ważne było dla najmłodszych, przechodzą przez młodzież i studentów, ludzi w średnim wieku – aż po starców. To, zamiast chronologii, porządkuje tematyczne rozdziały. Pasuje też do wizji rozczytywanej obyczajowości i pozwala zrozumieć autorskie wybory. W „Grażdaninie” każdy element życia w ZSRR zaproponowany czytelnikom ma inne znaczenie dla różnych grup wiekowych. To, rzecz jasna, uproszczenie – ale dość przekonujące. W podglądaniu zwykłego człowieka liczy się to, jak pracuje i jak wypoczywa, gdzie spędza wolny czas i co oferuje mu Związek Radziecki. W przypadku najmłodszych to… dobranocki, Spokuszki. Spokuszki pozwalają sprawdzić, czy cenzura obejmowała lalkarzy i jak polityka wkradała się do drugiego dna bajek. Młodzież wyjeżdża na Arteka, obóz pełen możliwości międzykulturowej wymiany doświadczeń. Jeszcze tylko życie studentów podlega unifikacji – bo już krok w dorosłość zostaje rozbity na przeżycia jej i jego. On może wyruszyć na wojnę, której wcale nie chce. Ona pójdzie do pracy na kopalni, nie tracąc przy tym delikatności (zyska za to dodatkowy „makijaż”. W wieku średnim ona on może być już degeneratem, może walczyć z nałogiem pijaństwa, ona poszuka ratunku w religiach i zgromadzeniach związanych z duchowością. Chociaż „Grażdanin” ma pokazywać zwyczajność, autorzy przechodzą w końcu do wyjątków życia „hotelowego” czy wyjazdów sanatoryjnych. Wreszcie zajmują się miejscem starców w społeczeństwie. W większości wypadków odrywają się od sentymentalnych analiz, między wierszami przebija nuta grozy. Niby reportaże przeplatane wypowiedziami uczestników lub cytatami z opracowań stają się egzotyczne podwójnie – nie tylko ze względu na odmienność kulturową, ale i przez zderzenie z zakodowanymi wizjami PRL-u. „Grażdanin N. N.” to książka, w której raczej rzadko spotyka się nostalgię za rozwiązaniami z ZSRR, a mimo to można zrozumieć, w jaki sposób ludzie organizowali sobie egzystencję.

Zamieszczone na początku każdego rozdziału miniopowiadania dobrze wprowadzają w temat i mają budzić zainteresowanie – dalsze opisy stają się więc rozwinięciem nietypowego motywu, przypisem do literackiej zabawy. Goworscy piszą zwięźle, chociaż i z zamiłowaniem do fabułek – starają się zainteresować odbiorców przez ciekawość, możliwość podejrzenia prywatności bohaterów. „Życie codzienne w ZSRR” zamienia się jednak w życie niecodzienne, nie ma tu indywidualnych historii, a doświadczenia, które łączyły ludzi na różnych etapach życia. To książka przypominająca publikacje podróżnicze, tyle że podróż odbywa się tu w czasie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz