poniedziałek, 20 lutego 2017

Ted Sanders: Strażnicy. Harfa i winorośl kruków

Wilga, Warszawa 2017.

Samopoznanie

Chloe i Horacy poznali się jako Strażnicy – każde z nich weszło w posiadanie magicznego artefaktu i dołączyło do grona owianego tajemnicą. W drugiej części serii fantasy pojawiają się kolejni Strażnicy i przedstawiciele Stróżów, którzy będą musieli stawić czoła Odszczepieńcom – a także postacie, które ukazują wielowymiarowość świata tworzonego misternie przez Teda Sandersa. Tom „Harfa i winorośl kruków” – potężny, bo liczący 650 stron, rozpoczyna spotkanie z trzynastoletnią April. Dziewczynka weszła w posiadanie przedmiotu, który umożliwia jej rozumienie emocji i myśli zwierząt. April opiekuje się mądrym krukiem – po wyleczeniu ptak nie próbuje odzyskać wolności, wybiera towarzyszenie bohaterce. April dowiaduje się, że jej artefakt jest niekompletny, a to oznacza, że nie da się w pełni wykorzystywać jego mocy. Brakującą część trzeba odnaleźć – a po drodze odnajdzie się i cała galeria nietuzinkowych postaci, które bardzo urozmaicą opowieść – i które ukażą potencjał magii i szkicowanych przez Sandersa konfliktów. April musi szybko dojrzeć – porzucić ukochanego brata oraz wuja – i podjąć wyzwanie, z którego do niedawna w ogóle nie zdawała sobie sprawy. Razem z nią czytelnicy stopniowo będą poznawać kolejne tajemnice relacji między Strażnikami i Odszczepieńcami. Uwagę na początku autor dzieli między April i Horacego z Chloe. Chłopiec po kilku dniach od ostatniej misji jeszcze nie doszedł do siebie – między innymi za sprawą sekretów, jakie zdradziła mu nadmiernie wyrozumiała matka. Także znani z pierwszego tomu bohaterowie otrzymują swoje zadanie – Ted Sanders zaprasza do kolejnej wielowątkowej przygody utrzymanej w klimacie fantastyki i pozorów nauki.

Już samo przenoszenie przedmiotów w czasie wymaga umysłowego wysiłku. Sanders zmusza czytelników do myślenia, uzasadniając kolejne decyzje i wnioski postaci. Pozwala Horacemu bawić się odkrywanymi możliwościami, ale na tym nie poprzestaje. Bardzo ostrożnie wplątuje też motyw ewentualnego zauroczenia między bohaterami. Żeby nie zanudzić dzieci nadmierną uczuciowością, szybko prześlizguje się po zbyt oczywistych wątkach. W tym świecie – jak to często bywa – dzieci są skazane na siebie, muszą wykazać się sprytem, odwagą i umiejętnością logicznego myślenia, by przetrwać. Sanders nie konstruuje tej powieści jak gry zręcznościowej – wyznacza postaciom bardziej skomplikowane zadania. Kto pomoże sobie, będzie mógł też pomóc innym. To, co od początku rzuca się w powieści w oczy, to ogromne wyczulenie autora na ponadzmysłowe odczucia postaci. Przekonująco ukazuje Sanders przeżycia April – a to wystarcza za uzasadnienie całego podjętego wysiłku. Podróż w tej powieści nie służy tylko wykonywaniu poleceń czy gromadzeniu magicznych sprzętów. To jednoczesne dojrzewanie postaci, widoczne zwłaszcza w rosnącej samoświadomości, a i odkrywanie zasad rządzących światem równoległym. Skrzyżowane narracje zapewniają pełniejszy ogląd sytuacji, a podsycają też zagadkową fabułę. Tu podstawowa walka rozgrywa się w umysłach – jest pełna psychologicznych zagrań, operowania lękiem czy słabościami. Ted Sanders w tej kwestii nie oszczędza bohaterów, co oznacza, że przy okazji mocno komplikuje opowieść – ku uciesze fanów rozłożystych narracji. Nie wpada w pułapkę zręcznościówek – powieści, w których bohaterowie tylko idą i pokonują wyzwania – dba o urozmaicenie schematu. Wprowadza zagrożenia „fizyczne”, ale i szereg dylematów moralnych.

Tym, co „Harfę i winorośl kruków” jeszcze wyróżnia na rynku, jest talent autora do wprowadzania lekko filozoficznych spostrzeżeń, niemal aforyzmów. Od czasu do czasu bohaterowie wpadają na refleksje, które da się przełożyć na życiowe „lekcje” i wskazówki dla odbiorców. U Sandersa nie mają one charakteru morałów, ale pomagają odnaleźć się w świecie. Jest to powieść dobrze napisana – ale też przemyślana w detalach. Sanders udowadnia, że można w gatunku fantasy wiele zdziałać, jeśli tylko przełamie się konwencję popu. „Harfa i winorośl kruków” pokazuje młodym czytelnikom potencjał fantastycznych historii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz