niedziela, 20 listopada 2016

Joanna Olech: Bal piłkarzy

Egmont, Warszawa 2016.

Puchar

Po raz kolejny młodzi detektywi ze szkoły Emila Wykopka mają do rozwiązania zagadkę kryminalną. Teraz jednak nie jest to już egzamin dla absolwentów: rzecz dzieje się naprawdę. Bohaterowie na balu piłkarza są świadkami przykrego wydarzenia. Podczas imprezy gaśnie światło i… znika puchar wygrany przez lokalną drużynę. Na balu są obecni kibice przeciwników, zawodnicy i ich rodziny… nie brakuje motywacji, żeby przywłaszczyć sobie puchar lub… pozbawić zwycięzców nagrody i triumfu. Bal piłkarza nie jest wyłącznie spotkaniem towarzyskim. To okazja do manifestowania siły. Na balu obecne są Misia i Wisia, Kordula oraz Benio i Maurycy. Żadne z nich nie może zapobiec zuchwałej kradzieży, żadne też nie jest przygotowane na prowadzenie śledztwa, ale przecież nie na darmo szkolili się u Emila Wykopka. Potrafią obserwować i wyciągać wnioski, nawet gdyby nie miało się to im do niczego przydać. Tym razem współpraca jest konieczna – każdy z bohaterów przebywa w innym miejscu i każdy może dowiedzieć się czegoś innego o gościach na balu. Połączenie spostrzeżeń da pełny obraz sytuacji i umożliwi odkrycie prawdy.

Joanna Olech po rozbiegówce w „Porwaniu” teraz stawia na prawdziwy kryminał w starym stylu. Jest tu wszystko, co w opowieści detektywistycznej potrzebne, ale autorka trochę inaczej niż choćby Martin Widmark podchodzi do tematu pracy odbiorców. Bohaterowie tomu dokonują odkryć, ale nie ujawniają ich od razu, czekają na stosowny moment. Dlatego też mali czytelnicy nie wyprzedzą postaci w procesie dedukcji, nie uda im się wcześniej wykryć sprawcy kradzieży. Muszą poczekać aż poinformuje ich o tym autorka. „Bal piłkarzy” jest więc książką wymuszającą na czytelnikach tak duże skupienie, jak w wypadku kryminałów „interaktywnych”: Joanna Olech traci zatem szansę na ćwiczenie w dzieciach umiejętności logicznego myślenia. Zyskuje za to nieprzewidywalność akcji, sprawia, że mali odbiorcy będą chcieli sprawdzać, co stanie się dalej, potraktują tom jako lekturową przygodę. Mimo oparcia na stereotypach, „Bal piłkarzy” nie jest tendencyjny. Autorka wprawdzie odnosi się do najbardziej kryminalnogennej sytuacji, ale dba o dobre uzasadnienia wydarzeń. Detektywi nie trafiliby na bal, gdyby Misia i Wisia nie uratowały młodego piłkarza, później każdy może wyczerpać swoją pulę szczęścia i przypadku dzięki rozproszeniu: jeden detektyw nie dałby rady zdobyć informacji o wszystkich potrzebnych w śledztwie detalach, drobne odkrycia każdego z uczniów Wykopka składają się w sensowną całość. Autorka udowadnia tym samym, że grupowy proces dedukcji również ma sens i znajduje zadania dla poszczególnych postaci. Pokazuje, że grupie łatwiej rozwiązywać problemy, a klasyczna burza mózgów przynosi szereg odpowiedzi na wątpliwości. W zawodzie detektywa współpraca jest równie ważna jak przenikliwy umysł.

„Bal piłkarzy” to oczywiście kryminał dostosowany do dziecięcego odbioru. Autorka nie rozbudowuje zanadto opisów, tworząc bardziej powieść dla kilkulatków niż młodzieżówkę. Podsuwa lekturę, którą dzieci będą chciały czytać samodzielnie i mnoży przesłanki bardziej dla budowania nastroju niż podpowiedzi detektywistycznych: kryminały i historie detektywistyczne cieszą się dużym powodzeniem, więc Joanna Olech czerpie z gatunku i proponuje maluchom rozrywkową narrację.

Ta autorka – jak zawsze – pisze z humorem. Stawia na indywidualizm, pozwala bohaterom przedziwnie się wystroić na bal, ale przedstawia też ciekawe charaktery (dziarska staruszka, która wykorzystuje stereotypy dla zafałszowania oceny swojego stanu). „Bal piłkarzy” to powieść krótka i do szybkiego przeczytania, ale zabawna i zdynamizowana, w sam raz dla dzieci, które nie lubią długich i drobiazgowych fabuł. Joanna Olech sprawdza się w gatunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz