środa, 13 lipca 2016

Brandon Mull: Pięć Królestw. Strażnicy kryształów

Egmont, Warszawa 2016.

Postęp

Cole na Obrzeżach zdobywa coraz więcej przyjaciół. Chociaż zaczynał jako niewolnik (a w ogóle – dziecko wciągnięte przypadkiem do alternatywnego świata), stał się dojrzałym i odważnym młodym człowiekiem. Pamięta o swojej misji, w dodatku może też ocalić krainy, w których utknął i które pomocy potrzebują. Ale kolejne wydarzenia przynoszą też nowe misje. Mira wciąż poszukuje swojej siostry, Konstancji, a Cole nie może zostawić jej bez wsparcia. Zresztą połączenie sił to również możliwość korzystania z różnych rodzajów broni, osłon i magicznych „zaklęć” dla ochrony przed licznymi wrogami. W Pięciu Królestwach trzeba bardzo uważać na to, komu się ufa.

Razem z przyjaciółmi Cole dociera do Zeropolis. Brandon Mull w posłowiu zapewnia, że najciekawsze królestwa zostawia na koniec historii – i coraz lepiej to widać. Zeropolis to hołd oddawany cywilizacji i postępowi w technologiach. Zamiast groźnych lub fascynujących baśniowych stworów pojawiają się tu boty, sztuczna inteligencja rzuca wyzwania ludziom. Autor zarzuca ten świat wynalazkami (kryształy zapewniające prąd) i rozwijaniem tematów, które jeszcze kilkanaście lat temu nie funkcjonowały w wyobraźni przeciętnego czytelnika (drony pełnią w Zeropolis ważną rolę). Używa też komiksowych przedmiotów i pomysłów, na przykład broni wystrzeliwującej lepką pajęczą sieć. Daje postaciom dostęp do wytworów zmieniających ich osiągnięcia: cieszyć będzie egzorynsztunek, w którym skacze się wyżej i biega szybciej. To, co do tej pory dawało się zdobyć za pomocą magii, w tomie „Strażnicy kryształów” przynosi rozwój myśli technicznej. Cole może teraz przekonać się, że w Zeropolis ludzie i roboty mają szansę na wspólną egzystencję. Oczywiście jest to obwarowane licznymi warunkami. Brandon Mull pozwala bohaterowi próbować różnych zadań – Cole między innymi zamienia się w chłopca na posyłki królowej. W Pięciu Królestwach dochodzi też do przedziwnych i niezaplanowanych spotkań, podczas których trzeba zweryfikować dotychczasowe poglądy.

Zadał też autor o łączność z pozostawioną na początku pierwszego tomu rzeczywistością. Wszyscy, których Cole spotyka, a którzy żyli kiedyś na Ziemi, mówią o utraconym kontakcie i o zapominaniu tych pozostawionych w domach. Zgodnie z doświadczeniami mieszkańców Zeropolis, rodzina Cole’a nie wie, że znała kiedyś pewnego chłopca, który w Halloween zniknął. Mimo to w zaawansowanym technicznie miejscu pojawia się dostęp do „zwyczajnego” internetu – tego, z którego korzystają ludzie na Ziemi. Nawet bez wiary w sukces bohater może skorzystać z możliwości przypomnienia o sobie.

W „Strażnikach kryształów” świat Zeropolis okazuje się doskonale przygotowany na wizytę spragnionych nowości czytelników. Mull pozostawia powieść drogi – motyw nadający sens fabule – ale odchodzi od klasycznych tematów fantasy w stronę s-f. Uatrakcyjnia zadania postaci, sięgając po szereg ciekawych wynalazków, maszyny inteligencją dorównujące (co najmniej dorównujące) ludziom i rzeczy, których należy rozsądnie używać, żeby dobrze wykorzystać ich moc. Rzeczywiście poziom atrakcyjności serii rośnie z każdym tomem, chociaż teraz autor zwolni tempo pisania. „Strażnicy kryształów” przynieść mu mogą jeszcze większą popularność – i przyciągnąć dzieci do powieści. Ten autor nieźle się bawi, komplikując powrotną drogę Cole’a – a przecież jeszcze nie wszyscy bohaterowie zostali odnalezieni i Pięć Królestw wciąż nie zapewnia prawdziwej wolności dla przybysza z zewnątrz. Ważne, że autor nie powiela swoich rozwiązań: Zeropolis to coś nowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz