niedziela, 8 stycznia 2017

Per Nilsson: Zakochałem się w Milenie

Zakamarki, Poznań 2016.

Podryw

Temat pierwszej miłości w tomikach dla dzieci wiąże się zawsze z ryzykiem, że mali odbiorcy nie zrozumieją dylematów postaci i nie zaangażują się odpowiednio w lekturę. Per Nilsson kieruje się do tych czytelników, którzy próbują zwrócić na siebie uwagę płci przeciwnej – ale wyjaśnia też rówieśnikom bohatera zachowania społeczne. Dawid stanowi lustro nieszczęśliwie zakochanych (a przy okazji i wskazówkę dla odbiorców: co zrobić, żeby wyróżnić się z tłumu i zyskać w oczach ukochanej). Nie ma obaw, że ten tomik nie trafi do właściwych czytelników. Tytuł, „Zakochałem się w Milenie”, jednoznacznie wskazuje temat.

Temat odwieczny i wiele razy w różnych konfiguracjach realizowany, obecny tak wśród dorosłych, jak i maluchów. Dawid pewnego dnia dostrzega, że Milena jest inna niż pozostałe dziewczynki. Wyróżnia się pięknymi włosami, dumną sylwetką i czarnymi oczami. Jest onieśmielająca, a w dodatku zupełnie nie zwraca na Dawida uwagi. Chłopiec opracowuje plan działania, a właściwie szereg planów – po fiasku jednego, wprowadza w życie kolejny. Tak mijają dni tygodnia – od poniedziałku do piątku w szkole Dawid usiłuje poderwać Milenę, chociaż takiego sformułowania nikt tu nie używa. Bohater zamierza na razie po prostu nawiązać kontakt z koleżanką – a Milena nie ułatwia zadania, konsekwentnie ignorując chłopaka. Dawid próbuje różnych sposobów – zamienia się w kujona lub w łobuza, chce skusić Milenę słodyczami lub sięga po odzywki, które pomogły jego kolegom w nawiązaniu kontaktów z płcią przeciwną. Owszem, rozmowa sporo by ułatwiła, ale Dawid woli, by przemówiły czyny – i każdego dnia ściąga na siebie nowe kłopoty. Nilsson zajmuje się tylko jednym celem – porozumieniem między postaciami, nie interesuje się natomiast dalekosiężnymi konsekwencjami jednorazowych wybryków. Bo kiedy zadrze się z klasowymi rozrabiakami lub nauczycielkami, można wiele stracić. To tylko pokazuje, jak dużo w stanie jest bohater poświęcić w imię swojej miłości.

„Zakochałem się w Milenie” to książeczka bardzo krótka i nastawiona na konkretny cel. Można domyślić się puenty za sprawą „refrenu”, jedynego dodatku do starań Dawida. Ale znajomość finału w niczym nie przeszkadza, Nilsson zajmuje się bowiem prezentowaniem motywacji oraz efektów „dziwnych” zachowań. Pomaga w zrozumieniu zakochanych i uświadamia, na jakie męczarnie sami się czasem skazują. Ze stanem zakochania – w przypadku pierwszej miłości – każdy zostaje sam, dopóki boi się zwerbalizowania swoich uczuć (i reakcji rówieśników). „Zakochałem się w Milenie” nie odwraca uwagi od najważniejszego, akcja podporządkowana jest tu jednej relacji (ale nie wyklucza skutków ubocznych, bohaterowie nie funkcjonują w próżni). To skondensowana wersja wydarzeń, akcja w przyspieszonym tempie – i w wersji wyostrzonej, żeby dzieciom łatwiej było zaangażować się w opowieść, ale też żeby zmieścić w tomiku więcej celnych obserwacji. Tu temat pierwszej miłości potraktowany został poważnie, więc odbiorcy nie poczują się lekceważeni.

Fanom Zakamarkowych lektur o najtrudniejszych sprawach spodoba się i fakt, że tomik ilustruje Pija Lindenbaum, autorka słynąca z bezkompromisowych i łamiących konwencje grafik. Czarno-białe rysunki Lindenbaum są młodzieżowe i przekonujące – ta autorka nie dba o upiększanie wizerunków bohaterów, za to stara się, żeby byli prawdziwi. Dzięki temu wprowadza czytelników do opowieści. „Zakochałem się w Milenie” to propozycja mądra i ważna, a przy tym dobra nawet dla tych, którzy nie przepadają za rozbudowanymi tekstowo historiami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz