Egmont, Warszawa 2016.
Kosmiczne przygody
Statki kosmiczne, tunele przestrzenne i świetlne miecze. W tomiku „Star wars. Krótkie opowieści na dobranoc” nie może tego zabraknąć. Bohaterowie, którzy trafili do zbiorowej wyobraźni, teraz powracają jako postacie z bajek, a właściwie z prostych historyjek fantasy opartych na filmowych motywach. Znajdzie się tu mnóstwo przygód i wiele wrażeń, w sam raz, żeby przekonać dzieci, że czytanie wiąże się z przyjemnością oraz relaksem i może stanowić pomost między dyscyplinami sztuk.
Podtytuł tej książki wyjaśnia wszystko. Motywy z „Gwiezdnych wojen” (części zostały zaznaczone w poszczególnych historiach) przerobione zostały tu na niewielkie i silnie zdynamizowane opowiadania, idealne nie tylko do czytania przed snem. Chociaż zdarzają się tu, jak w każdej publikacji z tego gatunku, trudne określenia, wyrazy niestosowane na co dzień, dzieci na „Star wars” mogą też ćwiczyć sztukę czytania. Każdy rozdział przedstawia perypetie innej postaci, czasami to drobny wyimek czyjejś egzystencji, czasami relacja z początków zmian. Bardzo wiele opowiastek opiera się na konfliktach zbrojnych, walkach i wyzwaniach czy trudnościach, które bohater musi przezwyciężyć, żeby udowodnić swoją wartość. W ten sposób także mali odbiorcy otrzymują dość ważną lekcję – razem z postaciami uczą się cierpliwości, wytrwałości czy determinacji. Tu żadne zwycięstwo nie przychodzi łatwo. Jednak sukces zależy od samych bohaterów, nawet ci, którzy uważają się za słabych lub niezdolnych do wykonania wyjątkowych zadań, wygrają, jeśli znajdą moc w sobie. „Star wars” nie jest więc tylko zestawem wojennych przygód: to zbiór pouczających (a nie męczących bez sensu) wskazówek dla dzieci. Z łatwością daje się tu odczytywać przesłania, a to zachęta do lektury. Opowiadania zostały bardzo zgrabnie ułożone. Przede wszystkim pozbawiono je rozbudowanych opisów, wystarczą drobnostki, żeby zasygnalizować odmienność światów czy egzotykę. Pod względem skrótowości w warstwie narracyjnej to bardziej bajki niż typowe literackie opowiadania. A przecież słowna asceza nie odbiera czytelnikom przyjemności śledzenia trafnie naszkicowanej akcji. Tu zawsze będzie dziać się dużo, a scenki zostały tak wybrane i przygotowane, żeby dać odbiorcom wyraźne powiązania z postaciami kojarzonymi z kin. Kiedy tylko to możliwe, akcentuje się prawość bohaterów, ich godne naśladowania postawy lub warte polecenia wybory. Ci dobrzy znajdują się na pierwszym planie, ale ich pozytywne oceny płyną mimochodem, jako dodatek do fabuły, nie ma tu bezpośredniego dawania innym przykładu. „Star wars” w pierwszej kolejności niesie rozrywkę, aspekty wychowawcze są dodatkiem, podpowiedzią dla rodziców, dlaczego wybrać akurat tę publikację. Chociaż tomik jest oczywistym wykorzystaniem popularności kinowej serii, nie wybrzmiewa jak tani gadżet. „Krótkie opowieści na dobranoc” zostały ładnie dopasowane do dziecięcej percepcji, ułożone z myślą o dzieciach i o korzyściach płynących z lektury.
Cały tomik (zawierający jedenaście dobranockowych historyjek) jest też albumem. Opowieściom przez cały czas towarzyszą kreskówkowe ilustracje. Mocne i zdecydowane kontury podkreślają charakter fabuł, a i niezłomność postaci, to one przenoszą atmosferę całości. Roi się tu od futurystycznych maszyn i konstrukcji, a wszystko daje się przełożyć na filmowe efekty. Także kolorystyka przenosi tomik ze stylistyki dziecięcej w młodzieżową, co jeszcze bardziej powinno przekonać najmłodszych do czytania. „Star wars. Krótkie opowieści na dobranoc” to obietnica przygody bajkowej i dorosłej jednocześnie, udana próba przekonania dzieci do książek. Żaden mały fan „Gwiezdnych wojen” nie przejdzie obojętnie obok takiej produkcji, nie ma zatem wątpliwości, że tomik przyniesie zamierzone efekty. „Star wars” to bardzo udana publikacja, pod względem doboru tematów, grafik i samego opracowania tekstowego. Robi też dobre wrażenie za sprawą wydania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz