PWN, Warszawa 2016.
Zza krat
„Będzie dobrze” to wcale nie zapowiedź zbliżających się sukcesów ani optymistyczna postawa. Dla Michała Leśniaka to hasło-ostrzeżenie, niemal przekleństwo i dowód na złośliwość losu. Ile razy usłyszy od kogoś, że będzie dobrze, tyle razy wszystko zaczyna się walić. Oczywiście sporo w tym winy samego autora, ale błędne decyzje dostrzega on dopiero z perspektywy czasu i z więziennej celi. Dopiero teraz jest zdolny do refleksji nad sobą i do samokrytyki – chociaż i tak w swojej książce-spowiedzi przedstawia człowieka, którym był tak, by dało się go polubić (albo przynajmniej mu współczuć). Michał Leśniak od początku chce przyjemnego i luksusowego życia. Nie dla niego nauka – szkołę rzuca, kiedy nie dostaje promocji do następnej klasy – teraz znajduje inny sposób na siebie. Uczy się, jak inwestować pieniądze – i jak dzięki bogactwu podrywać dziewczyny, które do tej pory go ignorowały. Sprawdza swoje umiejętności w klubach strzeleckich, szuka coraz lepszych samochodów… I co pewien czas dzieje się coś, co przekreśla jego nadzieje i szanse na szczęśliwe życie. A to niezrozumiała postawa teściów, a to źle ulokowane oszczędności… A Leśniak popełnia błędy, które pchają go na dno. Dowiaduje się, jak to jest być bezdomnym i głodnym, podpaść niewłaściwym osobom. Dowiaduje się też, jak niewielka linia oddziela luksus od całkowitego upadku. W końcu dochodzi do wydarzeń, które sprawiły, że odbywa karę więzienia i zza krat zwierza się światu w różnych formach literackich.
:Leśniak w więzieniu zaczął pisać artykuły do religijnych magazynów oraz sztuki teatralne – część tych utworów w książce przytacza. „Będzie dobrze” to rodzaj specyficznej autobiografii, próby przedstawienia siebie i swoich racji innym. Autor przede wszystkim rozlicza się z relacji z rodzicami i założoną rodziną, za swoje niepowodzenia obwinia siebie – ale nie zamierza uprawiać samobiczowania, wypada w tym obrazku dość korzystnie, często bardziej jako ofiara niż winny porażek. Jeśli musi uporać się z wypowiedzianymi przez bliskich zarzutami, czasem dopiero z reakcji na nie widać, do jakich rzeczy się nie przyznał. „Będzie dobrze” na obiektywizm wobec autora nie pozwoli, ale też nie tego po tej książce się oczekuje. Michał Leśniak zajmuje się własną przeszłością, jakby pisał zwykły pamiętnik: nie przesyca tomu ani tonami przesadnie religijnymi (ten aspekt pojawia się dopiero w zamknięciu książki i na tyle krótko, by nie zniechęcić), ani męczeńskimi (na długo zapomina, że jest w więzieniu i pisze książkę za pomocą długopisu i pliku kartek). Od strony faktów ważne mogą stać się scenki z bezdomności i biedy, ale też opisy kombinowania w różnych sytuacjach – jako ciekawe przykłady ciemnej strony zaradności. Autor zamieniający się w bohatera tomu potrafi wyjść cało z różnych opresji – dzięki refleksowi i inteligencji. Jednocześnie – mimo rozwijania tych cech – wpada w naiwne pułapki doświadczonych przestępców.
Chociaż tom ma dość słabą korektę (o braku korektora pisze Leśniak w przedmowie), wynagradza to w pewnym stopniu styl pisania. Autor nastawia się na szczegółowe opisy, dzięki czemu czytelnicy dość dobrze będą się orientować w jego rzeczywistości i spostrzegawczości, ceni sobie malowniczość tekstu – ale nie kwiecistość. Mimo licznych detali pozostaje konkretny i skupiony na celu, nie boi się uczuć, ale też nie popada w sentymenty. Pisze bardzo obrazowo, a przez poruszane tematy zabiera odbiorców do sfer, w których nieczęsto mieliby okazję być. Niby przegaduje każdy fragment swojej drogi, a jednak utrzymuje uwagę czytelników bez trudu. „Będzie dobrze” to książka, która skrajne emocje wzbudzać może ze względu na kontrowersyjne tematy i postawy autora (także te w literackich kreacjach), ale nie ze względu na sposób przedstawiania świata. Formalnie Michał Leśniak zapewnia prozę przemyślaną i wolną od uproszczeń. Co ciekawe, mniejsze wrażenie robią wplatane tu artykuły prasowe i prace autora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz