PWN, Warszawa 2016.
Poza liczbami
Seria Laboratorium w szufladzie to szereg pozycji, które nakazują przedefiniować szkolną wiedzę i cały sposób przyswajania nauki. Autorom zależy na tym, by informacje przekazywać w atrakcyjny dla młodszych i starszych sposób, tak daleko od podręczników, jak to tylko możliwe. Tu nikomu nie da się zarzucić rutyny w nauczaniu, monotonii albo braku pomysłów. Cykl jest alternatywą dla szkolnej dawki wiedzy, a zainteresować może i młodszych, i starszych czytelników – ze względu na oryginalne propozycje doświadczeń naukowych i „eksperymentów” do przeprowadzenia samodzielnie w domu.
Tomik „Laboratorium w szufladzie. Matematyka” także spełnia założenia tego cyklu, chociaż części odbiorców wyda się to niemożliwe. Matematyka traktowana jako najbardziej „teoretyczna” z nauk, w najmniejszym stopniu nie kojarzy się z działaniem wykraczającym poza rozwiązywanie zadań i równań. Jeśli ktoś z powodu liczb matematyki nie znosi, może się nie obawiać – tu rachunków ani wzorów nie będzie. Nie będzie też podstaw, od których przeważnie zaczyna się spotkanie z tym przedmiotem. Pojawią się za to obserwacje i zjawiska do wykorzystania w różnych dziedzinach życia codziennego. Niektóre – niezbędne, inne przydatne w rozrywce, jeszcze inne – rozbudzające ciekawość i nakłaniające do samodzielnych poszukiwań. W tomiku znajdzie się również sporo teorii, ale już z poziomu zaawansowanego. Nie przez przypadek książka ma cztery kolorystyczne oznaczenia poziomów trudności, a w rozdziałach nawiązuje się do wiedzy akademickiej. Matematyka raz wiąże się z fizyką, raz – z geografią, przydaje się nawet w warsztacie poety, co autorzy sprytnie udowadniają. Na dowód, jak mocno pogłębiają wiadomości, warto przytoczyć fakt, że przywołane przez nich rozpiski stóp akcentowych w wierszach obejmują także nazewnictwo wartości spoza polskich utworów – tego nie poznają nawet jako ciekawostki studenci polonistyki. Ale matematyk w tej wersji nie liczy i nie oblicza. Nie ma na to czasu, bo wciąż przytrafia się coś, co warto zaobserwować i przeanalizować.
Autorzy zaczynają od zasad symetrii, a do ćwiczeń wykorzystują zwykłe lustro. Pokazują, czym naprawdę jest odbicie – i jak twórczo je wykorzystać. To pretekst do opowiadania o palindromach i prób odwracania kierunku pisania. Zaczyna się od znajdowania osi symetrii symboli – ale to droga do zbudowania własnego kalejdoskopu. Kiedy już temat historii zostanie wyczerpany, przychodzi czas na… układanie kafelków. Autorzy nie zajmują się oczywistościami, ale sprawdzają, z jakich figur nie da się stworzyć parkietu. Pokazują wymyślanie wzorów, często bardzo skomplikowanych. „Kafelki” stają się ciekawym, bo praktycznym, ukazaniem życiowego potencjału geometrii. Od figur autorzy przechodzą do brył – namawiają do konstruowania wielościanów (symetrię zresztą da się wykorzystywać również przy składaniu papieru). Tu z pomocą przychodzi dzisiejsze wyposażenie sklepów z produktami do hand-made’owych popisów. Z drucików kreatywnych i słomek da się układać nawet bardzo skomplikowane bryły, chętni mogą też posłużyć się podanymi schematami i przygotować kartonowe odpowiedniki. Matematyka to nie tylko budowanie jak z klocków – w tomie „Laboratorium w szufladzie. Matematyka” moment przejścia do skomplikowanych szyfrów jest tylko kwestią czasu. Autorzy nawiązują do Enigmy i pokazują, jak wykonać własne koło szyfrujące z… pudełka po płycie CD. Wśród ich „wynalazków” jest też urządzenie do cięcia styropianu ze struny do gitary. Większość odbiorców nie myślała w ten sposób o matematyce. Warto tu też zaznaczyć, że dla autorów zabawą jest samodzielne przygotowywanie potrzebnych przedmiotów: można kupować odpowiednio przycięte lusterka albo soczewki, ale dużo ciekawiej jest samodzielnie przyciąć rurkę szklaną.
Rozdziały, nawet te według oznaczeń najprostsze, cechują się wysokim stopniem skomplikowania: pobieżna lektura nie pozwoli na zrozumienie wyjaśnień. Tu trzeba uwagi i pracy – a także chęci zgłębiania zagadnienia. Praktyczna część tomiku dostarczy rozrywki, ale teoretyczna jest dla osób naprawdę ciekawych przyczyn określonych zjawisk. To matematyka dużo bardziej skomplikowana niż „zwykłe” liczenie – ci, którzy narzekają na matematykę w szkole, zobaczą, że nie jest wcale taka trudna, pozostali mogą wreszcie zająć się inną stroną tej dziedziny wiedzy. „Laboratorium w szufladzie. Matematyka” to publikacja dla spragnionych wiedzy i bardzo wymagających czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz