niedziela, 27 marca 2016

Tammara Webber: Tak słodko

Jaguar, Warszawa 2016.

Kuszenie

Tammara Webber tworzy idealizowane powieści erotyczne dla młodzieży, „Tak słodko” to już trzecia publikacja w serii – więc wszyscy wiedzą, czego się po tych historiach spodziewać. Młodzi bohaterowie odkrywają uroki seksu, a łóżkowe doznania prowadzą zawsze do obrazu idealnej miłości. Nawet najbardziej pokaleczeni psychicznie odnajdą swoją drugą połówkę, a wtedy wszystko się ułoży. Webber funduje czytelniczkom baśń, tyle że w pikantnej wersji. To sprawia, że jej postacie są zwykle dość podobne do siebie, nawet mimo dzielących je życiowych doświadczeń.

Boyce Wynn, syn alkoholika, musi szybko dorosnąć: matka opuściła go, gdy miał siedem lat, starszy brat zginął w Iraku. Ratunkiem jest warsztat samochodowy i praca dająca satysfakcję. Boyce wydaje się być bardziej dojrzały niż jego rówieśnicy. Po śmierci ojca nie może jednak przejąć jego firmy i prowizorycznego domu. Pearl z kolei to dziewczyna, o której Wynn marzy od dzieciństwa, od momentu, w którym wyciągnął ją – tonącą – z oceanu i uratował. Ale Pearl ma ambitne plany dotyczące studiów: pozostaje w związku z równie ambitnym przyszłym lekarzem. Boyce’a i Pearl dzieli wiele. Łączy – coraz bardziej uświadamiane wzajemne pożądanie. Cała fabuła koncentruje się na tym, by na przemian umożliwiać Pearl i Boyce’owi fizyczne kontakty i stawiać je pod znakiem zapytania. Webber nie ma złudzeń – czytelnicy doskonale wiedzą, co liczy się w jej powieściach. Dlatego też proponuje raczej ekstremalne scenariusze, by zmusić bohaterów do działania i przezwyciężania kłopotów. Po dramatach i emocjonalnych zawirowaniach seks zyska jeszcze terapeutyczną rolę – i może być bardziej intensywnie odbierany.

Idealne jest tu uczucie łączące bohaterów. Nie dość, że marzą o sobie bez zmian od wczesnego dzieciństwa, to jeszcze pozbawieni są egoizmu, w pierwszej kolejności myślą o potrzebach partnera i są gotowi wiele dla niego poświęcić – także swój honor i wyznawane dotąd wartości. Każde z nich walczy o samodzielność – Boyce mierzy się z bezdusznymi przepisami: w świetle prawa lada moment straci wszystko, co zapewniało mu sens egzystencji, utrzymanie i dach nad głową. Pearl natomiast do tej pory realizowała plany matki, ale nie może dla niej poświęcić swojego życia i szczęścia. Bunt wobec rodzicielki wymaga wielkiej odwagi, ale jest niezbędny, jeśli Pearl ma zamiar dorównać w samodzielności ukochanemu i odzyskać samą siebie. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.

Burzliwa akcja toczy się równolegle w dwóch kierunkach, w każdej z historii są inne punkty zaczepienia i inne dylematy. Postacie wracają do siebie w trudnych momentach – bo stanowią dla siebie nawzajem najlepsze wsparcie (choć też i źródło części zgryzot). Kiedy przebywają razem, autorka nasyca narrację zmysłowością, każe im bez przerwy o sobie marzyć i ukrywać sygnały pożądania, dopóki nie dojdzie do pierwszych scen łóżkowych. Potem już Tammara Webber odrzuca pytanie „czy”, zastępując je kwestią „jak” – za każdym razem przy miłosnym zbliżeniu wymyśla inne rozwiązania. Jej opisy stają się dość wysmakowane i idealizowane (chociaż „fajfus” rozpaczliwie wskazuje na odwieczny problem z brakiem określeń w pewnych sferach), ale też bardzo wzniosłe, piękne i nie do doścignięcia. Przez idealizm okazują się mimo wszystko powtarzalne – rekompensatą za monotonię w tej kwestii ma być pełna wyzwań pozałóżkowych część fabuły. Wiadomo jednak, że ta seria ma swoje grono czytelników, którym przypadły już do gustu pomysły Tammary Webber – a „Tak słodko” wpisuje się w cykl i pozwala poznać kolejną biografię dalszoplanowej postaci. Szkoda, że w książce często pojawiają się literówki (na przykład złośliwie zamieniające płeć rozmówców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz