sobota, 2 kwietnia 2016

Virginia Boecker: The Witch Hunter. Łowczyni

Jaguar, Warszawa 2016.

Strach

Virginia Boecker chce dołączyć do grona autorów powieści fantasy uwypuklających zjawiska paranormalne. Jej „Łowczyni” to opowieść o Elizabeth, nastoletniej i niezwykle zaciętej dziewczynie walczącej z czarownicami. Elizabeth bez mrugnięcia okiem wykonuje najtrudniejsze powierzone jej zadania, doprowadza przed sąd tych, którzy wkrótce spłoną na stosach. Jest odważna, sprytna i pomysłowa, jest też niezniszczalna. Przeżywa (i potrafi to opisać) ciosy śmiertelne, rany zabliźniają się na jej ciele błyskawicznie. Łowczyni poświęca się bez reszty jedynemu zajęciu, jakie zna – nie ma więc z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia czy moralnych wątpliwości. I dlatego wyjściowa sytuacja musi się szybko zmienić. Elizabeth, którą czytelnicy poznają podczas jednej z nietypowych akcji, zaczyna popełniać proste błędy. Dowiaduje się czegoś o sobie i z łowczyni staje się ściganą. Nie wie, komu może zaufać, bo nawet jej najlepszy przyjaciel wydaje się pracować we wrogim obozie. Przeciwnik Elizabeth jest nieporównywalnie silniejszy, a co najgorsze – zna największe lęki dziewczyny. W ten sposób bohaterka „Łowczyni” wyrusza na arcytrudną magiczną misję.

Virginia Boecker stara się przez cały czas zwodzić czytelników. Proponuje piętrowe metamorfozy i zmiany tożsamości, nie pozwala jednoznacznie oceniać drugoplanowych postaci: tu każdy ma swoje racje, a postawy i zachowania dopasowywane zostają za każdym razem do nowych okoliczności. Nie ma bohaterów sympatycznych czy choćby uprzejmością upraszczających egzystencję. „Łowczyni” to ciągłe wyzwania i zagrożenia właściwie nieustające. Autorka ani na moment nie chce zrezygnować ze wstrząsającej akcji. Mnoży również wątpliwości etyczne – co wcale nie należy do stałych elementów tego typu literatury. Elizabeth nie tylko musi zastanawiać się nad kolejnymi wyborami – każdy swój krok musi przeanalizować pod kątem reakcji najbliższego otoczenia, zbyt łatwo mogącego przedzierzgnąć się we wrogów. Boecker więc bardzo dobrze operuje strachem i płynącymi z niego motywacjami. To chyba najbardziej eksponowany w tomie motyw – dla Elizabeth nie ma przed nim ucieczki. Boecker szuka takich rozwiązań, które jeszcze potęgują atmosferę grozy – i muszą prowokować do działania. Stagnacja jest byłej łowczyni zupełnie obca.

W „Łowczyni” meandry akcji to pierwszy składnik przyciągający młodych ludzi do lektury. Tu liczą się komplikacje – fabularne oraz psychologiczne, wydarzenia bez przerwy się zmieniają i muszą być na nowo interpretowane pod wpływem kolejnych wiadomości. Drugim ważnym składnikiem staje się staranna i zrytmizowana narracja. Sporo rzeczy rozgrywa się tutaj na płaszczyźnie językowej i to zasługa udanego tłumaczenia. W takim ujęciu starcia są bardzo krwawe, a opisy niemal turpistyczne. Autorka nie boi się prezentowania ran i rozmaitych sposobów ich zadawania, w tym świecie zresztą musi to robić, by nie tracić na wiarygodności. Staje się zatem „Łowczyni” powieścią dla różnych grup nastolatków i przekreśla podziały płciowe targetu. Wolna jest od ckliwych historyjek i uproszczeń, za to przesycona scenami drapieżnymi. Jasne, że w warstwie konstrukcyjnej na etapie założeń istotne jest w niej pokonywanie własnych ograniczeń i lęków – ale obudowane to zostało olbrzymią dawką energii i wyzwań. Autorka posiłkuje się przełamywanymi ideałami, przekracza granice wytrzymałości postaci. Jest w tym tęsknota za mocnymi fabułami i… wzorami do naśladowania. Elizabeth boleśnie przekonuje się, że jej plany na życie były niewiele warte, zmiana w egzystencji tej postaci jest radykalna i natychmiastowa – nie ma już powrotu do znanej rzeczywistości. Boecker przedstawia niegościnny świat, w którym każdy w końcu zamieni się we wroga.

Jest „Łowczyni” powieścią dla tych czytelników, którzy lubią dynamiczną akcję i odważne pomysły realizowane przy odwołaniach do psychologicznych motywacji wyrazistych bohaterów. Boecker wpisuje się w literacką modę na czary i walki – a przy tym usiłuje odnaleźć własny sposób na lekturę. Nie stosuje żadnych ograniczeń, jest w stanie wykorzystać nawet największe słabości wykreowanych postaci. Najważniejsze, że ma na to pomysł.

1 komentarz: