środa, 1 marca 2017

Konrad Szołajski: Wisłocka, czyli jak to ze Sztuką kochania było

Świat Książki, Warszawa 2017.

Walka o książkę

„Sztuka kochania” to jedna z nielicznych polskich produkcji, które ściągają do kin tłumy. A ponieważ film przywrócił do świadomości społecznej Michalinę Wisłocką, pojawiają się też publikacje odnoszące się do biografii i dokonań tej autorki. Konrad Szołajski postawił na powieść, w której obserwuje nierówną walkę Wisłockiej z czynnikami partyjnymi – walkę o możliwość wydania książki, która nauczy Polaków, jak czerpać radość z seksu. Przy okazji zaprezentuje również sylwetkę bohaterki i fragment jej biografii – a wpisze się w nurt modnych pozycji erotycznych (z tym że na wyższym niż każdy romans poziomie). Konrad Szołajski bierze po prostu to, co jest modne i co na pewno się sprzeda – i formuje w nową, bardzo udaną całość.

Michalina Wisłocka w tej książce jest ginekologiem i podczas praktyk lekarskich zbiera materiały dotyczące sztuki miłości. Zapewnia pacjentkom dostęp do środków antykoncepcyjnych, uświadamia nastolatki i… wypytuje o doświadczenia łóżkowe. Tak może się dowiedzieć, jakie problemy we współżyciu mają zwyczajne pary. Spostrzeżenia Wisłocka przekuwa na książkę z poglądowymi ilustracjami – tak, by jak najwięcej odbiorczyń mogło czerpać z seksu satysfakcję. Dzieło życia Michaliny Wisłockiej jest już gotowe i znajduje się nawet chętny wydawca, ale niespodziewanie zaczynają się piętrzyć problemy. Z odgórnych wytycznych wynika, że tom nie powinien się ukazać. Wisłocka jednak pokonuje kolejne przeszkody i wytrwale pracuje nad ostatecznym kształtem tekstu.

„Wisłocka, czyli jak to ze Sztuką kochania było” przedstawia sytuację z dwóch stron. Z jednej jest Michalina Wisłocka – przekonana, że jej książka sprawdzi się na rynku, że to przełomowy tom, który sprawi wiele dobrego. Z drugiej jest Rafał, oficer SB, który „rozpracowuje” Wisłocką – czyta jej pamiętniki, szukając haków na kobietę. Wisłocka udowadnia swoje racje, składając między innymi raporty po badaniach w małych miasteczkach, oficer próbuje interpretować wyczytane fakty na niekorzyść lekarki. Walka o „Sztukę kochania” trwa w najlepsze, a w tle toczy się życie prywatne postaci. Michalina Wisłocka najpierw przeżywa złe doświadczenia z seksem małżeńskim, później angażuje się w miłosny trójkąt z mężem i najlepszą przyjaciółką, by wreszcie stać się świadomą kochanką, która czerpie radość z seksu. Rafał Dominiak zaniedbuje własne małżeństwo, nie rozumie swojej żony i nie docenia możliwości, jakie dałaby mu „Sztuka kochania”. Konrad Szołajski przerzuca czytelników między tymi motywami, korzystając z dwóch schematów gatunkowych. W przypadku pamiętnika Wisłockiej sięga do powieści erotycznych – tu może bez przemilczeń opowiadać o tym, co w łóżku odczuwają postacie i czego oczekują od partnerów. W przypadku Dominiaka z kolei posługuje się autor kanwą powieści szpiegowskich z czasów PRL-u – i to całkiem nieźle. Oś fabularną zastępuje w zasadzie motywem batalii o książkę – wprowadza dalszoplanowe i jednoznacznie szkicowane postacie, ale ich obecność ma tylko ubarwiać pojedyncze momenty sporu. Najważniejsze jest naprowadzenie czytelników na odpowiednie wnioski – zwłaszcza ten, że bez „Sztuki kochania” się nie obejdzie. Szołajski zastępuje tradycyjny bieg wydarzeń skrupulatnością w analizowaniu dokonań postaci, cały czas im towarzyszy, żeby nie przegapić najmniejszej szansy na zmianę. Zachęca do poznawania literatury faktu – do sięgnięcia do źródeł na temat Michaliny Wisłockiej, ale proponuje też czytelnikom ciekawą historyjkę uzupełniającą marketingowy szum wokół filmu. „Wisłocka” to książka dobrze zrealizowana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz