Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016.
Towarzystwo
Rybka zombie to kolejny pomysł na przyciągnięcie dzieci do książek w stylu pop, lekkich, przygodowych i przepełnionych prostym humorem. Frankie, złota rybka przywrócona do życia po nieudanym eksperymencie, teraz jest przedziwnym stworzeniem, które potrafi stosować hipnozę, je tylko zielone rzeczy (im bardziej obrzydliwe tym lepiej) i może czasowo mieszkać w lodówce, co w pewnych okolicznościach bardzo się przydaje. Zwłaszcza że jej właściciel, Tymek, razem z najlepszym przyjacielem, Ravim, trafiają nad Zatokę Węgorzy. Mieszka tu pewien wyjątkowo złośliwy węgorz, który stanowi zagrożenie dla wszystkich przybyłych. Nie pomaga też fakt, że starszy brat Tymka, Tytus, pozuje na szalonego naukowca: jego eksperymenty gwarantują szereg niechcianych przygód. W drugiej historyjce z książki Tymek i Ravi mierzą się z tematem zazdrości oraz lojalności. To Ravi ma zostać gwiazdą szkolnego przedstawienia. Tymek nie zasługuje nawet na najmniejszą rolę – chociaż do pracy zaangażowani są nawet młodsi uczniowie. Dwaj przyjaciele stają przed poważnym kryzysem – w tym opowiadaniu kwestia rybki zombie schodzi na nieco dalszy plan. Mo O’Hara rezygnuje z szaleńczej akcji na rzecz zwiększanej i zrozumiałej dla dzieci przyziemności – odwołuje się do scenek, które spotkać mogą każdego z odbiorców. Jeśli pierwsza część tomiku „W górę płetwy” jest rozrywkowa – w mocno absurdalny sposób – to druga zapewnia motywy wychowawcze i pokazuje odbiorcom realne konflikty. Pierwsza przypomina kreskówkę, druga przenosi do rzeczywistości.
Rybka zombie potrzebna jest autorce przede wszystkim do budzenia śmiechu przez „niskie” skojarzenia – zresztą na początku takich wabików na nielubiące czytać dzieci jest sporo, łącznie z chorobą lokomocyjną Raviego na pierwszych stronach – i maseczkami błotnymi mam, które robią awantury o błoto na butach. Najpierw akcja rozgrywa się błyskawicznie – tym szybciej, że doświadczenia z elektrycznym węgorzem nie angażują, jako zbyt nierealistyczne, podporządkowane tylko humorowi. O’Hara z czasem jednak coraz lepiej wstrzela się w codzienność Tymka. Rybka zombie w charakterze domowego niepowtarzalnego zwierzątka sprawdza się natomiast znakomicie. W wersji graficznej wydaje się niebezpieczna, zła, złośliwa i niegrzeczna. W tekstowej jednak przekształca się w całkiem ciekawą bohaterkę. Wyglądam skusi zbuntowane maluchy – zaprasza do lektury, jakiej nie muzą się obawiać rodzice. Rybka to tylko dodatek do pomysłów Tymka i Raviego, niekoniecznie najważniejszy, ale na pewno urozmaicający historyjki. Dzieciom może się spodobać rodzaj narracji: taką książkę łatwo się czyta – dużo w niej dialogów, mało skomplikowanych zdań czy narracyjnych przestojów.
Mo O’Hara pod pretekstem czerpania z wyobraźni zapewnia małym odbiorcom nie tylko szereg żartów – ale i sporo wartościowych spostrzeżeń. Kładzie nacisk na przyjacielskie relacje, sprawdza też, jak może czuć się dziecko wystawione na próbę przez swoich rówieśników lub rodzinę. Do tego próbuje przemycić jeszcze bardziej skomplikowane rodzaje humoru – na przykład za sprawą umiejętności odczytywania spojrzeń, jaką praktykują Tymek i Ravi – i silnej ironii. Jest tu bardzo kreskówkowo, ale Mo O’Hara szuka rozwiązań z różnych stron i dziedzin, usiłuje wskazać dzieciom płaszczyzny śmiechu i rozrywki – a rybkę zombie traktuje jak sojuszniczkę w walce o to, by kilkulatki wybierały czytanie jako sposób spędzania wolnego czasu. „W górę płetwy” to drugi tomik w popserii dla dzieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz