sobota, 9 stycznia 2016

J. K. Rowling: Harry Potter i Kamień Filozoficzny

Media Rodzina, Poznań 2015.

Piękny album

Przygody Harry’ego Pottera wreszcie wyglądają jak książka dla dzieci, chociaż stroną graficzną zachwycą się i dorośli. Tom „Harry Potter i Kamień Filozoficzny”, pierwsza część opowieści o małym czarodzieju z błyskawicą na czole, zilustrował Jim Kay – i to tak, że zamienił historię w album dla koneserów, fanów oraz dla miłośników baśni. Tu „Harry Potter” przedstawiony w tłumaczeniu Andrzeja Polkowskiego wydaje się bardziej przyjazny najmłodszym: nie straszy objętością ani ogromnymi partiami opisowymi, wydaje się natomiast zwyczajną publikacją z zakresu literatury czwartej. Podczas lektury widać, że wielki nacisk położony został na akcję i na wymiany zdań między postaciami, czysto opisowe partie za to pojawiają się dość rzadko – co zresztą sprawia wrażenie, jakby najmłodsi otrzymywali „Harry’ego” w pigułce. Sporej – w dalszym ciągu to prawie ćwierć tysiąca stron i to w dużym formacie – ale już łatwiejszej do lektury. No i wspaniale ozdobionej.

Wielki tom ma wszytą zakładkę i baśniowo kolorową obwolutę, która daje niewielkie pojęcie o rozmachu ilustratora. Jim Kay bawi się światem stworzonym przez Rowling. Lubuje się w hiperrealistycznych a mimo to wciąż bajkowych portretach wybranych postaci, w klimatycznych i potężnych tematach do obrazów i w poszukiwaniu oryginalnej perspektywy. Uwielbia ilustracyjne wyzwania: monumentalne i fantazyjne budowle z wieloma architektonicznymi detalami, smoki i czarnoksiężników, gry światła i opary mgły, z których wyłaniają się dopiero mroczne i majestatyczne zamki. Każdy kolejny obraz, wpisany mocno w treść rozdziału lub scenki, staje się wielkim wydarzeniem – bez względu na to, czy prezentuje zwyczajne portrety, czy ujmuje postacie w ruchu. Jim Kay świetnie czuje się w magicznym świecie stworzonym przez Rowling i zapewnia odbiorcom już na planie ilustracji garść silnych wrażeń. Znakomicie radzi sobie z pozarealistycznymi tematami: gdy portretuje bohaterów parających się magią, w dodatku – w niezwykłych okolicznościach stawia na oryginalne oświetlenie, wiele mówiące miny, zatrzymany w kadrze ruch i nieuchwytny lęk. To wszystko składa się na atmosferę ilustracji – zdecydowanie ta publikacja zasługuje na uznanie, a sam „Harry Potter” – na tak piękne graficzne opracowanie. Jim Kay przekona do siebie nawet dorosłych fanów serii, jest bowiem twórcą, który nie boi się korzystania z wyobraźni. Wie, że może stworzyć przestrzeń godną młodego czarodzieja – i tego właśnie dokonuje, bawiąc się literackimi motywami oraz onirycznymi pejzażami. Wszystko, co magiczne, nierzeczywiste i wyobrażone nabiera tu bardzo realnych kształtów. Przeglądanie tej książki będzie przyjemnością: chciałoby się, żeby baśniowe historie były ilustrowane jak najczęściej w taki „dorosły” i poważny sposób – teraz „Harry Potter” nie jest tylko wydawniczym fenomenem – zamienia się prawie w dzieło sztuki, album, który warto przeglądać samemu lub z pociechami. O ile krytycy, a czasem i odbiorcy, mają zastrzeżenia do Rowling i jej pomysłów, o tyle propozycje Jima Kaya spotkają się z ogromnym zachwytem. Ten ilustrator szanuje tekst, nie ozdabia opowieści – nadaje jej nową jakość, pozwala w grafikach dostrzec wielowymiarowe historie. Kay przenosi czytelników do innej rzeczywistości nawet na „zwykłych” stronach z tekstem – delikatnymi deseniami sugeruje, że mają do czynienia z tajemniczą księgą, zaczytaną i obdarzoną własną historią. Publikacja wydawnictwa Media Rodzina pokazuje, jak niezwykłe może być połączenie hitowego tekstu ze spojrzeniem artystycznym i wiarą w alternatywny baśniowy świat. Jim Kay sprawia, że „Harrym Potterem” zainteresują się nawet odbiorcy, których ominęło medialne szaleństwo i moda na Rowling.

1 komentarz:

  1. Nie będę oryginalna - "Harry Potter" to moje wspomnienie z dzieciństwa. Cieszę się bardzo, że został wznowiony w tak pięknym wydaniu i ciągle balansuję na krawędzi: kupić, czy nie? Niby mam u siebie całą serię, ale te nowe wydania naprawdę kuszą...

    OdpowiedzUsuń