PWN, Warszawa 2016.
Skutki przeszłości
Książki pokazujące obyczajowość PRL-u są oznaką sentymentalnej mody i dla odbiorców przeważnie też potwierdzeniem wspomnień czy opowieści starszych pokoleń. Jerzy Eisler w ślady poppublikacji nie idzie z pełną świadomością, że naukowy dyskurs (wywody historyka) zawęża krąg czytelników. „Co nam zostało z tamtych lat. Dziedzictwo PRL” to pozycja nie dla każdego. Składa się ze szkiców i artykułów pisanych przez autora na przestrzeni trzydziestu lat (od 1985 roku) – i kilku dotąd niepublikowanych. To możliwość zapoznania się z bardzo rozbudowanymi „przypisami” do rzeczywistości. Eisler bardzo mocno pogłębia wiadomości z podręczników, wydarzenia i sytuacje istniejące w świadomości każdego Polaka, nawet w wersji szczątkowej, jako wiedza o dacie, sytuacji i konsekwencjach politycznych czy społecznych. Tutaj każdy motyw zyskuje bardzo dokładną rozpiskę. Autor sięga do nieznanych powszechnie nagrań z rozmów, do dokumentów, które potrzebują komentarza i wyciągnięcia wniosków. Nie zajmuje się potocznymi przekonaniami, sięga za to do źródeł. Nie daje wiary obiegowym opiniom, bo potrafi samodzielnie analizować materiały. Przy okazji niekiedy może zweryfikować społeczne przekonania, odwrócić sposób myślenia albo wyjaśnić sporne kwestie.
Układ tej książki to rzucenie odbiorców – nie-historyków – na głęboką wodę. Pierwsze rozdziały zaskakują rozmiarami i szczegółowością. Jerzy Eisler najpierw sprawdza znaczenie Ludowego Wojska Polskiego w PRL, a następnie – losy żołnierzy AK po wojnie. To tematy najtrudniejsze, a także pełne dat i odnotowywanych rozmów. Autor pokazuje akcje polityczne i zajmuje się tematem od środka, to jest – bez uwzględniania jego wpływu na życie zwykłych obywateli. Z czasem do tego dochodzi, już w znacznie lżejszych artykułach. Chociaż za lekkie nie można uznać motywów stalinizmu czy związków państwa z religią, zmienia się odrobinę styl dyskursu – autor pozwala sobie na większą swobodę. Zwykłych czytelników kupuje ciekawostkami – zestawia na przykład wizje Polski Stefana Wyszyńskiego i Władysława Gomółki, przedstawia transparenty i „ozdoby” ulic z racji pochodów. Raz zagląda do filmów sensacyjnych z lat 60., żeby zaprezentować obraz milicjanta na małym ekranie, to znów… porównuje encyklopedie z różnych lat, żeby sprawdzić, jak przedstawiano ważne dla PRL-u (a dziś zapomniane) postacie. W tym wypadku w ogóle zamienia się w matematyka – zamiast skupiać się na treści, zlicza linijki, ale i tak wprowadza do świadomości czytelników temat, którego nikt sam by nie ocenił.
Jerzy Eisler tłumaczy historię. Przywołuje daty i fakty, omawia je i pokazuje inne niż dziś modne oblicze PRL-u. Kieruje się do zainteresowanych po zgłębianiem tematu, prowadzi przez obrazy szerzej nieznane (lub takie, które po prostu w świadomości masowej nie przetrwały). Nie wypada z roli dziejopisa. W pierwszych tekstach dość asekuracyjnie na początku zaznacza, że nie jest ekspertem w danej kwestii (ale i tak umiejętnie przeprowadzane kwerendy dają mu możliwość rzeczowego opracowania zagadnienia). Ta publikacja będzie mieć różnych czytelników – bardziej zainteresowani polityką zwrócą uwagę na inne eseje niż poszukujący sygnałów obyczajowości, przemian kulturowych czy społecznych. Z tomu daje się również odczytać subtelne oceny współczesności – Jerzy Eisler udowadnia, że chociaż nie wszyscy pamiętają czasy PRL-u, pewne wzory zachowań lub postaw są w prostej linii dziedzictwem tamtego okresu. I dla niektórych odbiorców to może stać się najważniejszym powodem sięgnięcia po lekturę. „Co nam zostało z tamtych lat” to spojrzenie bez sentymentu, za to z naukową dociekliwością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz