środa, 6 stycznia 2016

Joanna Olech: Tarantula, Klops i Herkules

Wilga, Warszawa 2015 (wydanie II).

Skarb

Jest ich czworo, a każde żyje w swoim świecie, zamykając się na innych i nie próbując integrować się z rówieśnikami. Siostrzenica burmistrza, Tula, to dziwna gotka, inteligentna i bystra – ale o tych cechach nie wie nikt, kto ocenia po wyglądzie. Karol Klops to mały informatyczny geniusz odstręczający innych sposobem wysławiania się (zbyt erudycyjnym i kwiecistym) oraz strojem (przesadnie „schludnym”, za to kompletnie niemłodzieżowym). Belka to typ barbie z lekką nadwagą – wydaje się bezmyślną dziewczyną, której tylko chłopcy w głowie – nikt nie wie o jej pamięci fotograficznej i o miłości do koni. Skład uzupełnia Mietek, z początku jeden z wandali, w rzeczywistości pokrzywdzony syn alkoholika. Tę czwórkę łączy skarb, który według prasowego artykułu ma znajdować się gdzieś w Witkowicach. Młodzież jest na miejscu i do tej pory raczej się nudziła, może więc równie dobrze spędzać czas na rozwiązywaniu zagadki detektywistyczno-kryminalnej. Do miasteczka zjeżdżają się licznie dorośli poszukiwacze drogocenności – oni próbują się maskować i udawać, że skarb ich nie interesuje.

„Tarantula, Klops i Herkules” to wakacyjna powieść przygodowo-detektywistyczna w starym stylu. Joanna Olech uruchamia w niej motywy rozpalające wyobraźnię odbiorców: ukryty skarb, tajemnica z przeszłości, niebezpieczeństwa czyhające na poszukiwaczy, rywale i cały szereg zagadek do rozwiązania. To warstwa należąca do powieściowej intrygi i sprawiająca, że słusznie książka doczekała się drugiego wydania. Ale jest i sfera obyczajowa. Tu Bella przekonuje się, że nie warto uganiać się za chłopakiem, Tula sprytnie pomaga Karolowi przedzierzgnąć się w zwyczajnego nastolatka (metamorfoza nie wymaga wysiłku ani wielkich kosztów, jest za to bardzo skuteczna), a Mietek na własnym przykładzie przekonuje się, jak ciężko być dzieckiem alkoholika. Można w obrazie przyjaźni na przekór wszystkiemu iść jeszcze dalej: piękny jest obrazek porozumienia Tuli z wujem, Bella dowiaduje się sporo o cukrzycy i cukrzykach i nawet na miejscowych zbirów znajdzie się sposób. Joanna Olech tworzy wyraziste postacie także na drugim planie – w jej ujęciu każdy dorosły może być podejrzany, warto więc się im uważnie przyglądać, bo nigdy nie wiadomo, kiedy i czym się zdadzą. W grę wchodzi naprawdę wartościowy skarb, a jego obecność w małym miasteczku została dobrze przez autorkę umotywowana. Przez to zabawa w poszukiwanie skarbu okazuje się wielkim wyzwaniem, także pod kątem rozpracowywania nowych technologii. Ale nie należy zapominać o metodach tradycyjnych: więzieniu przeciwników czy utrudnianiu im życia. Kto chce odnaleźć skarb, musi zaakceptować ryzyko – nie może bać się ani przestępców, ani policji.

„Tarantula, Klops i Herkules” to powieść bardzo dobrze skomponowana i pozbawiona wszelkich oznak dziecinności. Joanna Olech, która sprawdza się między innymi w powieściach dla dzieci, tu świadomie kształtuje historię dla myślącej młodzieży. I fabuła, i narracja charakteryzują się wysoką jakością: bohaterom można zaufać, bo nie zawiodą. Miło obserwować, jak nieufne wobec siebie nastolatki o różnych doświadczeniach i różnych poglądach stopniowo otwierają się na siebie i bez zbytecznych komentarzy zaczynają współpracę, która obejmuje nie tylko nadrzędne śledztwo w sprawie skarbu. W tej powieści dzieje się dużo więcej niż zmieściłoby się w streszczeniu, autorka podkreśla różne aspekty dojrzewania i odmalowuje interesującą przyjaźń. W jej wydaniu poszukiwanie skarbu to tylko jedna z licznych atrakcji małego miasteczka. „Tarantulę, Klopsa i Herkulesa” podsunąć można nastolatkom, które nie lubią prostych pophistoryjek, za to marzą o wielkiej przygodzie i chcą, żeby w literaturze dużo się działo. To również propozycja dla miłośników powieści detektywistycznych z drugiej połowy XX wieku – uwspółcześniona i trafna. W tym wydaniu bohaterowie przedstawieni są na ilustracjach samej autorki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz