Agora, Warszawa 2016.
Szczyt
Piłka nożna jest sportem dla mas, wszyscy rozumieją zasady, regulaminy, rozgrywki. Wspinanie się to zupełnie inna historia. Do świadomości zwykłych odbiorców trafiają co najwyżej informacje o sukcesach lub spektakularnych porażkach, to także wabik na sponsorów. Bo już kwestie czystości podejść, wyborów i zasad intrygują niemal wyłącznie środowisko. „Nanga Parbat. Śnieg, kłamstwa i góra do wyzwolenia” stanowi kolejną górską publikację w cyklu Agory i ponowne spotkanie ze znanymi już postaciami (między innymi Simonem Moro). Dwóch dziennikarzy, Dominik Szczepański i Piotr Tomza, znalazło się w obozach po dwóch stronach szczytu, żeby obserwować próby zimowego zdobycia ośmiotysięcznikach. Przy okazji to dla nich szansa na przeprowadzanie ciekawych rozmów i doświadczanie przynajmniej części zjawisk, z których zwykli odbiorcy nie zdają sobie nawet sprawy. Są w stanie przedstawiać codzienność wspinaczkową, a poza tym również przyjrzeć się kontrowersyjnym zagadnieniom. Nanga Parbat uczy pokory, ale przypomina też o pragnieniu przygody. Tym razem nie ma tu dramatycznych katastrof, chociaż momentów z potężną dawką adrenaliny nie zabraknie.
Szczepański i Tomza na początku próbują odnaleźć się w górskich klimatach. Inicjują rozmowy o wspinaczce, przywołują sylwetki legend. Zadają pytania, które przyjdą do głowy czytelnikom, ale nie ingerują w życie osobiste wspinaczy, zdecydowanie wolą kwestie związane z górami. Tu zresztą emocji nie zabraknie – od zasad budowania ekipy po jednostkowe decyzje, które mogą mieć wpływ na sukces lub porażkę całej ekipy. Zajmują się autorzy bardzo przyziemnymi sprawami: odpowiednie nawodnienie pozwoli złagodzić skutki choroby wysokościowej, ale przyniesie też konieczność wstawania w nocy i wychodzenia z ciepłego śpiwora na trzaskający mróz. Gdzieś przewijają się media – zwłaszcza wpisy na portalach społecznościowych, nowa możliwość utrzymywania kontaktu z „kibicami”. Na wypadkach można się czegoś nauczyć – pod warunkiem, że himalaiści nie skłamią.
Nieprzypadkowo kłamstwa wyeksponowane zostały w podtytule tomu. Szczepański i Tomza wiedzą już, także z pełnych goryczy relacji wspinaczy, że powiedzieć zdobywcy gór potrafią wszystko. Kłamstwa pozwalają oddalić winę (zrzucić ją na innych), zbudować lepszy wizerunek, wypracować linię obrony. Kłamstwa sporo w górach ułatwiają – ale zaciemniają drogę następnym himalaistom. Wykluczają aspekt wyciągania cennych wniosków z błędów. Istnieje jeszcze – oczywiście – strona etyczna i dbanie o czystość sportu, ale tu autorzy najwięcej miejsca poświęcają wymiernym korzyściom lub stratom powiązanym z górską szczerością.
Skoro obaj towarzyszą zespołom w drodze na szczyt, sporo rozmawiają z himalaistami. Próbują wyłuskać indywidualne przemyślenia i przeżycia, wysłuchują historii i sprawdzają, jak buduje się drużyna. Unikają patosu: „Nanga Parbat” to górska zwyczajność – i do tego inna jakość w literaturze sportowej i górskiej. Sami wspinacze w swoich zwierzeniach skupiają się na rywalizacji (choćby z własnymi słabościami), wyzwaniach sportowych czy pasji – Szczepański i Tomza dostrzegają to, co w drodze na szczyt potencjalnym zdobywcom wydaje się mniej ważne. Tworzy się z tego książka o dodatkach. Nie ma w niej fachowych analiz sprzętowych czy wyliczania zapasów żywności, kwestie aklimatyzacji i kondycji to wzmianki. Liczą się tylko ludzie (nie: wspinacze) i góra, na którą chcą wejść w warunkach zimowych. „Nanga Parbat” pokazuje himalaistów inaczej – a fakt, że w pierwszym wejściu zimowym brali udział Polacy sprawia, że tom jeszcze bardziej rozbudza wyobraźnię odbiorców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz