Egmont, Warszawa 2016.
Koła
Sympatyczne grono: Marek, Wacek, Jagoda oraz Fryderyk Epsilon Dwudziesty powiększa się o Igora, syna policjanta. Chłopak ma dość siedzenia w domu i szukania kur, które gdzieś uciekły, nie chce tak spędzać wakacji. Kiedy więc nadarza się okazja, bierze udział w rozmaitych zabawach z przybyszem z innej planety. Razem z rodzeństwem zajmuje się grami, budowaniem ścigacza czy zjadaniem pysznych trójkątnych tostów (w domu Jagody dużo czasu spędza się przy stole, być może Zofia Stanecka rozprawia się w ten sposób z niejadkami, przekonując dzieci do ulubionych potraw kosmity). To wszystko jest o wiele ciekawsze niż szukanie niosek. Tam, gdzie przebywa Fryderyk Epsilon Dwudziesty, nudno nigdy nie będzie.
Tomik „Fredek i koło fortuny” to kolejna publikacja w serii Czytam główkuję i dodatkowo – kolejna porcja przygód Fryderyka i Jagody. Zofia Stanecka na razie pozostaje na Ziemi, bo po lądowaniu Fredka na wysypisku zrobiło się tu wystarczająco egzotycznie. Dzieciom w zabawach (i posiłkach) towarzyszą rodzice, można więc osiągnąć jeszcze więcej niż się zakładało. Lekturę Zofia Stanecka prowadzi tak, żeby maluchy dobrze się bawiły – od czasu do czasu narrację przerywa zabawa związana z treścią bajki – kolorowanka czy łamigłówka. W ten sposób każdy maluch zostaje już wciągnięty w historyjkę. Stanecka pozwala na tej bajce ćwiczyć czytanie – zdania nie są skomplikowane, a akcja budzi ciekawość na tyle, by nie opuszczać świata Jagody przed czasem. Ograniczenia tekstowe wynikają też z pomysłu na całą serię. Nie tylko o lekcję czytania tu chodzi – i nie tylko o znane wszystkim zabawy. Przygody Fredka to okazja do zmierzenia się z matematyką w pozaszkolnym wymiarze. Tu na każdej rozkładówce dolna część stron to miejsce na kolejne zadanie.
Zadania matematyczne przygotowuje Maria Środoń i bardzo dba o to, by nie kojarzyły się z tymi szkolnymi. Przede wszystkim dobry efekt uzyskuje dzięki nawiązaniom do historyjki. Odrywa się od narracji, ale nie od sytuacji, w których bohaterowie uczestniczą. „Fredek i koło fortuny” to sposób na zaznajomienie maluchów z geometrią. Czasami trzeba znaleźć przedmioty o określonym kształcie, czasami stworzyć korale lub podzielić połówki tostów na głodnych domowników. Środoń zachęca też do dodawania, łączenia w pary i porządkowania. Do niektórych zadań dzieci będą mogły użyć otrzymanych z tomikiem naklejek, w innych wystarczą kredki czy ołówek. Z prostych figur geometrycznych budowane są tu całe obrazki, figury geometryczne pojawiają się na boisku do piłki nożnej i w bramkach. Zadań jest dużo, a wszystkie ciekawe i zapraszające dzieci do zabawy razem z bohaterami. „Fredek i koło fortuny” to publikacja, która pozwala nauczyć dzieci, czym jest trójkąt, kwadrat czy koło – i natychmiast sprawdza te umiejętności w praktyce. A praktyka to czysta przyjemność, bo oznacza szereg rozrywek. W tym cyklu matematyka funkcjonuje jako zaproszenie do zabaw, które dzieci lubią. Warto więc odpowiednio wcześnie zaproponować maluchom taką książeczkę – żeby nie miały problemów na lekcjach w szkole. Marta Szudyga ilustruje przygody Fredka, skupiając się przede wszystkim na przedmiotach i trochę na emocjach postaci. Sprawia, że tomik jest kolorowy i będzie się przyjemnie małym odbiorcom kojarzył. Czytam główkuję to rzeczywiście więcej niż czytanie – i to dużo więcej. „Fredek i koło fortuny” to propozycja dla tych wszystkich czytelników, którzy lubią drobne wyzwania, zadania przynoszące rozrywkę. Do tego zestaw przygód i dziwnych wypadków, w sam raz dla tych kilkulatków, które lubią łamigłówki.
Pani Izo – tak z ciekawości zapytam – jak Pani się udaje codziennie zamieszczać recenzje? Czy tak szybko Pani czyta, czy czasem pisze Pani recenzje, oceniając po fragmentach? Pytam, bo sama prowadzę bloga i wiem, jak ciężko o regularność :) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńNigdy nie oceniam po fragmentach, po prostu potrafię szybko czytać i (w miarę) szybko pisać recenzje.
OdpowiedzUsuń