wtorek, 28 czerwca 2016

Zofia Stanecka: Samo dzielny wstaje sam

Egmont, Warszawa 2016.

Pobudka

Szkoda, że Zofia Stanecka nie doprowadziła tej akurat opowiastki do logicznego finału, bo Samo dał naprawdę wielki popis i aż chciałoby się zobaczyć miny rodziców rejestrujących poranną katastrofę. Inna rzecz, że tego akurat zrobić nie mogła, ze względu na małych odbiorców – w końcu to dla nich książeczka, to nic, że zawiera też porady i wskazówki dla dorosłych. Dzieci zechcą brać przykład z małego bohatera – lub pośmieją się z jego doświadczeń bez konsekwencji. Tymczasem Stanecka nawiązuje do motywu, który w literaturze dla najmłodszych powraca jak refren – i który zawsze musi być realizowany w podobny sposób.

Samo to kilkulatek, który charakteryzuje się wysokim stopniem usamodzielnienia. Wszystko chce robić po swojemu i bez pomocy rodziców – ale żeby zasłużyć na ich pochwały. Ma własne zdanie i rzadko daje się przekonać do jego zmiany. W tomiku „Samo dzielny wstaje sam” autorka pokazuje więc, do czego doprowadza samodzielność kilkulatka w zakresie witania nowego dnia. Samo sam się ubiera, sam korzysta z nocnika (i wyciera podłogę naokoło, bo tata uczy go, że kiedy mężczyzna napryska, musi po sobie sprzątnąć), przygotowuje sobie śniadanie, myje zęby… a w tym czasie rodzice jeszcze smacznie śpią. Brzmi jak piękny sen – owszem, tylko że w wykonaniu małego dziecka każda czynność skutkuje nieprzewidzianym i ogromnym bałaganem. Samo stawia pełny nocnik na łóżku rodziców, żeby od razu po przebudzeniu się mogli chłopca pochwalić. Rozlewa mleko, zakłada koszulkę odwrotnie, w zasadzie każdy kolejny jego pomysł, chociaż uzasadniony i logiczny, prowadzi do zwiększenia bałaganu – i do licznych błędów. Samo nie dostrzega, że efekty jego działań rozmijają się z zamierzeniami, więc może popadać w coraz większą dumę. Gdyby został skrytykowany, zniechęciłby się do samodzielności – a tylko praktyka sprawi, że zacznie realizować swoje założenia bez wpadek.

Zofia Stanecka pokazuje rodzicom zmagania małego Samo z rzeczywistością i niespodzianki, których dziecko nie przewidziało. W majtkach mylą się otwory (zresztą trudno myśleć, w którą dziurę włożyć nogi, jeśli traci się przy tym równowagę!), karton mleka jest za ciężki, a plasterki do naprawienia bolącej pupy nie działają tak, jak powinny. Samo bierze sobie do serca komunikaty rodziców (na przykład że nie biega się na golasa czy – że trzeba po sobie sprzątać), ale jeszcze nie potrafi do końca na nie reagować tak, jak by sobie tego dorośli życzyli. Stara się jednak – i te starania trzeba doceniać.

Jako bohater tomiku, Samo daje odbiorcom dobry przykład i jednoznacznie pokazuje, że samodzielność jest fajną przygodą. Chłopiec nie musi czekać, aż rodzice się obudzą, może działać, skoro rozpiera go energia. Udowadnia, że jest już duży i nie musi być obsługiwany przez mamę i tatę, a do tego ma swobodę działania i to kusząca perspektywa. Samo przekazuje kilka rodzicielskich napomnień na marginesie swoich przygotowań – bardziej inspiruje natomiast jego duma z już wykonanych zadań. Każde dziecko będzie chciało samo się ubierać, samo jeść i samo korzystać z nocnika, całkiem jak Samo. Do tego mały bohater daje przecież prawo do niepowodzeń – nie wszystko od razu się udaje, ale to żaden powód do zmartwień. Na razie dziecko robi coś najlepiej jak potrafi – więc nie przejmuje się problemami. Z postawy Samo przykład powinni brać nawet dorośli. Tym tomikiem Zofia Stanecka objaśnia kolejne zachowania trzylatka – pokazuje rodzicom, co ich pociecha powinna już umieć (i w jakim zakresie), tłumaczy, jak można wykorzystać jej pęd do samodzielności i pracy. Samo całkiem sensownie myśli, chociaż jeszcze nie potrafi się dobrze wysłowić. Autorka tworzy przekonujący obraz dziecka z perspektywy, o której dorośli zdążyli dawno zapomnieć – pokazuje, jak to jest, gdy maluch próbuje dorównać mamie i tacie w codziennych wyzwaniach. Proponuje historyjkę krótką i wesołą, a do tego dobrą do wspólnego czytania oraz poszerzania umiejętności dzieci. Samo łatwo się nie poddaje, będzie więc dobrym nauczycielem dla rówieśników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz