wtorek, 6 września 2016

Michael Schulman: Meryl Streep. Znowu ona!

Marginesy, Warszawa 2016.

Gwiazda

O tym, że żadna aktorka urodzona przed 1960 rokiem nie ma szansy na rolę, jeśli wcześniej tej roli nie odrzuci Meryl Streep, Michael Schulman pisze we wstępie tomu „Meryl Streep. Znowu ona”, półbiografii uwielbianej przez niemal wszystkich aktorki. Ta książka na polskim rynku pojawia się prawie równolegle z filmem „Boska Florence”, co dla tekstu w zasadzie nie ma znaczenia. Schulman bowiem z bliżej nieznanych przyczyn wypełnia swój tom czasami do pierwszego Oscara. Tworzy sobie zręczną oscarową ramę: na pierwszych stronach Meryl (tak najczęściej pisze o swojej bohaterce) odbiera trzeciego Oscara, na ostatnich – pierwszą statuetkę w karierze. A przecież w zbiorowej świadomości Meryl Streep zaistniała później i dla części odbiorców to „później” byłoby również ważne.

Schulman w swojej książce portretuje młodą dziewczynę, która, kiedy już przekona się, jaką siłę daje aktorstwo, starannie przygotowuje się do ról. Przygląda się Meryl jako studentce, pięknej dziewczynie pełnej kompleksów i uciekającej w aktorskie metamorfozy przed autoanalizami. Próbuje przekonać, że ta postać wciąż gra – nawet wtedy, gdy zostaje cheerleaderką i udaje kogoś, kim nie jest, idealnie wpasowując się w bezpieczny oraz przewidywalny schemat. Takie oceny postaw z młodości przydadzą się później, przy nakreślaniu pierwszych ról. Schulman dość przekonująco odnotowuje podejście Meryl Streep do scenicznych wyzwań. Próbuje znaleźć jej sposób na wcielanie się w skrajnie różne bohaterki. I nieźle mu to wychodzi, zwłaszcza że równolegle akcentuje też przemyślane kierowanie przez Meryl drogą zawodową. Tu nie ma przypadku ani dopasowywania się do podsuwanych przez los możliwości – aktorka sama kształtuje swój wizerunek i nie pozwala się zaszufladkować.

Ten aktorski i obiecujący wstęp Schulman przecina dość długą opowieścią na temat pierwszego małżeństwa Meryl Streep. Od razu, gdy tylko dociera do tej kwestii, bohaterka tomu znika mu na dalszym planie – sporo miejsca autor poświęca jej mężowi, jego chorobie i temu, jaki wpływ miały diagnozy na produkcję filmową. W tym wszystkim Meryl Streep istnieje jako wierna i kochająca partnerka, która zawsze dodaje otuch i nie uznaje litości – a całą sytuację przeżywa w samotności. Także po śmierci męża autor bardziej zajmuje się pokazywaniem cierpienia Meryl niż tematami zawodowymi. A potem akcja niespodziewanie bardzo przyspiesza. To, co pierwotnie dawało się w nieskończoność rozwlekać, teraz zamyka się w pojedynczych frazach, nie ma już ciekawych spostrzeżeń na temat filozofii grania czy artystycznych uzasadnień decyzji. Niewiele brakuje, żeby aktorskie portfolio Meryl Strep zamieniło się w wyliczankę, zupełnie jakby od momentu zawarcia drugiego małżeństwa Meryl Streep stała się niedostępna.

„Znowu ona” to biografia napisana tak, że pozostawia niedosyt. W pierwszej części bardzo udana i ciekawa ze względu na uzupełnianie faktów postawami czy przemyśleniami aktorki, w drugiej przyspieszona i pozbawiona zawodowych detali. Schulman pisze nieźle, ale w tej pozycji sprawia wrażenie, jakby nie zdążył dokończyć zbierania materiałów lub bał się podejmowania analiz tego, co odbiorcy mogli obserwować na ekranach kin. Młodą Meryl Streep przedstawia bardzo ciekawie (mimo że z tendencją do idealizowania). Starszej zupełnie nie odważa się przyjrzeć, a szkoda. Chyba że ma w planach drugą część tej książki…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz