Literackie, Kraków 2016.
Na wesoło
Barbara Gawryluk stworzyła zbiorek, którym do czytania przekona nawet największych ponuraków. „Chichotnik” to, jak głosi podtytuł, „księga śmiechu i uśmiechu” zestawiana z rymowanych utworów dawnych i dzisiejszych mistrzów słowa z dziedziny literatury dla dzieci. Tak obok Tuwima i Brzechwy znalazła się między innymi Agnieszka Frączek. Chociaż najwięcej wydaje się być w tej publikacji Wandy Chotomskiej, znajdą się i teksty Ludwika Jerzego Kerna (rymowane, więc i mniej kojarzone przez dzieci), i Danuty Wawiłow. Wszystko pełne pomysłów i absurdalnych dowcipów. „Chichotnik” to oczywiście zbiór subiektywny, ale jednocześnie przygotowany tak, by zapewnić uśmiech dzieciom oraz ich rodzicom, co może być bardzo udanym wstępem do zwyczaju wspólnego czytania. Zawsze pozostaje pytanie o dobór klucza gromadzącego te utwory: i u Frączek, i u Kerna znalazłoby się przecież mnóstwo jeszcze śmieszniejszych tekstów, podobnie jest z Brzechwą i Tuwimem (bo w tym akurat wypadku Gawryluk postawiła na konkret, pouczenia, wierszyki o wadach ludzkich). Należy więc uznać, że „Chichotnik” to prywatna „oscarowa lista twórców wierszy dla dzieci”, co nie zmienia faktu, że ubawi i przekona każdego.
Jest w „Chichotniku” miejsce na bardzo różne rodzaje dowcipu. Wanda Chotomska lubi zderzać absurd z humorem sytuacyjnym (więc automatycznie bardzo treściwym), Kern trochę bawi się słowem (jest tu też jego wiersz konkretny, choinka tworzona z wersów). Jest zapowiedź przyjemności (czekanie na urodzinki w utworze Danuty Wawiłow), dekonstruowanie związków frazeologicznych bądź budowanie fraz, które zaraz trafią do języka codziennego pod wpływem bajki. Teksty są krótkie i melodyjne, dzieci będą ich chętnie słuchać – ale też zaczną same powtarzać rymy i zwroty z historyjek. To prowadzi w naturalny sposób do poszerzania kompetencji językowych i sprawia, że najmłodsi wyrobią sobie czytelniczy gust. Przede wszystkim jednak przekonają się, że książka wiąże się z przyjemnością odkrywania wyobraźniowych światów, z uśmiechem i beztroską. Barbara Gawryluk stawia na kwintesencję dzieciństwa – w tym tomiku przypomina to, co w literaturze czwartej cenne i doceniane, co cieszy kolejne pokolenia i zasłużenie trafia do klasyki. Pokazuje dzieciom, jak bawić się minifabułkami i słowami, nie zmusza za to do przyjmowania pouczających morałów: jeśli już w bajce jakieś przesłanie się pojawia, wiąże się zawsze z lekkim żartem i nie ma nic wspólnego z moralizatorstwem czy pedagogicznymi upomnieniami. To ruch pod prąd dzisiejszych trendów, tym bardziej więc powinien zostać doceniony i chwalony przez odbiorców z różnych grup wiekowych.
Spójność „Chichotnika” nie tylko na śmiechu polega. Ilustracje przygotowała tu Elżbieta Wasiuczyńska – i postarała się, żeby każdy znalazł w nich coś ciekawego dla siebie. Tworzy przedziwny papierowy świat – postacie wycina lub rysuje, dodając im niespodziewane elementy zwracające uwagę na całość kompozycji. W dodatkach – ramkach, siedziskach czy tłach posługuje się przypadkowymi szeregami liter jako ozdobnikiem. Zmienia perspektywy – jej bohaterowie czasami wychodzą z obrazka, czasami zamieniają się w postacie z komiksu, oddzielają się od tła i robią trójwymiarowe. Wasiuczyńska nie ilustruje wybranych scenek – nie ma na to miejsca. Stara się natomiast oddać charakterystyczny styl historyjki, zagrać symbolem, stworzyć układankę z elementów z innej rzeczywistości (szpilki w „Katarze”!). Znaczenie zyskuje tu faktura i grubość papieru, a czasem wybór narzędzi uzupełniających wycinankę (kredki czy cienkopisy zapewniają bardziej radosny i komiksowy motyw, farby pasują do melancholii jak z przygód Pana Kuleczki). I tak opowieść obrazkowa staje się równie atrakcyjna jak same bajki, więc do „Chichotnika” dzieci będą z chęcią zaglądać – nauczą się tu, że literatura to dobry sposób na relaks. Barbara Gawryluk wybrała rzeczywiście warte przypomnienia bajki, a to może zaowocować później trwałymi literackimi fascynacjami. Daje dzieciom przegląd żartów w dobrym gatunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz