Marginesy, Warszawa 2016.
Decyzja
Trudno uwierzyć, że „Nie jesteś sobą” to powieściowy debiut Michelle Wildgen (łatwiej już – że powstała ta historia z opowiadania). Autorka wprowadza czytelników w niezwykłą więź między dwiema kobietami. Bec musi znaleźć pracę i zamierza podjąć się opieki nad chorą. Kate od dwóch lat cierpi na stwardnienie zanikowe boczne. Choroba postępuje bardzo szybko i kobieta skazana jest już na pomoc innych. Wprawdzie opiekuje się nią mąż, ale trzeba też kogoś z zewnątrz. Do tej pory Bec nie robiła nic, żeby wprawiać innych w podziw czy chociaż wzbudzać szacunek dla własnych wyborów. Dzieli mieszkanie ze współlokatorką, studiuje, ale bez pasji i ambicji, a do tego ma romans z żonatym wykładowcą. Z kolei Kate była duszą towarzystwa, ma piękny dom i dużo pieniędzy. Od początku Bec musi uczyć się od podstaw, jak pomagać Kate przy codziennych czynnościach. Pokonywać skrępowanie podczas wizyt w toalecie i pod prysznicem, karmić Kate przez specjalną rurkę. Musi też nauczyć się porozumiewać z nią. Najważniejsze jednak ma dopiero nadejść i będzie prawdziwym egzaminem z lojalności. Tymczasem Kate usiłuje zachować normalność. Jeździ z Bec na zakupy, uczy ją gotowania i urządza przyjęcia. I zdaje sobie sprawę, że jej małżeństwo się rozpada. Wie, że już wkrótce będzie potrzebować opiekunki na stałe i bez wsparcia Evana.
Tom „Nie jesteś sobą” to powieść w stylu wczesnej Jojo Moyes – z akcentem przesuniętym z tematów romansowych na wybory etyczne. Tu autorka bliżej przygląda się relacji dwóch kobiet, które z linii pracodawca-pracownik przechodzą do prawdziwej przyjaźni. Ich wzajemne porozumienie stanowi wielką siłę powieści, a przecież nie zawsze jest idealnie. Choroba skazuje na obecność drugiego człowieka, a to, choćby łączyło się z anielską cierpliwością obu stron, kiedyś się odezwie. Michelle Wildgen pokazuje, jak ta znajomość zmienia jałowe dotąd życie Bec – ale też jak wpływa na Kate. Autorka bardzo stara się zachować równowagę w tych kontaktach: wprawdzie Bec wiele otrzymuje, ale też sporo będzie musiała zapłacić. To uczciwy układ, nawet jeśli decyzja, jakiej wymaga od niej autorka, budzi wątpliwości. Na tym zresztą polega urok książki: staje się tu coś, co wyzwala skrajne emocje, a świadczy o dojrzałości pisarskiej Wildgen.
Jest tu udana historia pozbawiona taniej litości. Na relację Bec i Kate widzianą z zewnątrz reaguje się inaczej niż same bohaterki. Autorka ucieka od litości i fałszywych tonów, nie pcha książki w stronę literatury chorobowej, przyświecają jej zupełnie inne cele. Ładnie rejestruje stopniowe zmiany postaci, ma pomysły na akcję. Co ważne, nie zajmuje się też przesadnie zewnętrznymi wpływami na postacie: pozwala Evanowi odejść i nie zadręcza tym faktem zbyt długo, oczyszcza po prostu pole do działania dla Bec. Rozwija umiejętnie motywy ważne dla Bec, a spoza jej pracy: jest w stanie, między innymi, precyzyjnie nakreślić obraz rodziny, oczywiście przekonanej o własnej nieomylności, a i sam romans z Liamem. Wprowadza współlokatorkę, Jill. Jednak na pozostałe opiekunki Kate patrzy inaczej, trochę przez samą bohaterkę.
„Nie jesteś sobą” to powieść starannie przemyślana pod kątem uczuć i wzruszeń, taka, która pozostawia ślad w czytelnikach. Wildgen unika tanich melodramatycznych chwytów i szokowania odbiorców, ale nie przymyka oczu, kiedy musi obejrzeć dla nich coś ważnego. Tworzy mądrą obyczajówkę opartą na rzeczywistej i wiarygodnej przemianie postaci. Nie odwołuje się do płaskich scenariuszy. Ta historia nie jest sentymentalna, może rozbawić, ale i uświadomić odbiorcom, jak kruche bywa szczęście. Wildgen daleka jest od prawienia etycznych morałów, ale daje czytelnikom wstęp do rzeczywistości, którą trzeba koniecznie przemyśleć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz